Od stycznia Centrum Powiadamiania Ratunkowego obsługujące numer 112 oraz dyspozytornia medyczna odpowiedzialna za zgłoszenia pod numerem 999 będą miały jedną, wspólną siedzibę przy ulicy Szubińskiej. Nowa lokalizacja ma poprawić warunki operatorów – czy poprawie ulegnie też atmosfera wśród dyspozytorów? W rozmowach z nami dzielą się oni informacjami o zwolnieniach, strachu, faworyzowaniu i doniesieniami o opóźnieniach w wysyłaniu karetek. Sprawa zaistniała jeszcze za poprzedniej władzy. Spytaliśmy o nią urząd wojewódzki.
Wpierw przedstawmy czytelnikom, czym różni się praca przy numerze 112 i 999. Operator tego pierwszego otrzymuje zgłoszenia dotyczące wszystkich zdarzeń, od pożarów po przemoc domową. Po jego przyjęciu przekazuje on zgłoszenie odpowiednim służbom – na przykład Dyspozytorni Medycznej, która poza odbieraniem telefonów na 999 i przyjmowaniem zgłoszeń nierzadko udziela też wskazówek dotyczących udzielenia pierwszej pomocy. Na jednej zmianie w Bydgoszczy zgłoszenia odbierają trzy osoby z 999.
Nowe otwarcie?
W listopadzie zaprezentowano wnętrza nowej siedziby operatorów numerów 999 i 112 przy ulicy Szubińskiej, w dawnym budynku Telekomunikacji Polskiej. Ma ona funkcjonować od stycznia; inwestycję rozpoczął jeszcze poprzedni wojewoda, ale dopiero teraz, ze sporym opóźnieniem, pracownicy Centrum Powiadomienia Ratunkowego i Dyspozytornia Medyczna mają wspólnie zajmować się zgłoszeniami o pożarach, chorobach i wypadkach.
Jak podkreśla Natalia Szczerbińska, rzeczniczka wojewody kujawsko-pomorskiego Michała Sztybla, opóźnienie wynika z faktu, iż w budżecie na 2024 rok nie została zabudżetowana całość środków finansowych przeznaczonych na realizację zadania.
– Dopiero w 2024 roku ministerstwo przyznało nowe fundusze, by remont mógł się zakończyć. Wcześniej została wypowiedziana umowa z dotychczasowym wykonawcą i zostało ogłoszone nowe postępowanie przetargowe. Planowane otwarcie nastąpi w pierwszych dniach stycznia. Inwestycja uzyskała wszystkie niezbędne odbiory i pozwolenia – dodaje.
Czy “nowe otwarcie” w 999/112 będzie tyczyło się tylko budynku, czy też atmosfery w niezwykle odpowiedzialnej pracy? Jak przekazali w rozmowie z MetropoliaBydgoska.PL byli i obecni pracownicy CPR i Dyspozytorni Medycznej, atmosfera w tej ciężkiej pracy jest fatalna – i to od czasów wojewody Mikołaja Bogdanowicza. Zmiana władzy jest nadzieją na zmiany, ale na razie sytuacja wciąż nie jest dobra. Zatrudnieni pokładają spore nadzieje w wojewodzie, a wielu z nich wprost przyznaje, iż optowali za zmianą władzy i liczą na to, iż niebawem pojawi się ogłoszenie o pracę na stanowiska kierownicze. Jak twierdzą, tylko ten ruch uzdrowi relację w dyspozytorni i 112. – W Poznaniu była podobna sytuacja: tam zmieniono kierownictwo i od razu zrobiło się lepiej – przekonują.
