Proponuje, jak zatrzymać podwyżki

2 dni temu

Podwyżki cen wody i ścieków oraz nowa opłata abonamentowa przez cały czas wzbudzają w Słupcy duże emocje. Do sprawy na ostatniej sesji Rady Miasta odniósł się Henryk Lewandowski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej, proponując konkretne rozwiązania, które miałyby ograniczyć koszty dla mieszkańców. W wywiadzie dla Kuriera szerzej opowiedział o swoich pomysłach i spostrzeżeniach dotyczących cen wody i ścieków w mieście.

Na ostatniej sesji Rady Miasta zaproponował Pan przekształcenie Miejskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Słupcy z zakładu budżetowego w spółkę. Pana zdaniem pozwoli to obniżyć ceny wody i ścieków, o których, po podwyżkach, ostatnio dużo mówi się w mieście?

Jeśli nie obniżyć to przynajmniej sprawić, żeby nie było jeszcze drożej. Przecież już teraz wiemy, iż za rok planowana jest kolejna podwyżka, a za dwa lata jeszcze następna.

Skąd to wiemy?

Na stronie Miejskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji dostępna jest przecież taryfa na najbliższe trzy lata. Za rok ceny mają wzrosnąć o ok. 13 proc., za dwa lata o kolejne ok. 13 proc. Przy czym przyszłoroczną inflację szacuje się na poziomie 6,5 proc., a za dwa lata – ok. 3 proc.

Pan w Słupcy nie mieszka, Pana te ceny nie dotyczą. Dlaczego zatem wybrał się Pan na ostatnią sesję?

Prywatnie to faktycznie nie moja sprawa, ale czuję się odpowiedzialny za interes mieszkańców spółdzielni, którą reprezentuję. Osobiście przecież musiałem podpisywać decyzje o podniesieniu czynszów, w skład których wchodzą koszty wody i ścieków i – jeżeli nic się nie zmieni – w kolejnych latach będę musiał podpisać kolejne. Zdarza mi się choćby słyszeć od mieszkańców spółdzielni, iż prezes podnosi im ceny za wodę i ścieki. Zaznaczam, iż to nie są moje decyzje, ale zastanawiam się, co można zrobić, żeby te koszty obniżyć. Jakieś doświadczenie w tym zakresie myślę mam, bo zanim przeniosłem się do Słupcy i zostałem prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej przez 12 lat byłem prezesem zakładu wodociągowo-kanalizacyjnego w Lidzbarku, a wcześniej – jako przewodniczący tamtejszej rady miejskiej czynnie uczestniczyłem w przekształceniu tego zakładu z budżetowego w spółkę oraz byłem pierwszym przewodniczącym Rady Nadzorczej tej spółki.

Takie przekształcenie to trudna operacja?

Nie jest trudna, ale wymaga czasu. Wszystko jest do zrobienia, a przykładu nie trzeba daleko szukać. W naszym powiecie, w Zagórowie z powodzeniem działa przecież zakład wodociągowo-kanalizacyjny przekształcony w spółkę z o.o. Dlaczego w Słupcy miałoby się to nie udać? Patrząc na wyniki zakładu w Zagórowie i porównując do słupeckich wodociągów, wiele kwestii wypada na korzyść Zagórowa.

Przekształcenie wiąże się z redukcją etatów?

Nie, bo przecież tę pracę ktoś będzie musiał przez cały czas wykonywać. Owszem, nie będzie kierownika, ale będzie potrzebny prezes. Potrzebni będą też ludzie do pracy w terenie i biurze. Analizując ostatnie sprawozdanie MZWiK w ogóle nie zwracam uwagi na kwestie zatrudnienia. Absolutnie nie chodzi o to, żeby oszczędzać na ludziach.

Dlaczego Pana zdaniem zakład budżetowy jest drożny niż spółka?

Jeżeli spojrzymy w koszty naszego MZWiK, ponad 900 tys. zł wynosi amortyzacja od inwestycji wykonanych przez miasto. To jeden z bardzo dużych składników kosztów.

Mógłby Pan dokładniej to wytłumaczyć?

Amortyzacja to środki naliczane w koszty, z których powinno się odtwarzać majątek. Wyobraźmy sobie sytuację, iż kupujemy samochód za 10 tys. zł i planujemy jeździć nim przez 5 lat. Wiemy zatem, iż za wspomniane 5 lat będziemy potrzebować nowe auto. W takim razie powinniśmy co roku odkładać 2 tys. zł, żeby za te 5 lat mieć 10 tys. zł na kolejny samochód. O to chodzi w amortyzacji.

Co by się zmieniło, gdyby wodociągi nie były zakładem budżetowym, a spółką?

Byłby inny sposób przekazania majątku gminy do spółki – w formie umowy użyczenia albo dzierżawy, a wtedy amortyzacja nie jest kosztem dla spółki.

Analizując sprawozdanie finansowe MZWiK, w jakiej kondycji jest zakład?

Ze sprawozdania wynika, iż za ubiegły rok miał dodatni wynik finansowy, mowa jest o 28 tys. zł zysku. Tylko musimy pamiętać, iż miasto dołożyło do wody i ścieków ok. 400 tys. zł. Czyli gdyby nie pieniądze z miasta, zakład miałby ok. 400 tys. zł straty.

Czyli podwyżka jest po to, żeby miasto nie musiało w przyszłych latach dokładać do działalności zakładu?

