Spotkanie Klubu Poszukiwaczy Historii Niepołomic, które odbyło się 17 grudnia, poświęcone było historii niepozornej broszury, która kilka miesięcy temu trafiła do zbiorów regionalnych Biblioteki Publicznej w Niepołomicach. Publikacja zatytułowana „Z puszczy Niepołomskiej”, wydana w 1895 roku w Krakowie nakładem wydawnictwa Humorysta, drukiem Józefa Fischera, od początku wzbudziła nasze zainteresowanie. Nakład wynosił zaledwie 300 egzemplarzy, a dochód ze sprzedaży przeznaczony był na rzecz Towarzystwa Szkoły Ludowej.
Tajemnicą pozostawało autorstwo – broszura podpisana była jedynie inicjałami FT. Dzięki dociekliwości i poszukiwaniom Krzysztofa Sojki i Dawida Gostomskiego udało się ustalić, iż autorem był Feliks Turschmid – postać dziś niemal zapomniana, a jednocześnie bardzo interesująca. Przełomem okazało się również nawiązanie kontaktu z osobą z rodziny Feliksa, panem Olgierdem Kędzierskim, który udostępnił wspomnienia, życiorys oraz unikatowe fotografie. Cennym uzupełnieniem była także książka Stefana Turschmida „Cień Lucyfera”, zawierająca szczegółowo opisane losy rodziny Türschmidów.
Podczas spotkania poznaliśmy życiorys autora broszury. Feliks Turschmid urodził się 20 października 1846 roku w Braniu (Galicja). Do 1860 roku wychowywał się u rodziców, do czasu powtórnego ożenku ojca. W tym okresie mieszkał najpierw u dziadka Rafałowskiego w Żydaczowie. Ukończył czteroletnią szkołę normalną (podstawową) oraz uczęszczał do I i II klasy szkoły realnej w Stryju – siedmioklasowej szkoły średniej o profilu matematyczno-przyrodniczym. Nauczanie odbywało się wówczas wyłącznie w języku niemieckim.
Po nieotrzymaniu promocji do trzeciej klasy ojciec – prawdopodobnie korzystając z propozycji hrabiego Kazimierza Wodzickiego, zięcia hr. Aleksandra Dzieduszyckiego, właściciela dóbr olejowskich – oddał Feliksa pod jego opiekę. W latach 1860–1875 Feliks przebywał w Olejowie koło Żółkowa. Był uczniem i praktykantem w majątkach hrabiego.
Jednym z najbardziej dramatycznych epizodów jego życia był udział w powstaniu styczniowym. Mając zaledwie 17 lat, 26 czerwca 1863 roku, bez wiedzy i zgody hrabiego Wodzickiego, wyruszył do oddziału powstańczego dowodzonego przez płk. Horodyńskiego. Wziął udział w tragicznej bitwie pod Radziwiłłowem, zakończonej całkowitą klęską powstańców. Po bitwie udało mu się szczęśliwie przekroczyć granicę rosyjsko-austriacką i powrócić do Olejowa.
W latach 1867–1870 zarządzał dużym, ponad tysiąchektarowym folwarkiem Harbuzów, należącym do dóbr olejowskich. Po przebytej w 1870 roku bliżej nieokreślonej chorobie oraz w wyniku nieporozumień z hrabim Kazimierzem Wodzickim – według rodzinnych przekazów o podłożu ambicjonalnym – opuścił Olejów około 1875 roku. Ten etap życia znamy głównie z fragmentów jego własnych wspomnień.
Dalsze losy Feliksa są słabiej udokumentowane. Jak sam pisał, jego późniejsze życie było trudne. Porzucił zawód rolnika i podjął pracę na kolei jako pomocnik stacyjny, zawiadowca pociągu oraz naczelnik stacji. Wiadomo, iż przez pewien czas pracował na kolei w Kłaju, gdzie dobrze poznał Puszczę Niepołomicką. Wszystko wskazuje na to, iż właśnie w tym okresie, pod wpływem bezpośredniego kontaktu z puszczą, powstał utwór „Z puszczy Niepołomskiej”, będący literackim zapisem zachwytu nad przyrodą, ale i świadectwem osobistych przeżyć autora.
W latach 1876–1921 Feliks bardzo często zmieniał miejsce pobytu – według zachowanych zapisków choćby około 40 razy – od okolic podlwowskich po Kraków i jego okolice. Świadczą o tym miejscowości i daty umieszczane przy jego wierszach i utworach prozatorskich.
Około 1880 roku ożenił się z Józefą Harcer, z którą doczekał się pięciorga dzieci. Zmarł nagle 11 kwietnia 1921 roku w Nowym Targu, gdzie został pochowany. Jeszcze 11 lutego 1921 roku zakończył pisanie tomiku zatytułowanego „Wojna światowa”.
