W nocy z 6 na 7 września Rosja przypuściła zmasowany atak z powietrza na Ukrainę. Polska poderwała myśliwce. Dowództwo Operacyjne RZS informowało, iż „naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego osiągnęły stan najwyższej gotowości”. Ukraińcy na platformie X na profilu monitorującym ruch rosyjskiego lotnictwa alarmowali m.in., iż jeden z rosyjskich dronów leci na Zamość. Do tych doniesień nikt się nie odniósł. Polskie wojsko całą akcję zakończyło w niedzielę o świcie. Wtedy wiadomo już było, iż na Lubelszczyźnie znaleziono rozbitego
drona. PRZECZYTAJ TEŻ: Majdan-Sielec: Dron z napisami w cyrylicy spadł w polu. Prokuratura w Zamościu: “Nie było wybuchu”Sobota – pierwszy dron6 września ok. godz. 17.40 dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Lubelskim otrzymał zgłoszenie od właściciela pola w miejscowości Majdan-Sielec (gm. Krynice) o znalezieniu szczątków niezidentyfikowanego obiektu latającego. Znalezisko spadło ok. pół kilometra od zabudowań. Nikt nie doznał obrażeń.Powiadomiono wszystkie służby, w tym Prokuraturę Rejonową w Tomaszowie Lubelskim. W niedzielę na miejscu pracowali policjanci, technicy kryminalistyki, prokurator oraz przedstawiciele wojska.– Szczątki zostały sprawdzone przez specjalistów pod kątem materiałów wybuchowych z wynikiem negatywnym – informował później prokurator Rafał Kawalec, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu.Dodał, iż szczątki drona „wykonanego głównie z tworzywa przypominającego styropian, zawierały układy elektroniczne powiązane z silnikiem spalinowym”. Na zabezpieczonych elementach są napisy w cyrylicy. Wiadomo, iż obiekt nie eksplodował.W poniedziałek 8 września zamojska prokuratura przejęła śledztwo w sprawie. Ma być prowadzone m.in. w kierunku ustalenia, jakiego rodzaju drona szczątki ujawniono, do kogo on należy, w jakim celu znalazł się w polskiej przestrzeni powietrznej oraz z jakiego kierunku przyleciał.Niedziela – drugi dronTen temat jeszcze nie ucichł, a już w niedzielę późnym wieczorem okazało się, iż znaleziono drugi obiekt. Tym razem w miejscowości Polatycze, w polu koło rzeki, niedaleko Terespola i przejścia granicznego z Białorusią. O zdarzeniu powiadomiono służby oraz Prokuraturę Rejonową w Białej Podlaskiej.PRZECZYTAJ: Na Polskę spadł kolejny dron. Niepokojące znalezisko w Polatyczach– Wiemy, iż spadł dron, który nie był uzbrojony – powiedziała na konferencji prasowej Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Dodała, iż na maszynie odkryto napisy cyrylicą.Niektóre źródła podają, iż oba drony mogą być tzw. wabikami. To nieuzbrojone drony wojskowe wysyłane w powietrze przez Rosjan, aby zmylić ukraińskie systemy rakietowe.Tak nie może być!– Mieszkańcy komentują te incydenty jako „dziurawe niebo”. Polskie systemy radarowe nie wykrywają na pewnych wysokościach tych obiektów. Każdy taki przypadek potęguje poczucie braku bezpieczeństwa. Dziś coś spadło tutaj, jutro może spaść w innym miejscu. Mamy przecież w pamięci Przewodów w powiecie hrubieszowskim, gdzie od rakiety zginęło dwóch mieszkańców naszego regionu – mówi Henryk Karwan, starosta tomaszowski.Podkreśla, iż każdy, kto mieszka w powiecie przygranicznym, ma pewne obawy. Świadomi niebezpieczeństwa są też ludzie z daleka.– Mieliśmy ostatnio tego przykład: chcieliśmy zrobić wymianę młodzieży z powiatem Freudenstadt (Niemcy), ale rodzice tych dzieci odmówili przyjazdu do Polski, bo uważają, iż tu jest niebezpiecznie – mówi starosta Karwan. – Nasze systemy nie są szczelne. Oby to się nie powtarzało, trzeba do tego na pewno dążyć – dodaje.W niedzielę 7 września w Tyszowcach odbywały się dożynki powiatowe. Drony były jednym z głównych tematów rozmów mieszkańców. Starosta sam dyskutował o tym m.in. z posłem Tomaszem Zielińskim, który na pewno będzie podnosił sprawę w Sejmie.