Pushbacki Tuska są nadobne i niezbędne, tamte PiS były potworne i odrażające

1 tydzień temu

W naszej skretyniałej medialnie rzeczywistości (jest ona odbiciem kondycji intelektualno-etycznej obecnych czasów) co chwilę ktoś nam tłumaczy, gdzie należy odczuwać szok i niedowierzanie, gdzie zdziwko zaledwie, a gdzie stadny oburz gównoburz. Ale kiedy zdarza się coś realnie zatrważającego – zaraz powiem, do czego piję – panuje cisza i spokój naszej wsi, naszej narodowej toni, która jest jak zwierciadło, w którym Polska raczy się przeglądać i z sympatią na siebie pozierać. Otchłani jakowejś tam być nie może, jest świetlana płaszczyzna bez zmarszczki jednej.

A tymczasem, wszak nikt się nie spodziewał hiszpańskiej inkwizycji, nasi husarze nadgraniczni – Straż Graniczna – bez fałszywej skromności pochwalili się takim oto czynem: „Około godziny 10.30 na terenie służbowej odpowiedzialności Placówki SG w Białowieży funkcjonariusze ujawnili kobietę potrzebującą natychmiastowej pomocy medycznej”. Jak już ją „ujawnili”, to się dowiedzieli, iż jest Etiopką, chociaż jest Erytrejką, która kilkanaście godzin wcześniej w samotności, w puszczy urodziła córeczkę, co było widać, bo matka przemarzniętą dziewczynkę trzymała na rękach. Czasy nadeszły nowe. Nie przerzucono babiny Etiopiny za mur razem z nielegalnie narodzoną progeniturą, nie, nie. Zawieziono obie do szpitala w Hajnówce. Dochodzą do temperatury charakteryzującej życie i do siebie samych. W komunikacie Straży Granicznej pobrzmiewa bezgraniczna duma z faktu „niesienia” dzieciątka przez woja w kominiarce. Targa więc zamaskowany funkcjonariusz niemowlę, kobita podtrzymywana pod rękę człapie ileś tam metrów za nimi. Musi człapać, kilkanaście godzin po porodzie, bo auta Straży Granicznej stoją zaparkowane w drugą stronę jakieś 8 m dalej. Co będą zawracać. Inne zadania pomocowe, przesycone dobrocią, czekają. Po komunikacie SG ręce powinny się, nie, nie podnosić w górę – składać same do oklasków, bo „do 15 kwietnia br. funkcjonariusze z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej udzielali pomocy osobom, które nielegalnie przekroczyły granicę polsko-białoruską, podczas 74 zdarzeń”. Toć, panie, żadna służba mundurowa, to aniołowie pokoju i zbawienia, krzyże czerwono-białe, półksiężyce ratunku, kuchnie ocalenia, szpitale zmartwychwstania.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 17/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

Idź do oryginalnego materiału