

Raport pokontrolny MKiDN uważam za próbę nieuzasadnionego podważenia wiarygodności Stowarzyszenia Filmowców Polskich w oczach użytkowników – płatników praw autorskich – ocenił były prezes SFP Jacek Bromski. Poinformował, iż rozważa podjęcie kroków prawnych wobec resortu.
We wtorek na stronie internetowej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego opublikowano wyniki kontroli w SFP. Wykazała ona m.in. nieregulaminowe wydatkowanie środków z funduszy o charakterze socjalnym, kulturalnym i edukacyjnym oraz nieprawidłowości dot. zawierania umów cywilnoprawnych z członkami Zarządu. W ocenie MKiDN upoważnienie ówczesnego prezesa SFP Jacka Bromskiego do samodzielnego dysponowania środkami do określonej kwoty doprowadziło do tego, iż wydatkował je „w sposób niekontrolowany przez organy Stowarzyszenia” i „dalece nieuzasadniony”. Jako przykład resort podał zakup obrazów i samochodów, zawarcie umowy na usługi śledcze oraz zmianę warunków umowy kredytowej. W raporcie poinformowano też m.in., iż w latach 2020-2024 Stowarzyszenie wydało na alkohol prawie 1 mln 245 tys. zł.
Odpowiadając na pytania PAP, Bromski przyznał, iż nie rozumie, dlaczego resort negatywnie ocenił działalność kulturalną, socjalną i edukacyjną stowarzyszenia. Wspomniał, iż składa się na nią „kilkadziesiąt wydarzeń kulturalnych rocznie, kilkadziesiąt debiutów fabularnych, dokumentalnych i animowanych młodych twórców w Studio im. A. Munka”.
To „Magazyn Filmowy” i inne wydawnictwa o tematyce filmowej, dopłaty do obiadów dla seniorów, prezentacje polskiej kinematografii w krajach Europy i świata, to organizacja przeglądów polskich filmów historycznych w 27-miu miastach na całym świecie z okazji 100-lecia niepodległości i związane z tym wydawnictwo albumu DVD, to przeglądy filmowe mistrzów kinematografii w kinie Kultura
— wskazał.
Były prezes SFP stwierdził, iż inicjatywy socjalne takie, jak „rozwożenie pomiędzy członków-seniorów obiadów (ok. 500 dziennie) w okresie lockdownu” opisano w raporcie jako „straty w działalności gospodarczej, w sposób nieuzasadniony pokryte z Funduszu”.
Trudno o większy nonsens, jasne, iż nie zarobiliśmy na tym, ale pozwoliło nam to nie tylko w sposób znaczący pomóc naszym członkom w tym trudnym okresie, ale również utrzymać personel restauracji Cinema Paradiso bez zwolnień, kiedy większość restauracji zamknęła działalność
— napisał.
Dodał, iż w ocenie MKiDN „zakup obrazów współczesnych twórców dla siedziby SFP stanowił ‘przekroczenie uprawnień’, chociaż obrazy te wg. opinii biegłego rzeczoznawcy są dzisiaj warte trzy razy więcej niż w dniu zakupu”.
Również np. uznanie renegocjacji umowy kredytowej na zakup kamienicy na Pańskiej z Bankiem Millennium za „przekroczenie uprawnień” przeze mnie bez zbadania zasadności ekonomicznej tego świadczy o braku kompetencji kontrolerów. Decyzja ta, całkowicie mieszcząca się w granicach moich uprawnień, była dla SFP ekonomicznie uzasadniona i korzystna
— podkreślił Bromski.
Jego zdaniem bezzasadny jest zarzut dotyczący odstąpienia od budowy farmy fotowoltaicznej przez SFP.
Zmiana prawa, niezależna przecież od SFP, polegająca na konieczności rozliczania się z zakładem energetycznym według nowych zasad, spowodowała, iż opłacalność takiej inwestycji byłaby znacznie mniejsza, niż zakładaliśmy. Dlatego SFP postanowiło sprzedać działkę – po cenie wyższej, niż cena zakupu
— wyjaśnił. Chodzi o nieruchomość gruntową w Osowcu w woj. opolskim. Zgodnie z raportem wydatki związane z jej zakupem wyniosły ponad 71 tys. zł i zostały sfinansowane z Funduszu Socjalnego, Kulturalnego i Edukacyjnego.
Jak ocenił Bromski, „zwykłym kłamstwem” jest, iż zatrudnił „agencję śledczą”.
Ja jedynie zatrudniłem renomowaną firmę audytorską w celu sprawdzenia pomówień zawartych w szeregu anonimowych doniesień kolportowanych przez niektórych członków Zarządu, zresztą zgodnie z zaleceniem Zarządu Głównego. Natomiast „Memorandum” zostało zamówione przez wiceprezes Karolinę Bielawską, ja odmówiłem podpisania umowy z kancelarią adwokacką na tę wątpliwą „usługę”
— poinformował.
