Policjanci kryminalni z Pruszcza Gdańskiego zatrzymali mężczyznę, który postanowił sięgnąć po cudzy „złoty nektar”. 32-latek włamał się do niezamkniętego samochodu, skąd wyniósł 11 słoików miodu o łącznej wartości prawie 1000 zł. Choć miód był słodki, konsekwencje mogą być gorzkie, bo jako recydywiście grozi mu choćby 7,5 roku więzienia.
Funkcjonariusze z Wydziału Kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Pruszczu Gdańskim gwałtownie wpadli na trop miodowego rabusia. Nie był to jednak niedźwiedź. Na podstawie zebranych dowodów ustalono, iż mężczyzna ukradł 11 słoików miodu, zapakowanych w dwa specjalne kosze. Wartość „słodkiego łupu” oszacowano na około 1000 zł.
Po zatrzymaniu 32-latka i przeszukaniu jego miejsca zamieszkania udało się odzyskać część skradzionych produktów. Reszta miodu, jak przypuszczają śledczy, mogła zostać zjedzona, sprzedana lub po prostu… zniknąć w tajemniczych okolicznościach.
Czytaj więcej: Szok. Hipermarket w Gdańsku sprzedaje grzańca… w kanistrach
Recydywiście nie będzie do śmiechu za skradziony miód
Mężczyzna usłyszał już zarzut kradzieży, a jego sytuację komplikuje fakt, iż popełnił przestępstwo w warunkach recydywy. Oznacza to, iż sąd może wymierzyć mu surowszą karę – choćby do 7,5 roku więzienia.
Choć historia wydaje się niemal komediowa, jej zakończenie może być mniej wesołe. Jak mówią mundurowi, „złodziej miodu” nie tylko naraził właściciela samochodu na straty, ale również sam przyprawił sobie życie o słodko-gorzkie konsekwencje.
mn