Biegli wykluczyli awarię pojazdu, ponieważ ustalono, iż samochód był w bardzo dobrym stanie technicznym. Decydujące okazały się wyniki sekcji zwłok. Jak przekazał prokurator Łukasz Sobczak w rozmowie z tvn24.pl, kierowca zmarł w wyniku ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej, będącej następstwem przewlekłych zmian miażdżycowych.
– Podczas jazdy doznał zawału serca i zmarł jeszcze przed tym, jak samochód wpadł do zbiornika – wyjaśnił Sobczak.
Badania wykazały różnice w obrazie płuc małżonków: u mężczyzny brakowało cech utonięcia, podczas gdy u jego żony takie zmiany były widoczne. To potwierdziło, iż senior zmarł wcześniej, a jego żona utonęła już po wpadnięciu auta do wody.
Prokuratura ocenia całe zdarzenie jako wyjątkowo niefortunny zbieg okoliczności.
– Byłem na miejscu tragedii i proszę mi wierzyć, iż w każdą inną stronę pojazd zatrzymałby się na drzewach lub betonowych zaporach. Niestety, w tym jednym miejscu były tylko krzewy i samochód stoczył się prosto do wody – mówił dziennikarzom prokurator.
Do odkrycia doszło, gdy rodzina zaniepokojona brakiem kontaktu z seniorami zawiadomiła policję. Funkcjonariusze, odtwarzając trasę ich podróży, odnaleźli ślady opon i zgubioną tablicę rejestracyjną, które doprowadziły ich nad zbiornik. Na miejsce skierowano płetwonurków z Konina, grupę ratownictwa technicznego z Poznania oraz strażaków z sonarem.
Śledztwo formalnie jeszcze trwa – śledczy czekają na wyniki badań toksykologicznych, choć nie spodziewają się, by wskazały one obecność alkoholu czy innych substancji. Po ich uzyskaniu sprawa prawdopodobnie zostanie umorzona.