Według byłego prezesa SFP, raport pokontrolny MKiDN to próba „nieuzasadnionego podważenia wiarygodności SFP w oczach użytkowników – płatników praw autorskich”.
Wyliczanie niepoważnych zarzutów mógłbym ciągnąć dalej, ale o ich charakterze „publicystycznym” najlepiej świadczy fakt, iż MKiDN nie nałożyło na SFP żadnych kar, ani sankcji w wyniku ww. kontroli, a jedynie wydało zalecenia pokontrolne. Odnotować należy, iż opublikowanie raportu na stronie głównej MKiDN, co jest pierwszym takim przypadkiem w historii Ministerstwa, a także rozesłanie go do prasy, najlepiej wskazuje na publicystyczny cel kontrolujących
— ocenił.
Bromski poinformował, iż rozważa „podjęcie kroków prawnych wobec MKiDN z powodu ujawnienia prasie objętego tajemnicą prawnie chronioną projektu raportu pokontrolnego”.
Mój wniosek do Ministerstwa o wyjaśnienie przecieku tajnych dokumentów został potraktowany w myśl zasady „Nie mamy pańskiego palta i co nam pan zrobi”
— podsumował.
Reżyser, scenarzysta i producent Jacek Bromski kierował SFP od 1996 r. W lutym 2024 r. zrezygnował z funkcji. Następnie ponownie wystartował w wyborach na prezesa Stowarzyszenia. W czerwcu ub.r. Zwyczajne Walne Zebranie Członków SFP zadecydowało, iż nowym szefem organizacji będzie Grzegorz Łoszewski. Scenarzysta ma pełnić tę funkcję przez dwa lata, do momentu kolejnych wyborów, kończąc kadencję po Bromskim.
Wróbel: Nie można wykluczyć, iż sprawa znajdzie finał w prokuraturze
Ogromne kwoty, które zostały wydatkowane na działalność Stowarzyszenia Filmowców Polskich budziły niepokój kontrolujących i wystąpienie pokontrolne zostało skierowane do nowego już zarządu. Nie można wykluczyć, iż sprawa znajdzie finał w prokuraturze – ocenił wiceszef resortu kultury Maciej Wróbel.
Pytany w Radiu TOK FM o raport pokontrolny w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich (SFP) i o to, czy po nim wnioski mogą trafić do prokuratury, Maciej Wróbel powiedział: „rzeczywiście, zgodnie z decyzją, która została podjęta kilka miesięcy temu MKiDN prowadzi kontrole we wszystkich dziesięciu organizacjach zbiorowego zarządzania”.
To są organizacje, które zajmują się de facto wypłacaniem pieniędzy twórcom. Te pieniądze pochodzą chociażby od nadawców, którzy korzystają z ich dzieł
— wyjaśnił wiceszef resortu kultury.
W przypadku, gdy pieniądze zamiast do twórców trafiają na (zakup – PAP) drogich dzieł sztuki, na działkę, na luksusowe samochody służbowe, na bilety lotnicze dla ludzi niezwiązanych ze Stowarzyszeniem, czy nie będącymi pracownikami Stowarzyszenia – to budzi niepokój
— powiedział.
Ogromne kwoty, które zostały wydatkowane nie na twórców, tylko na działalność Stowarzyszenia budziły niepokój kontrolujących i wystąpienie pokontrolne zostało skierowane do obecnego, nowego już Zarządu SFP. Czekamy na odpowiedź i po tym, jak otrzymamy tę odpowiedź, będziemy decydowali o dalszych krokach. Nie można wykluczyć tego, iż sprawa znajdzie swój finał w prokuraturze
— zaznaczył Maciej Wróbel.
Wiceminister kultury przypomniał, iż Zarząd SFP „wybierają delegaci, którzy są członkami Stowarzyszenia”.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pełni jedynie nadzór prawny, merytoryczny nad działalnością wszystkich organizacji zbiorowego zarządzania
— tłumaczył.
Pytany, czy na skład poprzedniego Zarządu SFP miał wpływ poprzedni minister kultury Piotr Gliński, Maciej Wróbel powiedział: „nie, ale na pewno nie kontrolował przez ostatnie lata organizacji zbiorowego zarządzania, pozwalając de facto na to, by działo się tam dużo różnych niepokojących rzeczy”.
Mamy doniesienia także z innych organizacji zbiorowego zarzadzania na temat nieprawidłowości i po prostu sukcesywnie będziemy te kwestie badać
— zapowiedział minister.
Nie po to, żeby uderzać w kogokolwiek personalnie – tylko po to, żeby w momencie, kiedy równolegle przygotowujemy zmiany przepisów, które mają wspierać twórców, nie działo się tak, iż oni na tym końcowym etapie, czyli u siebie, w swoim środowisku nie otrzymują tego, o co my zadbaliśmy legislacyjnie
— wyjaśnił wiceszef resortu kultury.
Pytany, jakiego rzędu mogą to być nieprawidłowości, Maciej Wróbel powiedział: „na pewno kilka, kilkanaście mln zł”.
tkwl/PAP