4 lipca to dzień, w którym Amerykanie świętują niepodległość. Trzy lata temu na przedmieściach Chicago ta euforia zamieniła się w prawdziwy horror. Robert Crimo wszedł na dach budynku i otworzył ogień. Strzelał do rodzin, do seniorów, do przypadkowych ludzi, którzy przyszli na paradę. Ponad 50 osób zostało postrzelonych, siedem zginęło na miejscu. Po masakrze 25-letni sprawca przebrał się w kobiece ubrania i zniknął w tłumie. Teraz znów wszystkich zaskoczył – tym razem w sądzie. Spodziewano się długiego procesu, ale Crimo, wbrew protestom swojej matki, przyznał się do wszystkich zarzutów.