Fiskus otrzymał szczegółowe dane o blisko 300 tysiącach osób sprzedających przez popularne platformy internetowe. Koniec z ukrywaniem dochodów z Allegro, Vinted czy OLX – każda transakcja jest teraz pod lupą urzędników skarbowych.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Wielkie przełamanie w walce z szarą strefą internetową
Ministerstwo Finansów otrzymało od platform internetowych pełne raporty dotyczące użytkowników prowadzących handel w sieci. Do końca stycznia 2025 roku serwisy takie jak Allegro, Vinted, OLX, Facebook Marketplace czy Amazon przekazały fiskusowi szczegółowe dane o blisko 300 tysiącach sprzedawców działających na ich platformach.
Ta rewolucyjna zmiana wynika z wdrożenia unijnej dyrektywy DAC7, która ma uszczelnić lukę podatkową powstałą w handlu internetowym. Nowe przepisy weszły w życie 1 lipca 2024 roku i zobowiązały platformy do przekazywania danych o użytkownikach czerpających dochody ze sprzedaży w internecie.
Skarbówka otrzymała nie tylko nazwiska i adresy handlujących, ale także szczegółowe informacje o liczbie przeprowadzonych transakcji, ich wartości oraz okresach aktywności sprzedażowej. Na podstawie tych danych zostaną wytypowane osoby podlegające kontroli i ewentualnemu naliczeniu zaległych podatków.
Nie każdy musi się obawiać wizyty kontrolerów
Nowe wymogi sprawozdawcze nie dotyczą wszystkich użytkowników platform internetowych. System raportowania obejmuje jedynie sprzedawców, którzy w danym roku kalendarzowym przekroczyli jeden z dwóch progów: dokonali więcej niż 30 transakcji sprzedażowych lub osiągnęli przychody wyższe niż 2000 euro, czyli około 8600 złotych.
Oznacza to, iż mama sprzedająca na Vinted ubrania po dzieciach czy dziadek rozstający się z kolekcją książek na Allegro nie muszą się obawiać, jeżeli ich sprzedaż nie przekracza wspomnianych limitów. Ale uwaga – wystarczy spełnienie jednego z tych warunków, aby dane sprzedawcy trafiły na listę przekazywaną do urzędu skarbowego.
Kluczowe jest również to, czy sprzedawane przedmioty stanowiły własność sprzedawcy przez okres dłuższy niż sześć miesięcy. jeżeli tak, a roczny dochód nie przekroczył 30 tysięcy złotych, taka sprzedaż pozostaje wolna od podatku. Problem powstaje dopiero, gdy ktoś kupuje rzeczy w celu ich szybkiej odsprzedaży z zyskiem.
Koniec z podatkową furtką dla streamerów i influencerów
Równolegle ze zmianami w handlu internetowym skarbówka radykalnie zmieniła podejście do opodatkowania streamerów i twórców internetowych. Jeszcze do niedawna mogli oni korzystać z podatkowej luki – jeżeli wpłaty od jednej osoby w ciągu pięciu lat nie przekraczały kwoty 5733 złotych, streamerzy nie deklarowali tego jako przychód.
Problem polegał na tym, iż kontrolowanie rzeczywistej liczby darczyńców było praktycznie niemożliwe ze względu na anonimowość większości wpłat. Fiskus długo przymykał oko na tę sytuację, ale w najnowszych interpretacjach podatkowych jasno stwierdził: jeżeli nie da się ustalić tożsamości darczyńcy, nie można mówić o darowiźnie.
W interpretacji nr 0111-KDIB2-2.4015.65.2025.3.MM Krajowa Informacja Skarbowa jednoznacznie wskazała, iż wszystkie wpłaty od anonimowych darczyńców lub tych, których nie można zidentyfikować, nie mogą zostać uznane za darowizny. Oznacza to koniec eldorado dla tysięcy polskich streamerów, którzy będą musieli płacić podatek od każdej otrzymanej złotówki.
Różne stawki podatkowe czekają twórców internetowych
Streamerzy i influencerzy będą musieli rozliczać się z fiskusem według różnych stawek, w zależności od skali swojej działalności. Wszystkie wpłaty od widzów będą uznawane za przychód, który może zostać zakwalifikowany jako przychód z działalności wykonywanej osobiście lub jako działalność gospodarcza.