Toruński sygnał
Na Szubińską przeniosą się nie tylko dyspozytorzy z Bydgoszczy, ale też dyspozytorzy medyczni dotąd pracujący w Toruniu – część toruńskich dyspozytorów pracowała wraz z operatorami 112 w Bydgoszczy, przy ulicy Grudziądzkiej. ale wysyłający i główny dyspozytor był w Grodzie Kopernika. Niektórzy z przenoszonych pochodzą np. z Inowrocławia. Do tej pory pracowali na jednej zmianie, by mogli wspólnie podróżować do dyspozytorni i oszczędzać na kosztach dojazdu. Po przenosinach do Bydgoszczy będzie jednak inaczej – decyzją kierownictwa, dyspozytorzy z Inowrocławia, podobnie zresztą jak dyspozytorzy z Torunia, będą pracować na osobnych zmianach.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Pożar w parku przemysłowym. Firma MMP Neupack wydała oświadczenie
Jak przekazują nam operatorzy 112 z Bydgoszczy, ich zdaniem niektórzy pracownicy z Torunia mają sporo na sumieniu. – W 2023 roku dyspozytorzy odebrali zgłoszenie dotyczące pacjenta z bólami serca, ale wysłali karetkę dopiero po godzinie – mówi jeden z dyspozytorów. Opóźnienie z 2023 roku miało skutkować śmiercią pacjenta. – Opóźnienie dotyczyło też m.in. przypadku ciężkiej astmy, ponieważ dyspozytorzy spali – mówi nam inny z pracowników. Dowodem na to ma być zdjęcie leżących dyspozytorów, które miało zostać wykonane w tym czasie. Inny z operatorów podkreśla, iż do przysypiania dochodziło kilkakrotnie.
Chcemy zweryfikować te informacje w urzędzie wojewódzkim. – Wojewodzie znane jest tego typu oskarżenie w zakresie jednego przypadku. Urząd przekazał organom ścigania wszystkie możliwe dokumenty mogące pomóc wyjaśnić sprawę. Według informacji, którymi dysponujemy, do dziś nie potwierdzono wskazanego w pytaniu oskarżenia – odpowiada na nasze pytanie Szczerbińska.
Artykuł 52
Nasz rozmówca to doświadczony ratownik; wcześniej przez kilkadziesiąt lat pracował w pogotowiu ratunkowym. – Pomaga ludziom, zarówno innym pracownikom, jak i zgłaszającym. Bydgoszcz zna w małym paluszku, bo wcześniej jeździł na karetce – mówi nam inny z pracowników. Znany jest też z walki o prawa pracowników i działalności związkowej: jak podkreśla, to za to poniósł karę. W grudniu 2023 roku został zwolniony z artykułu 52 kodeksu pracy – “Rozwiązanie bez wypowiedzenia z winy pracownika”, czyli dyscyplinarnie. – Nie było żadnych podstaw. Byłem mobbingowany. Mój wieloletni znajomy z pogotowia mówił wprost: “jesteś nękany” – mówi nam rozemocjonowany rozmówca.
– W latach 2022-2024 z Dyspozytorni Medycznej został zwolniony jeden pracownik z art. 52 z powodu nieprzestrzegania algorytmów zbierania wywiadu medycznego w przypadku nagłego zatrzymania krążenia. Po odwołaniu się pracownika do organów, Sąd w pierwszej instancji stwierdził rację po stronie Urzędu – przekazuje Szczerbińska.
Przyczyna zwolnienia miała zostać ujawniona podczas odsłuchu rozmów dyspozytora ze zgłaszającymi. Nasz rozmówca zwraca jednak uwagę na to, iż w przypadku zagrożenia liczy się przede wszystkim pozyskanie adresu zdarzenia i czas wysłania karetki, a nie przedłużające pytania np. o kolor skóry pacjenta. Jego zdaniem to kierownictwo prosiło jego kolegów, by odsłuchiwali rozmowy i szukali najdrobniejszych odstępstw od normy.
Tymczasem nasz rozmówca był za swoje działania chwalony przez zgłaszających. – Chciałabym podziękować pracownikowi dyspozytorni, który udzielał rodzinie wskazówek, za pomocą którego serce mojego syna nie zatrzymało się. (…) Dzięki temu człowiekowi serce biło, syn trafił do szpitala, a ja mogłam go godnie pożegnać – czytamy w piśmie, które – jak wskazuje pieczątka – zostało przyjęte w urzędzie wojewódzkim 27 czerwca 2024 roku. Znajduje się na nim także pieczątka dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Sławomira Szymańskiego.