Feliks Turschmid pozostawił po sobie kilka tomików wierszy – także w języku niemieckim – oraz utwory prozatorskie w rękopisach, często własnoręcznie ilustrowane. Jest autorem m.in. utworów „Z Podola i z życia” oraz „Z moich pieśni”. Zadziwia fakt, iż był niemal zupełnym samoukiem i formalnie nigdy nie uczył się języka polskiego, a mimo to potrafił tworzyć teksty dojrzałe, piękne i wzruszające.
Podczas spotkania poznaliśmy również rodzinne korzenie Feliksa. Pierwszym przedstawicielem rodu, który osiadł na ziemiach polskich, był Franz Türschmid, przybyły z Bawarii w 1786 roku wraz z grupą niemieckich osadników, niedługo po pierwszym rozbiorze Polski. Osadnicy ci byli wspierani finansowo przez cesarza Józefa II i mieli germanizować zasiedlane tereny. Paradoksalnie jednak rodzina Türschmidów gwałtownie uległa polonizacji.
Syn Franza, Julian Türschmid, był muzykiem i – według przekazu rodzinnego – uczniem samego Beethovena. Ożenił się z Konstancją Jankowską, polską nauczycielką. W ich domu mówiono zarówno po niemiecku, jak i po polsku.
Losy rodziny w kolejnych pokoleniach pozostają równie dramatyczne. Syn Feliksa, Wilhelm Türschmid, wybitny chirurg, za współpracę z Armią Krajową został w 1940 roku aresztowany i trafił do obozu Auschwitz. Pracował w szpitalu obozowym i był zapamiętany przez współwięźniów jako lekarz niezwykły – nie tylko ze względu na umiejętności medyczne, ale także zdolność podtrzymywania chorych na duchu. Odmówił podpisania volkslisty, był torturowany przez obozowe gestapo i w 1942 roku został rozstrzelany pod Ścianą Śmierci przy bloku 11. Pośmiertnie odznaczono go Orderem Virtuti Militari.
Jego córka Rysia, jako siedemnastoletnia dziewczyna, walczyła w Powstaniu Warszawskim jako łączniczka na Żoliborzu. Za odwagę i poświęcenie została odznaczona Krzyżem Walecznych – jako pierwsza w swoim plutonie.
Równie poruszające są losy Roberta Türschmida, bratanka Feliksa. Kilka dni po ataku Niemiec na ZSRR, z narażeniem życia, przeprowadził on ze Lwowa do Warszawy swojego ojczyma – Żyda, kapitana Wojska Polskiego, doktora Wilhelma Stütza. Pod przybranym nazwiskiem Wincenty Lubaczewski przeżył on okupację, ukrywany w domu rodziny Türschmidów w podwarszawskim Zalesiu. W 1947 roku Robert został aresztowany przez UB i skazany za sabotaż przeciwko władzy ludowej; spędził w więzieniu ponad rok.
Spotkanie Klubu Poszukiwaczy Historii po raz kolejny pokazało, jak jeden niepozorny wolumin może otworzyć drogę do odkrycia niezwykłej, wielopokoleniowej historii – splecionej z losami Polski, Niepołomic i Puszczy Niepołomickiej. Było to także przypomnienie, jak istotną rolę odgrywają lokalne pasje badawcze i pamięć przechowywana w rodzinnych archiwach.
Fragment utworu „Z puszczy Niepołomskiej”
Powstałem — i dłoń podniósłszy do góry,
Znak krzyża czynię raz jeden i wtóry —
A czoło me chyląc aż nisko ku ziemi,
Żegnam się z tobą i bory twojemi,
Puszczo królewska.
Gdziem nieraz po znoju,
Po troskach odpoczął i marzył w spokoju.
Gdzie dłoni Bożej podziwiając twory,
Tło do mej pieśni czerpałem i wzory —
I twoje dawne rozmyślając dzieje,
Smutne twych losów opiewał koleje,
A ty swą ciszą, gojąc serca rany,
Wlałaś mi w duszę balsam pożądany.
Pokłon więc niosę twym borom dokoła
I wracam znowu, gdzie życie mnie woła —
A gdybym rychło nie dożył tej chwili,
Gdy król w twych borach znów polski zagości —
Niech rój twych ptasząt radośnie zakwili
I w grobie moje niech obudzi kości —
Niech się podniosą — choć w ziemi zalegną —
I w twoje bory niech jeszcze przybiegną,
Ażebym patrzeć mógł, oczy zgasłemi,
Na dzień wesela mej rodzinnej ziemi.
Agnieszka Grab
Ewa Korabik








![Kamery źródłem koszmaru. Prezes UODO nie miał litości. Dodatkowo jeden szczegół pogorszył sprawę. Podpowiadamy co zrobić, by nie powtórzyć tego błędu [PORADNIK]](https://warszawawpigulce.pl/wp-content/uploads/2025/12/CCTV-kamera-monitoring.webp)

English (US) ·
Polish (PL) ·
Russian (RU) ·