Samolot w jeziorze. Co się wydarzyło?

6 godzin temu

Zatrzymanie pracy silnika było wstępną przyczyną awaryjnego lądowania Cessny na tafli Jeziora Międzybrodzkiego. Maszyna zatonęła, pilota podjęli z wody kajakarz i ratownicy WOPR.

Wypadek miał miejsce późnym popołudniem w środę, 8 października. Nie do końca było jasne, skąd wystartował samolot – służby przekazywały w tej sprawie sprzeczne komunikaty, raz informując, iż maszyna wzbiła się z lądowiska na górze Żar, a innym razem, iż z lotniska w Kaniowie, gdzie stacjonowała na co dzień. Samolot wodował około godz. 17.30, jakieś 150 metrów od brzegu Jeziora Międzybrodzkiego, w rejonie przepompowni elektrowni Żar. 41-letniego pilota i właściciela maszyny podjęli z wody ratownicy WOPR, wcześniej pomocy udzielił mu kajakarz. Mężczyzna przekazał służbom, iż leciał sam. Miejsce zatonięcia maszyny oznaczono specjalną boją i przez całą noc doglądali je strażacy, którzy na akwenie rozłożyli specjalne rękawy sorpcyjne, by w ten sposób zneutralizować ewentualny wyciek paliwa lotniczego.

Do katastrofy ekologicznej na szczęście nie doszło, a w czwartek na miejscu pojawili się nurkowie ze specjalistycznej grupy PSP w Bytomiu i Krakowie oraz specjalistyczna grupa ratownictwa technicznego z Dąbrowy Górniczej. Działaniami służb kierował zastępca komendanta wojewódzkiego mł. bryg. Zbigniew Dyk. W czwartek wieczorem znajdująca się na głębokości około 7 metrów maszyna została podniesiona z dna zbiornika, a następnie odholowana do brzegu. To nie było łatwe zadanie, bo Cessna zatankowana paliwem lotniczym osiąga masę startową przekraczającą tonę, a jej rozpiętość skrzydeł to około 10 metrów. Na brzegu czynności prowadzili śledczy oraz ekspert Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

Kilka dni po wypadku na stronach Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL) pojawiła się informacja o zarejestrowaniu zdarzenia lotniczego i pierwsze oficjalne ustalenia związane z wypadkiem. „Po starcie, na wysokości około 400 ft (ponad 120 metrów – red.) pilot stwierdził zatrzymanie pracy silnika. Pilot skierował samolot nad akwen wodny Jeziora Międzybrodzkiego i podjął nieudaną próbę uruchomienia silnika, po której wodował na tafli jeziora. Pilot opuścił samolot samodzielnie nie odnosząc obrażeń, a samolot zatonął” – czytamy w informacji o zdarzeniu. Zgodnie z prawem, wstępny raport na temat wypadku powinien być upubliczniony w ciągu maksymalnie 30 dni. Swoje czynności związane z wypadkiem prowadzi Prokuratura Rejonowa w Żywcu.

W internecie pojawiły się zdjęcia i nagrania z momentu zatonięcia samolotu, a następnie jego wydobycia na brzeg. Zdarzenie skomentował utytułowany szybownik Sebastian Kawa. „Scenka bardzo malownicza i tajemnicza. Do szybowcowej tradycji lądowania w jeziorze przynajmniej raz w roku tym razem dołączył Skyhawk (to nazwa modelu Cessny – red.). Nikomu nic się nie stało, a samolot po wytoczeniu z wody wygląda zadziwiająco bez uszkodzeń, nie licząc oczywiście całej awioniki i silnika” – opisuje pilot, który sam sugerował, iż przyczyną zatrzymania pracy silnika mogło być oblodzenie. Czy tak było – ustala PKBWL.

bak

Idź do oryginalnego materiału