Pismo napisała matka dziecka, które niestety zmarło w wyniku zatrucia czadem. – Mimo iż mojego dziecka nie udało się uratować, wiem, iż podtrzymując syna przy życiu, udało się ocalić organy dla innych – dodaje matka. Narządy dziecka trafiły bowiem do sześciu potrzebujących najmłodszych. Nasz rozmówca przekonuje, iż z uwagi na jego walkę o lepsze warunki pracy pochwały “zamiatano pod dywan”.
- 30 lat po zabójstwie na Pikniku Country w Fordonie. Jak impreza zamieniła się w tragedię
Zwolniony został przywrócony do pracy w lutym 2024, ale nie do Bydgoszczy, tylko do Torunia. – Narazili mnie na koszty dojazdu. Czułem się wciąż obserwowany; mówiono wprost, iż “trzeba szukać na mnie haków” – dodaje. Rzecz jasna od decyzji urzędu odwołał się do sądu – przed kilkunastoma dniami, znów przed Bożym Narodzeniem, sędzina “odwołała zawieszenie”, apelując jednak o ugodę. Tym samym nasz bohater jest bez pracy. Wciąż trwa jednak sprawa sądowa – kolejna rozprawa odbędzie się w lutym.
Pielęgniarz twierdzi także: – W trakcie pandemii, jeszcze kiedy Dyspozytornia Medyczna mieściła się w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego, ratownicy medyczni wchodzili do dyspozytorni w ubraniach z karetki. W efekcie wielu pracowników 112/999 w tym ciężkim okresie było chorych na COVID-19. Gdy zwróciłem na to uwagę… trafiłem na dywanik. Dodajmy, iż doświadczony ratownik niebawem ma przejść na emeryturę. Co na to urząd?
– Proces decyzyjny w przedmiocie rozwiązania stosunku pracy z konkretnym pracownikiem zawsze obejmuje weryfikację wszystkich przesłanek prawnych takiej decyzji, w tym także kwestii ewentualnej ochrony przed zwolnieniem. Z przepisów prawa wynika jednoznacznie, iż ochrona nie ma charakteru absolutnego. W sytuacji istotnych naruszeń obowiązków pracowniczych nie obowiązuje. O rozwiązaniu stosunku pracy nie decydują samodzielnie kierownicy – przedstawia stanowisko KPUW.
Bo się krzywo patrzy
Inny z pracowników także został zwolniony z pracy z dość specyficznych powodów. W notatce sporządzonej przez psycholog za jego odejściem przemawiało to, iż się… krzywo patrzy (nasz rozmówca ma… wadę wzroku), nie zgłaszał wyjść do toalety i trzaskał drzwiami.
– Pracujemy w ogromnym stresie. Wielu zgłaszających nas wyzywa, stosuje groźby. System często ulega awariom, co utrudnia niesienie pomocy – często obsługujemy zgłoszenia z innych województw
– opisuje warunki swojej pracy.
Mówi także, iż przez ostatnie miesiące pracy był mobbingowany. Kiedy otrzymał zwolnienie, udał się na L4 – wyrzucenie ze stanowiska mocno wpłynęło na jego stan psychiczny, ale wniósł o powołanie komisji antymobbingowej. Ta odbyła się bez jego udziału.
– W Urzędzie obowiązuje procedura antymobbingowa. Do Wojewody we wspomnianym zakresie nie były kierowanie żadne zgłoszenia. Łącznie w latach 2021-2024 było prowadzone jedno postępowanie antymobbingowe względem pracownika Dyspozytorni Medycznej/112. Nie potwierdziło mobbingu. Z powodu braku możliwości wysłuchania pracownika, z powodu jego długotrwałej absencji, Komisja zebrała się bez jego obecności, by rozpatrzeć skierowane przez niego zawiadomienie. Pracownik po wydaniu decyzji nie wniósł sprawy na drogę sądową – odpowiada rzeczniczka KPUW.