Według moich obliczeń podwyżka jest dużo wyższa niż kwota dotacji, o której przed chwilą mówiłem. Ale wyliczanie kosztów MZWiK nie jest moją rolą. Myślę, iż to powinni przeanalizować radni.

W Pana ocenie podwyżka, która od niedawna obowiązuje, jest uzasadniona?

Sama podwyżka w granicach 42 proc. za wodę i ścieki w tym roku jest uzasadniona, biorąc pod uwagę ostatnie dwa lata, kiedy podwyżki były niższe od inflacji. Z tego powodu uważam, iż nowe stawki można zaakceptować. Problemem jest opłata abonamentowa.

O tym za chwilę, ale jeszcze zostańmy chwilę przy podwyżkach. Skoro twierdzi Pan, iż tegoroczna podwyżka jest uzasadniona, czy te zaplanowane na przyszły i następny rok także mają uzasadnienie?

Uważam, iż nie. Rozsądne są podwyżki w granicach inflacji, ale wychodzi na to, iż kolejne podwyżki sporo ją przekroczą.

Opłaty abonamentowej mieszkańcy Spółdzielni Mieszkaniowej na razie nie odczuli praktycznie wcale.

Faktycznie, mieszkańcy Spółdzielni są w trochę uprzywilejowanej sytuacji. Opłata abonamentowa naliczana jest bowiem do głównych wodomierzy, a nie tych, które są zainstalowane w poszczególnych mieszkaniach. W każdym bloku takich głównych wodomierzy jest od jednego do trzech i za nie MZWiK nalicza nam opłatę abonamentową. Czyli za każdy nasz budynek miesięcznie płacimy około – w zależności od ilości wodomierzy – 21, 42 lub 63 zł. Uznaliśmy, iż to opłata związana z funkcjonowaniem budynku, dlatego pokrywamy ją z kosztów eksploatacji, którymi dysponuje spółdzielnia.

Czyli mieszkańców spółdzielni opłata nie powinna w ogóle interesować?

Interesować powinna, bo przecież zwiększa ona koszty funkcjonowania spółdzielni. Fundusz eksploatacyjny to przecież też pieniądze naszych mieszkańców. W spółdzielni mamy ok. 70 wodomierzy. 70 razy 21 zł razy 12 miesięcy daje nam rocznie ok. 17 tys. zł. Tyle rocznie będzie kosztować nas opłata abonamentowa. Fundusz eksploatacyjny nie jest bez dna, więc jeżeli tam braknie nam pieniędzy na ponoszenie tej opłaty, będziemy musieli doliczyć ją do czynszów.

Kiedy może to nastąpić?

Tego nie wiemy. W tym roku na pewno nie. W przyszłym zrobimy nową kalkulację i wtedy będziemy wiedzieć, czy przez cały czas stać nas na to, żeby z funduszu eksploatacyjnego pokrywać opłatę abonamentową za wodę i ścieki.

W gorszej sytuacji są słupczanie mieszkający w domach jednorodzinnych.

Właśnie w tym jest największy problem, iż opłata abonamentowa najbardziej dotyka ludzi najmniej zamożnych. jeżeli emeryt sam mieszka w domu i zużywa załóżmy kubik wody, to dzisiaj tek kubik – łącznie wody i ścieków – kosztuje 14,75 zł. Ale po doliczeniu opłaty abonamentowej kubik wychodzi już ok. 36 zł. To naprawdę dużo. Taka opłata abonamentowa, związana z gotowością sieci miałaby sensowne wytłumaczenie, gdybyśmy mieli do czynienia z rozległymi sieciami na wsiach. Obrazowo mówiąc, gdyby ten sam emeryt mieszkał daleko od innych zabudowań, a do jego domu prowadziłby kilkusetmetrowy wodociąg to trzeba byłoby z rury co jakiś czas spuścić wodę, żeby utrzymać ją w dobrej jakości. Ale w Słupcy z taką sytuacją nie mamy do czynienia, wymiana wody odbywa się na bieżąco. Dlatego naprawdę nie widzę powodu, żeby mieszkańcy mieli płacić za gotowość sieci. Zgodzę się z tym, iż koszty abonamentu powinny pokryć koszty odczytu wodomierzy i rozliczenia wody. Ale to na pewno nie kosztuje 21 zł.

Większość z tego, o czym teraz Pan mówi, przedstawił Pan na ostatniej sesji Rady Miasta. Na sesji nie wywiązała się żadna dyskusja na ten temat. A czy po sesji ktokolwiek z przedstawicieli władz miasta czy radnych zainteresował się Pana pomysłami? Padły jakieś pytania albo propozycja spotkania?

Na sesji zasygnalizowałem problem, szerzej na ten temat można porozmawiać na komisjach. jeżeli radni zechcą skorzystać z mojego doświadczenia, zawsze jestem do dyspozycji.

Na ostatniej komisji pojawił się pomysł zaproszenia Pana na kolejne posiedzenie, ale nie zyskał uznania.

Właśnie m.in. dlatego zdecydowałem się przyjść na sesję i publicznie poruszyć tę sprawę. Nie twierdzę przecież, iż wszystko wiem najlepiej, ale chyba wszyscy się w Słupcy zgodzimy, iż nowe stawki za wodę i ścieki oraz abonament są wysokie i – co gorsza – będą jeszcze większe. Uważam zatem, iż musimy spróbować coś z tym zrobić, żeby chociaż zatrzymać podwyżki w kolejnych latach.

Idź do oryginalnego materiału