Życie z sąsiadami w bloku nie zawsze jest łatwe. Czasami jednak trafiają się lokatorzy, którzy czynią je wręcz nieznośnym. Zalicza się do nich pewne starsze małżeństwo mieszkające w dziesięciopiętrowym wieżowcu przy ulicy Barcza 5 w Olsztynie. Sąsiedzi wspominają, iż problemy sprawiali od samego początku, ale z czasem sytuacja zaczęła coraz bardziej wymykać się spod kontroli. Sytuację tę przybliżył "Fakt".
REKLAMA
Zobacz wideo Jaka jest definicja uciążliwego sąsiada? Student: Chyba sam jestem taką osobą
Mieszkańcy bloku przy ulicy Barcza w Olsztynie od lat zmagają się z uciążliwymi sąsiadami. Problem stale narasta
Wspomniane starsze małżeństwo wprowadziło się do bloku niedługo po jego udostępnieniu i gwałtownie zaczęli dawać się we znaki sąsiadom. W jednym z pokoi trzymali króliki i kury, więc codziennie o czwartej rano całą klatkę budziło pianie koguta.
Zobacz też: Mieszkańcy gminy Osielsko przez lata walczyli z krowami-terrorystkami. "Koniec tej koszmarnej historii"
Wraz z wiekiem małżonkowie zaczęli zdradzać objawy zaburzeń, polegające na znoszeniu do mieszkania wszelkich śmieci z okolicy. Spółdzielnia mieszkaniowa co kilka miesięcy podstawiała kontener, w którym wywożono odpady na wysypisko
- wyjaśniają sąsiedzi w rozmowie z "Faktem". Zbierane śmieci wytwarzają nieznośny fetor, który pogarsza zużyty papier toaletowy zbierany w plastikowe worki. Lokatorzy tłumaczą, iż w ten sposób para oszczędza wodę. Dodatkowo niektórych niepokoi to, iż dogrzewają się gazem. Kiedyś choćby zapach gazu był tak intensywny, iż interweniowała straż pożarna, a ratownicy musieli wyważać drzwi. Do zapachów dochodzi hałas radia wieczorami. Największy problem stanowią jednak karaluchy, które wydostają się na klatkę i przechodzą na pozostałe piętra. Mieszkańcy skarżą się na wysokie wydatki związane z zakupem środków dezynfekujących. Co prawda tutaj z pomocą przychodzi spółdzielnia mieszkaniowa, która zleca dezynsekcję części wspólnych budynku. Niestety na tym wsparcie w zasadzie się kończy.
Eksmisja uciążliwego sąsiada nie jest łatwa. Spółdzielnia Jaroty w Olsztynie rozkłada ręce
Spółdzielnia mieszkaniowa Jaroty, do której przynależy blok przy ulicy Barcza, wstrzymuje się od działań, ponieważ małżeństwo terminowo płaci czynsz. Niemniej jest świadoma istniejącego problemu.
Spółdzielnia podejmuje wszystkie możliwe działania w tej sprawie, aby pomóc mieszkańcom. O sytuacji zawiadomiono wielokrotnie instytucje państwowe jak MOPS i sanepid, które prowadzą swoje postępowania w tym zakresie
- przekazał "Faktowi" rzecznik prasowy spółdzielni Jaroty. Ponadto podkreślił, iż spółdzielnia regularnie dokonuje wizji lokalnych, ale seniorzy odmawiają wpuszczania kogokolwiek poza konserwatorem. Na koniec warto przypomnieć, iż zgodnie z art. 13 ust. 1 ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego:
o ile lokator wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko porządkowi domowemu, czyniąc uciążliwym korzystanie z innych lokali w budynku, inny lokator lub właściciel innego lokalu w tym budynku może wytoczyć powództwo o rozwiązanie przez sąd stosunku prawnego uprawniającego do używania lokalu i nakazanie jego opróżnienia.
Na przepis ten zwróciła uwagę spółdzielnia mieszkaniowa im. B. Chrobrego w Łodzi, która przygotowała poradnik na temat uciążliwych sąsiadów dla swoich mieszkańców. Podkreślono w nim jednak, powództwo w tym przypadku może wytoczyć tylko właściciel sąsiedniego lokalu lub lokator. Spółdzielnia pomaga jedynie mieszkańcom w zebraniu niezbędnych dowodów umożliwiających zainicjowanie sprawy o eksmisję.
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.