Kierownictwo
Urząd informuje, iż poza opisywanym wyżej przypadkiem, nie zwolniono żadnej osoby, ale jak informują nas pracownicy, przez ostatnie lata z uwagi na stres powodowany m.in. relacją z kierownictwem z dyspozytorni/CPR odeszło ok. 45 osób (ok. 30 z 999 i 10-15 z 112). – Jako powód zmiany podawali złą atmosferę – twierdzi wciąż zatrudniona osoba.
Zdaniem wszystkich pracowników, z którymi rozmawialiśmy, winnymi tej sytuacji są kierownicy Dyspozytorni Medycznej. Wielu obecnych pracowników obawia się o to, czy nie zostaną zwolnieni – zażywają antydepresanty i czują, iż każdy dzień w dyspozytorni spala ich psychicznie.
– Byliśmy niewygodni, bo zadawaliśmy trudne pytania. Dlatego zostaliśmy usunięci – przekonują ci, którzy już nie zajmują stanowisk.
– Kilka lat temu relacje w pracy były dobre. Mogliśmy bez problemu rozmawiać z przełożonymi, integrowaliśmy się po godzinach. Teraz są grupki, grupeczki
– zwraca uwagę nasz rozmówca.
Kierownikami Dyspozytorni Medycznej od około pięciu lat są Grzegorz Jakubowski i Anna Dekańska (zastępca). Zdaniem naszych rozmówców, w urzędzie wciąż widać też wpływy poprzednich władz wydziału zarządzania kryzysowego, m.in. dyrektora Rafała Rewolińskiego i zastępcy Lecha Kubery, związanego z urzędem przez wiele lat. – Wojewoda oraz Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki nie zajmują się plotkami. Pracownicy są zobowiązani do pracy zgodnie z zakresami swoich obowiązków – przekazuje rzeczniczka Michała Sztybla. Sprawa złej atmosfery w Dyspozytorni Medycznej/112 pojawiła się na niedawnym spotkaniu związkowców z wicewojewodą Piotrem Hemmerlingiem, była też przedstawiana innym pracownikom urzędu. Na razie jednak nie ma reakcji na zgłoszenia dyspozytorów.
@metropoliabydgoska.pl A czy Wy planujecie zmienić coś w tym roku? ???? #bydgoszcz #bydgoszczcity #metropoliabydgoska #metropoliabydgoskapl #bydgoszczanie #nowyrok #nowyroknowyja #postanowienianoworoczne ♬ dźwięk oryginalny – MetropoliaBydgoska.PLJak poprawić atmosferę?
Dyspozytornia Medyczna zlokalizowana w nowym obiekcie przy ul. Szubińskiej dysponuje 60 etatami. Zatrudnionych będzie 48 dyspozytorów medycznych. – Obecnie jest sześć ofert zatrudnienia, ale od dawna nikt się nie zgłasza. Ludzie wiedzą, jaka jest tu sytuacja – mówi kolejny rozmówca. Na stanowisko przyjmowane są bowiem osoby z doświadczeniem w ratownictwie medycznym; aktualny nabór trwa do 13 stycznia. Pensja “na rękę” to prawie sześć tysięcy złotych.
– My chcemy się dogadać na naszych warunkach i wrócić do pracy. Niech zmieni się kierownictwo; wtedy będzie normalnie. Chcemy, by kierujący naszymi działaniami rozmawiali z nami i wspólnie rozwiążemy wszystkie problemy. Czekamy na to, by wojewoda podjął działania – podkreślają zwolnieni. Taką nadzieję wyrażają też pracujący w jeszcze większym stresie w tej chwili zatrudnieni. – Szkoda nam tej atmosfery, zwłaszcza iż urząd to jednostka publiczna, a wielu kierowników traktuje go jak swój własny folwark. A to właśnie instytucja publiczna powinna dawać przykład dobrego traktowania pracowników – gorzko przyznaje jeden z operatorów numeru 112.