Przesłuchanie: Prok. Marcin Maksjan zdradził szczegóły przesłuchania Mariusza Błaszczaka. - Pan poseł nie przyznał się do popełnionego zarzuconego mu czynu - powiedział. - Złożył krótkie wyjaśnienia, odpowiadał na pytania swoich obrońców, nie chciał odpowiadać na pytania prokuratora. Nie zastosowano wobec pana posła środków zapobiegawczych. Czynności były rejestrowane - dodał.
REKLAMA
Co grozi Błaszczakowi? Prokurator podkreślił, iż były szef MON "wbrew przepisom" zdjął klauzulę "tajne" i "ściśle tajne". - Następnie w ostatnim miesiącu kampanii wyborczej pan minister ujawnił i wykorzystał te fragmenty w kampanii. (...) Tym samym działał na szkodę interesu publicznego i wyrządził poważną szkodę Rzeczypospolitej Polskiej - wyjaśnił. Jak dodał, Mariuszowi Błaszczakowi grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Zobacz wideo Mariusz Błaszczak pociągnięty do odpowiedzialności karnej! Nietęga mina posła PiS
"Bardzo wrażliwe dokumenty": - Nie odbieram panu ministrowi prawa do zdejmowania klauzuli tajności. Szef MON ma takie prawo. Ale nie ma dowolności, do tego muszą być przesłanki merytoryczne - powiedział prok. Marcin Maksjan i stwierdził, iż tutaj takich przesłanek nie było. - Ówczesny szef Sztabu Generalnego o ujawnieniu dokumentów dowiedział się z telewizji - dodał. - To są bardzo wrażliwe dokumenty z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Ujawnianie czegokolwiek jest na rękę służbom białoruskim i rosyjskim. Z każdego fragmentu osoba, która się na tym zna, jest w stanie bardzo wiele odczytać - zaznaczył.
Zarzut: W piątek rano Mariusz Błaszczak stawił się w wydziale wojskowym warszawskiej prokuratury okręgowej. Miało to związek z odtajnieniem przez byłego szefa MON części planu wojskowego o kryptonimie "Warta". Polityk usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień. Czytaj także: Skandaliczne zachowanie Ozdoby. Bodnar reaguje. Napisał do PE.Źródła: Wypowiedź prokuratura dla mediów, IAR