Rafał Z., którego od niedzieli szukali pomorscy śledczy w związku z zabójstwem jego żony w Jagatowie pod Gdańskiem, zdołał uciec ledwie półtora kilometra od miejsca zbrodni. I choć wybrał bardzo prosty kierunek ucieczki, to znalazł się w miejscu, w którym mało kto miał prawo się go spodziewać.