Serce do przeszczepu pobrane od dawcy w szpitalu USK w Białymstoku, miało w 2,5 godziny trafić do chorego we Wrocławiu

3 godzin temu

Wszystko mogło się posypać jak domek z kart

Załoga policyjnego śmigłowca Bell-407GXi, ta sama, która dopiero co zakończyła loty w ramach operacji „Powódź 2024”, miała pomóc w transporcie serca do transplantacji z Podlasia do Warszawy. Tutaj z warszawskiego lotniska organ miał być zabrany do Wrocławia na pokładzie wojskowego samolotu, który chwilę wcześniej wylądował już z innym organem. Ten dokładnie skoordynowany co do minuty plan pokrzyżować mogła w ostatniej chwili pogoda we wschodniej części kraju. Policyjni lotnicy jednak nie odpuścili. Znaleźli najlepsze możliwe rozwiązanie i przy współpracy kilkudziesięciu osób serce dotarło w kilka ponad 2 godziny do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Pacjent, dla którego nowy organ był sprawą życia lub śmierci, jest już po operacji i pod czujnym okiem zespołu medyków wraca do zdrowia.

Poprzedniego dnia wieczorem koordynator ds. transplantacji serca wrocławskiego szpitala Mateusz Rakowski zwrócił się do Policji i Wojska o pomoc w transporcie organu do przeszczepu. Tylko takie połączenie sił dawało szansę, by na czas dostarczyć serce, które miało uratować życie 63-letnigo pacjenta.

Nie było czasu do stracenia. Pobrany od pacjenta na Podlasiu organ trzeba było jak najszybciej dostarczyć do Warszawy. Tam na lotnisku 1. Bazy Lotnictwa Transportowego na Okęciu miał czekać wojskowy samolot. Dla wojskowych lotników był to już drugi tego dnia lot z tak cennym transportem. Chwilę wcześniej przylecieli z południa Polski z organem przeznaczonym dla innego pacjenta oczekującego na przeszczep w Warszawie.

– Wszystkie ustalenia zostały wykonane: załogi wyznaczone, trasy lotów zaplanowane, warunki meteorologiczne sprawdzone. Jednak to właśnie zmieniająca się pogoda na wschodzie kraju sprawiła, iż cała akcja mogła lec w gruzach. Policyjny śmigłowiec, który był już w drodze do szpitala, skąd pobierany był właśnie organ, musiał zawrócić z uwagi na niski pułap chmur w miejscu docelowym. Te warunki nie pozwalały na bezpieczne wykonanie zadania. Ale lotnicy z Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP nie zrezygnowali. Wiedzieli, iż tu toczy się walka o życie człowieka. Chcieli wykorzystać wszystkie możliwości. Stąd błyskawiczna decyzja, by poszukać innego miejsca na trasie do Warszawy, skąd można byłoby przejąć serce – mówi insp. pil. Robert Sitek, naczelnik Zarządu Lotnictwa Policji GSP KGP.

Kolejne minuty mijały. Karetka z organem do przeszczepu zmierzała już drogą lądową na lotnisko w eskorcie policjantów ruchu drogowego z KMP w Białymstoku. Do pokonania było jednak ponad 200 km, czyli około 2 godziny, a później jeszcze lot z Warszawy na lotnisko we Wrocławiu i dalej transport karetką do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Niezwykle trudno byłoby zmieścić się w czasie 2,5 godziny, jakie ma zespół na transport serca do transplantacji.

– Na szczęście w rejonie stacji benzynowej między Ostrowią Mazowiecką a Wyszkowem policyjni lotnicy znaleźli bezpieczne miejsce, gdzie warunki meteorologiczne pozwalały wylądować i, z którego mogli zabrać organ, i zyskać w ten sposób cenny czas. Dalej już wszystko potoczyło się błyskawicznie. Kilkanaście minut po starcie policyjny śmigłowiec Bell-407GXi wylądował na Okęciu. A tam już w gotowości czekał wojskowy samolot. Cenny ładunek trafił na pokład maszyny, która natychmiast wystartowała do Wrocławia – dodaje naczelnik.

– Tylko połączenie tak wielu sił – policyjnych i wojskowych lotników, funkcjonariuszy eskortujących karetki, zespołu medyków – ogromne zaangażowanie i determinacja służb pozwoliły na zakończenie tej akcji powodzeniem. To była naprawdę bardzo stresująca akcja. Choć wszystko zostało skoordynowane w drobnych szczegółach, to zaledwie jeden czynnik – warunki meteorologiczne – mógł pokrzyżować zamierzenia. Ale gdy chodzi o życie, wiem już o tym doskonale, iż służby zrobią wszystko, by ratować ludzkie życie. Tym razem szansę na nowe życie dostał 63-letni pacjent z ostrą niewydolnością serca. Na przeszczep oczekiwał z mechanicznym wspomaganiem krążenia. Teraz jest już po operacji. Wszystko przebiegło sprawnie i zgodnie z planem. Teraz czeka go rekonwalescencja pod czujnym okiem zespołu medycznego – mówi Mateusz Rakowski, koordynator ds. transplantacji serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

Dla policyjnych lotników to już kolejna, ósma taka wspólna akcja z wojskowymi. Łącznie w ciągu ostatnich trzech lat policyjni lotnicy około 50. razy ruszali ratować ludzkie życie z wykorzystaniem policyjnych śmigłowców, głównie Belli i Black Hawków. Najczęściej transportowali serca (34 razy), ale zdarzały się też prośby koordynatorów z różnych ośrodków transplantacji o pomoc w transporcie innych organów: wątroby, nerek czy płuc.

Idź do oryginalnego materiału