Przy rozliczeniu według skali podatkowej stawki wynoszą 12 procent do kwoty 120 tysięcy złotych rocznie i 32 procent powyżej tej kwoty. Twórcy mogą też wybrać podatek liniowy w wysokości 19 procent od całości dochodów. Najmniej zapłacą ci, którzy zdecydują się na rozliczenie ryczałtowe – tam stawka wynosi 15 procent lub choćby 8,5 procent w zależności od rodzaju działalności.
Zmiana szczególnie dotknie początkujących twórców, którzy do tej pory mogli rozwijać swój internetowy biznes bez podatkowych formalności. Teraz każda wpłata, niezależnie od wysokości, będzie podlegać rozliczeniu, co może sprawić, iż dla wielu osób prowadzenie kanałów przestanie się opłacać.
Skarbówka analizuje dane i przygotowuje kontrole
Urzędy skarbowe otrzymały nie tylko podstawowe dane sprzedawców, ale także szczegółowe informacje o ich działalności. Platformy przekazały imiona i nazwiska użytkowników, numery NIP, adresy zamieszkania, daty urodzenia oraz pełne dane sprzedażowe za lata 2023 i 2024.
Na podstawie tych informacji fiskus będzie mógł dokładnie przeanalizować skalę niedeklarowanych dochodów i wytypować osoby do kontroli. Nie wiadomo jeszcze, jak w praktyce będzie wyglądał proces weryfikacji ani według jakich kryteriów będą wybierane osoby do sprawdzenia, ale eksperci spodziewają się pierwszych wezwań już w najbliższych miesiącach.
Szczególnie narażone na kontrole będą osoby prowadzące regularną sprzedaż bez rejestracji działalności gospodarczej. Skarbówka może bowiem zakwestionować status osoby prywatnej, jeżeli skala otrzymywanych przychodów wskazuje na faktyczne prowadzenie biznesu. W takich przypadkach do zapłaty podatku dojdą także odsetki i kary.
Nowe przepisy mają uporządkować cyfrową rzeczywistość
Ministerstwo Finansów tłumaczy wprowadzone zmiany koniecznością dostosowania polskiego prawa podatkowego do dynamicznie rozwijającej się gospodarki cyfrowej. Przez lata internet był praktycznie wolną strefą podatkową, w której tysiące osób zarobiły znaczne sumy bez odprowadzania należnych danin do budżetu państwa.
Dyrektywa DAC7 ma służyć nie tylko uszczelnieniu polskiego systemu podatkowego, ale też ułatwić wymianę informacji między krajami Unii Europejskiej. Dzięki temu będzie możliwe wykrywanie przypadków unikania opodatkowania przez osoby prowadzące sprzedaż międzynarodową lub działające w kilku krajach jednocześnie.
Eksperci podkreślają, iż choć nowe przepisy mogą wydawać się surowe, to ich celem jest przede wszystkim uporządkowanie stanu prawnego i zapewnienie sprawiedliwego opodatkowania wszystkich form działalności zarobkowej. Osoby, które od początku uczciwie rozliczały swoje dochody z internetu, nie mają powodów do obaw.
Co czeka nieuczciwych sprzedawców i streamerów
Dla osób, które przez lata ukrywały dochody z internetowej sprzedaży lub streamingu, nadchodzą trudne czasy. Skarbówka może nie tylko naliczyć zaległy podatek, ale także odsetki za zwłokę, które przy wieloletnich zaległościach mogą sięgać dziesiątek tysięcy złotych.
W najbardziej poważnych przypadkach, gdy wartość ukrytych dochodów będzie znaczna, fiskus może skierować sprawę do prokuratury w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa skarbowego. Grożą wtedy nie tylko wysokie grzywny, ale także kara pozbawienia wolności.
Eksperci radzą wszystkim, którzy mogą być objęci nowymi przepisami, aby jak najszybciej skonsultować swoją sytuację z doradcą podatkowym i ewentualnie złożyć korektę deklaracji podatkowych. Dobrowolne ujawnienie zaległości może znacznie zmniejszyć wysokość kar i odsetek.