Unia Europejska chce odszyfrować Twoje dane? Eksperci ostrzegają przed cyfrowym kryzysem zaufania. Bruksela pracuje nad projektem, który może zmienić sposób, w jaki obywatele Europy korzystają z internetu.

Fot. Warszawa w Pigułce
Oficjalnie chodzi o zwiększenie bezpieczeństwa. W praktyce – o dostęp do naszych prywatnych wiadomości. I choć Komisja Europejska zapewnia, iż chodzi o walkę z przestępczością, eksperci ds. prywatności i cyberbezpieczeństwa nie mają złudzeń: ten pomysł może otworzyć drzwi do bezprecedensowej inwigilacji.
Nowe prawo uderzy w szyfrowaną komunikację
W centrum kontrowersji znajduje się projekt tzw. „chat control” – propozycja unijnych przepisów, które zobowiązałyby firmy technologiczne do skanowania zaszyfrowanych wiadomości pod kątem treści nielegalnych. Bruksela tłumaczy, iż chodzi o ochronę dzieci i zwalczanie przestępstw online. Ale rozwiązania, które mają to umożliwić, budzą poważne wątpliwości.
Aby nowe prawo zadziałało, trzeba będzie stworzyć tzw. tylne drzwi w popularnych aplikacjach komunikacyjnych – takich jak WhatsApp, Signal czy Messenger. Oznacza to, iż służby bezpieczeństwa, a w skrajnym przypadku także inne podmioty, zyskają możliwość zaglądania do naszych rozmów, choćby jeżeli dziś są one szyfrowane „end-to-end”.
Specjaliści alarmują: nie tylko rządy sięgną po klucze
Twórcy aplikacji szyfrujących przestrzegają: nie da się stworzyć tylnych drzwi tylko dla „tych dobrych”. Każdy mechanizm osłabiający szyfrowanie może zostać wykorzystany przez hakerów, grupy cyberprzestępcze, a choćby reżimy autorytarne.
„Wprowadzenie obowiązkowego skanowania wiadomości zniszczy zaufanie do komunikatorów i osłabi bezpieczeństwo wszystkich użytkowników – nie tylko przestępców” – mówi Bruce Schneier, ekspert ds. kryptografii. „Jeśli choć jedna luka się pojawi, zostanie wykorzystana. To nie jest kwestia ‘czy’, tylko ‘kiedy’.”
Zwykli obywatele na celowniku systemu
Choć politycy mówią o ochronie dzieci, rzeczywistość może być bardziej złożona. Przepisy obejmą wszystkich – także tych, którzy nie mają nic wspólnego z przestępczością. Skanowaniu mogą zostać poddane rozmowy rodzinne, dokumenty firmowe, prywatne zdjęcia i dane finansowe. choćby jeżeli algorytmy będą działały automatycznie, błędy nie są wykluczone – a konsekwencje takich pomyłek mogą być poważne.
Obrońcy praw cyfrowych podkreślają, iż to nie technologia jest problemem, ale brak proporcji i odpowiednich zabezpieczeń. „To nie jest tylko sprawa prywatności – to kwestia wolności obywatelskich. jeżeli dopuścimy takie rozwiązania, trudno będzie się z tego wycofać” – ostrzegają przedstawiciele organizacji European Digital Rights (EDRi).
Coraz więcej głosów sprzeciwu
Fala protestów rośnie. List otwarty przeciwko regulacjom podpisały dziesiątki organizacji, a także eksperci z branży technologicznej. Również niektóre kraje członkowskie – jak Niemcy czy Holandia – zgłaszają poważne zastrzeżenia. Pojawiają się pytania o zgodność przepisów z Kartą Praw Podstawowych UE i Europejską Konwencją Praw Człowieka.
Jednocześnie Komisja Europejska zapewnia, iż projekt wciąż jest konsultowany i może ulec zmianie. Ale czasu jest coraz mniej – decyzje zapadną jeszcze w tym roku.
Nad Europą wisi widmo cyfrowego nadzoru
Proponowane przepisy mogą przesądzić o tym, czy Europa pozostanie regionem, w którym ochrona prywatności ma realne znaczenie. jeżeli szyfrowanie stanie się iluzją, ucierpi nie tylko bezpieczeństwo danych, ale także zaufanie do instytucji publicznych i technologii jako takiej.
To, co dziś wydaje się techniczną zmianą w prawie, może w praktyce przekształcić się w system kontroli – cichy, nieprzezroczysty, trudny do zatrzymania. A skutki odczujemy wszyscy, niezależnie od tego, co mamy do ukrycia.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl