Regina i Wiesław S. stanęli przed sądem. Są oskarżeni o śmiertelne zatrucie galaretą

3 dni temu

W Sądzie Rejonowym w Tarnobrzegu rozpoczął się proces małżeństwa Reginy i Wiesława S., oskarżonego o nieumyślne spowodowanie śmierci 54-letniego mężczyzny, który zmarł po zjedzeniu wyprodukowanej przez nich galarety. Dwie kobiety, w wieku 67 i 72 lat, które również spożywały kupioną u nich galaretę trafiły do szpitala. Małżeństwu grozi do pięciu lat więzienia.

Po odczytaniu przez prokuratora aktu oskarżenia, małżonkowie składali wyjaśnienia. Podobnie jak w trakcie śledztwa przyznali się do zarzutów i wyrazili głęboką skruchę. Przepraszali również pokrzywdzonych. Oboje od początku współpracowali z organami ścigania.

W tym dniu przesłuchiwani byli także świadkowie i pokrzywdzeni. Oni opisywali stan swojego zdrowia po spożyciu galarety oraz stan psychiczny, w którym się w tej chwili znajdują.

Zaplanowane są jeszcze dwie rozprawy w kwietniu i maju. Oskarżonym grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

O zdarzeniu pisaliśmy już wielokrotnie

Wszystko zaczęło się na targu w Nowej Dębie w sobotę, 17 lutego 2024 roku. Małżeństwo: 55-letnia Regina S. i 56-letni Wiesław S. jak zwykle sprzedawali swoje własne wyroby mięsne, m.in. galaretę. Niestety, jeszcze tego samego dnia wieczorem, do mediów dotarła informacja, iż po zjedzeniu wspomnianej galarety zmarł – 54 letni- obywatel Ukrainy Jurij N. Dwie kobiety, 67- i 72-latka trafiły zaś do szpitala. Jedna, w stanie ciężkim została choćby przetransportowana do szpitala w Krakowie. Po tych doniesieniach z policją skontaktowały się jeszcze dwie osoby, które również kupiły domowe wyroby na targowisku w Nowej Dębie. Ale nie zdążyły ich skonsumować Policjanci pojechali do ich domów i zabezpieczyli kupioną galaretę.

I śledztwo ruszyło

W poniedziałek (19 lutego), po południu, Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu przesłuchała małżeństwo sprzedające wyroby na targowisku. Przedstawiono im także zarzuty narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Małżeństwo przyznało się do zarzucanych im czynów, ale odmówiło składania wyjaśnień. Opuścili areszt, w którym przebywali od sobotniego aresztowania. Dostali dozór policji i zakaz wyrobu i sprzedaży wyrobów mięsnych. Groziło im do 3 lat więzienia. Zarzuty dotyczyły tego, iż bezpośrednio sprowadzili niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób poprzez wyrób i wprowadzenie substancji szkodliwych dla zdrowia, w wyniku czego doszło do zgonu jednej osoby, a także nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu co najmniej dwóch osób.

Prokuratura zarzuciła małżeństwu prowadzenie nielegalnej działalności, w dodatku bez zachowania reżimu sanitarnego. – Pomieszczenie, w którym były robione te wyroby mięsne, było mocno zanieczyszczone, bez dostępu do ciepłej wody. Wyposażenie tego pomieszczenia było brudne – przekazywał prokurator Andrzej Dubiel z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. Według niego, narzędzia były zardzewiałe, a na miejscu nie znaleziono środków dezynfekcyjnych.

Po sekcji zwłok doszło do zmiany zarzutów

Najpierw Regina S. i Wiesław S. usłyszeli zarzut, iż działając wspólnie i w porozumieniu narazili na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jednak po uzyskaniu wyników sekcji zwłok, z których wynikało, iż 54-latek zmarł w wyniku zatrucia azotynem sodu, czyli środkiem do peklowania mięsa, prokurator zmienił małżeństwu zarzuty „na nieumyślne spowodowanie śmierci”.

Doszło do tego na podstawie opinii biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej oraz Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach (woj. lubelskie).

Patomorfolodzy z ZMS po przeprowadzonej sekcji zwłok mężczyzny, który zmarł po zjedzeniu galarety mięsnej, oraz po wykonaniu badań toksykologicznych air jordan 11 cherry holiday 2022 wycinków pobranych z jego zwłok zaopiniowali, iż bezpośrednią przyczyną zgonu pokrzywdzonego było zatrucie azotynem. Ich wnioski są zbieżne z wynikami badań galarety mięsnej z PIW, w której biegli wykryli azotyn w stężeniu toksycznym dla człowieka – ponad 100-krotnie przekraczającym dopuszczalne normy.

Czy azotyn sodu, który ma zapobiegać psuciu się mięsa, może zabić? Niestety tak. To co jest bezpieczne w ilościach dopuszczalnych, może chronić wyroby (mięso), przed zepsuciem. Niestety azotyn sodu podany w tak wysokim stężeniu, powoduje zmiany w strukturze hemoglobiny, która transportuje tlen. Staje się ona nieaktywna, a to z kolei prowadzi do niedotlenienia mózgu, serca, zatrzymania akcji serca. jeżeli dojdą jeszcze do tego czynniki obciążające, jak np. choroby serca, to może dojść do szybkiego zgonu.

Ale jaja! Przed Wielkanocą zapłacimy jeszcze więcej, niż rok temu
Idź do oryginalnego materiału