Senator Stanisław Gawłowski został skazany na pięć lat więzienia za przestępstwa korupcyjne
Wyrok jest niezwykle surowy, biorąc pod uwagę kontekst, jaki sprawie nadał wpływowy polityk Koalicji Obywatelskiej. A zdaniem Stanisława Gawłowskiego była to intryga uknuta przez ludzi PiS na zlecenie Tadeusza Rydzyka!
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” (30 lipca 2018 r.) Gawłowski mówił: „Wiele lat temu, jako przewodniczący rady nadzorczej w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i jednocześnie sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, interesowałem się dotacją przeznaczoną dla ojca Rydzyka na tzw. geotermię toruńską, wyjaśniałem wszystkie procedury, które zostały złamane w tamtym czasie, i po tych już wszystkich dyskusjach zarząd NFOŚ zdecydował o cofnięciu dotacji. Rydzyk, a później Jan Szyszko i obecny prezes Narodowego Funduszu Kazimierz Kujda zgłosili mnie do prokuratury, iż złamałem prawo, cofając dotację dla Rydzyka… (…) Rzeczywiście to jest praprzyczyna. Bo wtedy usłyszałem od jednego z ważnych biskupów, dzisiaj kardynała, iż będę tego żałował, iż Rydzyk mi nie odpuści, iż muszę działać zgodnie z prawem, on to rozumie, ale iż będę tego żałował, bo on będzie się mścił na mnie. Dzisiaj… Jak słyszałem potem od dziennikarzy, jak PiS wygrał w 2015 r., w 2016, iż PiS szuka haków na mnie, to naprawdę, proszę mi wierzyć, myślałem, iż to jest żart. Od wielu dziennikarzy to słyszałem, iż zabierają się za mnie, myślałem, iż to jest żart. Dzisiaj już wiem, iż nie”.
Proceder przestępczy
Jeśli wierzyć tej narracji, PiS musiało bardzo się postarać, aby uszyć tak grubą sprawę, która miała początek w 2013 r. Rządziła wtedy koalicja PO-PSL, a Gawłowski był posłem i sekretarzem stanu w Ministerstwie Środowiska. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego drogą operacyjną zdobyła informację, iż coś podejrzanego dzieje się w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych. W gabinecie dyrektora Tomasza P., działacza PO i znajomego Gawłowskiego, założono podsłuch.
Nagrane rozmowy były wstrząsające. Okazało się, iż przetargi na prace melioracyjne warte ok. 150 mln zł ustawiano za łapówki. Aresztowany dyrektor pękł i zaczął sypać układ korupcyjny. Przyznał, iż przyjął 200 tys. zł (za ustawienie wartego 20 mln zł przetargu na budowę wrót sztormowych w Mielnie) od przedsiębiorcy z Darłowa, Krzysztofa B., jednocześnie lokalnego działacza PiS i dobrego znajomego Gawłowskiego.
Układ korupcyjny był ze wszech miar demokratyczny. Krzysztof B., mimo iż stał po drugiej stronie politycznej barykady, spotykał się towarzysko z Gawłowskim. Podejmował go w swoim plażowym barze, a choćby zabierał na przejażdżki motorówką i skuterem wodnym (miał wypożyczalnie sprzętu nad morzem). Panowie byli niemal nierozłączni, do czasu aż biznesmen trafił do aresztu. Początkowo Krzysztof B. przyjął postawę honorową, licząc, iż Gawłowski wyciągnie go z kłopotów. Zmienił zdanie w 2016 r., gdy PiS doszło do władzy. Wtedy zeznał, iż Gawłowski przyjął od niego co najmniej 400 tys. zł łapówki w zamian za przychylność i poparcie oraz pomoc w zdobywaniu wielomilionowych kontraktów od Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych
Post Skazaniec polityczny pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.