Przełomowe zeznania świadka strzelaniny w Namysłowie. Było inaczej, niż sądzono

2 tygodni temu
fot. Pixabay

Śledczy przesłuchali kobietę, która przeżyła masakrę w Namysłowie. W strzelaninie zginęły trzy osoby. Wszystkie były członkami rodziny sprawcy – byli to jego ojciec, matka i brat. Świadkami tragedii były dzieci brata oraz jego partnerka. To ona zdołała uciec i wezwać służby, które potem uwolniły jej dzieci. Kobieta twierdzi, iż sprawca strzelaniny nie był w złych relacjach z jej partnerem.

Ta zbrodnia wstrząsnęła całą Polską. W niedzielę, 24 listopada, w domu jednorodzinnym przy ul. Brzeskiej w Namysłowie doszło do krwawej strzelaniny, w której zginęły trzy osoby. 32-letni mężczyzna wyjął podczas rodzinnego spotkania broń samopowtarzalną, a następnie otworzył ogień do zgromadzonych. Jego ojciec i brat zostali postrzeleni kilkukrotnie z pistoletu Scorpion. Dwukrotnie raniona została także matka strzelca. Ranni zginęli na miejscu zdarzenia.

Przez następnych kilkanaście godzin 32-latek przetrzymywał w zabarykadowanym domu jeszcze trzy osoby. Była to partnerka zamordowanego brata podejrzanego oraz dwójka jej dzieci w wieku 5 i 7 lat. Kobiecie udało się uciec z domu i zawiadomić policję. Na miejscu niedługo zaroiło się od służb. Interweniowały m.in. trzy brygady antyterrorystów.

Pomimo wielogodzinnych negocjacji, 32-latek nie uwolnił zakładników, czyli dwójki pozostających w domu dzieci, oraz nie poddał się policji. Ostatecznie antyterroryści szturmowali budynek jednorodzinny. Wtedy jednak sprawca już nie żył. Chwilę wcześniej zastrzelił się z pistoletu Glock, który także miał ze sobą.

Śledczy przesłuchali kobietę, która przeżyła masakrę w Namysłowie. „Rodzina nie była skonfliktowana”

Według ustaleń prokuratury motywem potrójnego zabójstwa mogła być zazdrość 32-latka o relacje jego rodzeństwa z rodzicami. Mężczyzna miał się czuć niedoceniany. Nie potwierdzają tego zeznania kobiety, gdyż ta twierdzi, iż relacje jej i jej partnera z jego bratem nie były złe.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu, prok. Stanisław Bar, przekazał w rozmowie z reporterką RMF MAXX, iż rodzina nie była w większym stopniu skonfliktowana.

„Z dotychczasowych dowodów kreuje się wizerunek tzw. normalnej rodziny. W żaden sposób te relacje, które panowały wcześniej pomiędzy jej członkami, nie uzasadniały tego rodzaju zachowań” – stwierdził prok. Stanisław Bar.

„Prokurator zwrócił się o pełną dokumentacją z postępowania o wydanie pozwolenia na broń. Po zapoznaniu się z tą dokumentacją – jeżeli cokolwiek będzie budziło wątpliwości prokuratora – będzie weryfikowane” – dodał rzecznik w rozmowie z RMF MAXX.

Idź do oryginalnego materiału