Na pewno nie jest to powrót modelu działania z poprzednich lat. My nie wygradzamy Krakowskiego Przedmieścia i pl. Piłsudskiego, tylko reagujemy na to, co się dzieje na miesięcznicach smoleńskich. Naszym zadaniem jest zabezpieczenie zgłoszonych zgromadzeń i zadbanie o bezpieczeństwo wszystkich uczestników. Nie wchodzimy w dyskusję, kto ma rację w tym sporze. Czuwamy nad bezpieczeństwem. Proszę sobie wyobrazić, co mogłoby się dziać, gdyby tam nie było policjantów — podkreśla nadinsp. Marek Boroń, komendant główny policji w drugiej części wywiadu dla Onetu.
Piotr Halicki/Onet: Przedstawiciele NSZZ Policjantów ogłosili akcję protestacyjną. Już jest pierwszy jej etap - funkcjonariusze mają wypisywać tylko pouczenia zamiast mandatów za drogowe wykroczenia i rozdawać kierowcom ulotki. Główne żądania: 15-procentowe podwyżki pensji, powiązanie budżetu z PKB i zrównanie świadczeń z tymi w MON, czyli z żołnierzami. Jak pan to widzi? Jest szansa na realizację tych postulatów? Były prowadzone rozmowy na ten temat ze związkowcami, szefostwem policji oraz MSWiA i coś się zepsuło - dlaczego?
Nadinsp. Marek Boroń, komendant główny policji: Rozmowy dalej trwają. przez cały czas się spotykamy i mam nadzieję, że będziemy to robić nadal. Pytanie jest trochę nie do mnie, bo ja budżetu nie uchwalam.
Ale wnioskować i zabierać głos jako strona tego konfliktu przecież pan może.
Oczywiście im więcej środków na naszą formację, tym lepiej. Bezapelacyjnie. Ale nie wiem też, skąd akurat te 15 proc.
Więcej na stronie Onet.pl