Pieniądze te miały być przeznaczone na pomoc chorym pacjentom, ale według osób z jego otoczenia nie zostały odpowiednio wykorzystane. Dochodzenie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Pucku.
Ks. Miloch jest oskarżany o zarządzanie hospicjum w sposób nieodpowiedni, przekształcając je w swój prywatny biznes i zatrudniając członków swojej rodziny, w tym konkubinę i ich nastoletnią córkę. Mimo tych oskarżeń, ks. Miloch zaprzecza zarzutom, nazywając je „ludzką złośliwością.”
Prokuratura w Pucku potwierdza prowadzenie postępowania w sprawie działalności hospicjum, ale na razie nie postawiono nikomu zarzutów. Dochodzenie trwa, a w ciągu miesiąca śledczy zdecydują, czy komukolwiek postawić zarzuty.
Problem jednak jest trochę bardziej złożony, ponieważ oprócz zarzutów defraudacji pojawiają się jeszcze te związane z faktem, iż ksiądz w rzeczywistości ma córkę. Jeden z rozmówców Faktu mówi wprost:
Ksiądz Grzegorz Miloch od prawie 30 lat jednoosobowo zarządza stowarzyszeniem, z którego uczynił sobie prywatny folwark, swoją firmę. Członkami stowarzyszenia są m.in.: jego mama, wujek, ale także konkubina księdza, która w hospicjum jest zatrudniona, a także jej mama i brat. Sytuacja rodzinna księdza jest tajemnicą poliszynela. Wszyscy w hospicjum wiedzą, iż ksiądz ma nastoletnią córkę z pracownicą, ale wokół tego tematu panuje dziwna zmowa milczenia.