Jak relacjonuje serwis wSzczecinie.pl, do nietypowego incydentu doszło w rejonie ulicy św. Marcina. To właśnie tam w poniedziałek 13 stycznia 2025 roku jedna z firm wynajętych przez spółdzielnię mieszkaniową miała rozsypać na oblodzonych chodnikach chlor basenowy. Standardową procedurą jest zaś posypywanie ich piaskiem lub solą, co sprawia, iż niosą mniejsze zagrożenie dla przechodniów. Tym razem jednak o bezpieczeństwie nie było mowy.
REKLAMA
Zobacz wideo Sonda: Czy pogoda psuje nam nastrój?
Sól na chodnik odeszła w zapomnienie. Wykorzystali chlor basenowy
Od samego rana w okolicy był wyczuwalny nieprzyjemny, wręcz żrący zapach. Mieszkańcy na początku myśleli, iż jest to wina pobliskiego basenu, jednak z czasem było coraz gorzej.
To było tak, jakby ktoś nam podkładał chlor pod nos. Okropny, żrący zapach
- powiedziała w rozmowie z serwisem jedna z mieszkanek. Ostatecznie zdecydowano się na wezwanie służb, ponieważ zapach był wręcz "nieznośny i toksyczny". W efekcie wyszło na jaw, iż chodniki zostały posypane chlorem basenowym, ponadto z nagrań pochodzących z monitoringu wynikało, iż sypano go ręką.
Okazało się, iż pani sypała ten chlor gołą dłonią. Przecież to jest niebezpieczne
- dodaje lokalna mieszkanka. Redakcja serwisu wSzczecinie.pl wybrała się na miejsce w poniedziałkowy wieczór i wówczas wciąż można było wyczuć zapach chloru. Skontaktowano się również z dr hab. inż. Monika Bosacka, prof. ZUT z Katedry Chemii Nieorganicznej i Analitycznej Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie, która wyjaśniła, iż ta sytuacja stanowiła realne zagrożenie dla ludzkiego zdrowia.
Chlor sam w sobie jest gazem, więc nie można nim posypać chodnika. Doszło do posypania tzw. chlorem basenowym, czyli tzw. podchlorynem sodu. Ta substancja jest stosowana jako odkażająca np. w wodzie basenowej. Roztwór jest używany jako wybielacz
- wyjaśniła.
Policja bada sprawę chloru basenowego na szczecińskich chodnikach. Chodzi też o środowisko
W tym przypadku duże ryzyko wiąże się również z przedostaniem się środka do środowiska, ponieważ może on prowadzić do "ciężkiego uszczerbku na zdrowiu", a choćby zagrażać życiu człowieka.
Jest toksyczny dla organizmów żywych. Pod żadnym pozorem nie powinien się dostać np. do wody
- dodała ekspertka. Sprawą zajęła się zatem Komenda Miejska Policji w Szczecinie i prowadzona jest z art. 160. Kodeksu karnego, który dotyczy narażenia na niebezpieczeństwo. Na miejscu pojawiły się także straż miejska i straż pożarna.
Zobacz też: Uwielbiana marka kosmetyczna znika z Polski. Pojawił się komunikat. To koniec
Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze więzienia do lat 3
- czytamy w art. 160 § 1 Kodeksu karnego. Incydentowi przygląda się również Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Szczecinie.
Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.