Bank apeluje do wszystkich użytkowników Internetu o szczególną ostrożność. W sieci pojawiła się fala oszustw, które wykorzystują wizerunek znanych osób i obietnice szybkiego zysku. Przestępcy coraz częściej stosują zaawansowane technologie, by wyłudzić dostęp do kont bankowych.

Fot. DALL·E 3 / Warszawa w Pigułce
ING Bank Śląski 23 września 2025 roku opublikował oficjalne ostrzeżenie, w którym opisuje rosnącą skalę oszustw internetowych. Przestępcy wykorzystują deepfake’i, fałszywe reklamy i socjotechnikę, by przekonać ofiary do przekazania pieniędzy lub danych do logowania.
Znani ludzie zachęcają do inwestycji? To pułapka
W sieci mnożą się reklamy, w których politycy, sportowcy czy celebryci rzekomo polecają konkretne inwestycje gwarantujące szybki zysk. Problem w tym, iż te osoby nigdy takich wypowiedzi nie wygłosiły. Przestępcy korzystają z zaawansowanego oprogramowania, które potrafi zmanipulować nagranie lub stworzyć zupełnie fikcyjną wypowiedź.
Materiały wideo wyglądają profesjonalnie – jakość obrazu i dźwięku sprawia, iż trudno rozpoznać fałszerstwo na pierwszy rzut oka. Technologia deepfake pozwala oszustom nałożyć twarz znanej osoby na ciało aktora i zmienić głos tak, by brzmiał przekonująco. W efekcie mamy do czynienia z filmem, który wygląda autentycznie, choć jest kompletną manipulacją.
Schemat oszustwa zawsze wygląda podobnie
Po obejrzeniu reklamy potencjalna ofiara trafia na stronę internetową, gdzie może zostawić swój numer telefonu. To moment, w którym uruchamia się adekwatny mechanizm oszustwa. W ciągu kilku godzin, a czasem choćby minut, dzwoni „doradca inwestycyjny”, który gładko opowiada o możliwościach zarobku.
Rozmowa przebiega według ustalonego scenariusza. Oszust najpierw uspokaja – nie trzeba dużo pieniędzy, wystarczy niewielka wpłata na początek, by „przetestować system”. Przekonuje, iż inwestycja jest bezpieczna, a zyski praktycznie gwarantowane. Pokazuje fałszywe strony internetowe, na których rzekomo „pracują” pieniądze ofiary.
Te strony wyglądają jak prawdziwe giełdy czy platformy inwestycyjne, ale nie mają z nimi nic wspólnego. Wszystkie wyświetlane liczby, wykresy i zyski są kompletną fikcją. Oszust kontroluje każdy element tej strony i może pokazać ofierze dowolne wyniki, by nakłonić ją do kolejnych wpłat.
Gdy ofiara uwierzy, traci coraz więcej
Kiedy pierwsza wpłata zostanie dokonana, oszust nie znika. Przeciwnie – zaczyna regularnie kontaktować się z ofiarą, informując o rzekomych zyskach i zachęcając do zwiększenia inwestycji. „Rynek się teraz kręci, to dobry moment na większy zastrzyk gotówki” – tego typu argumenty pojawiają się w każdej rozmowie.
Czasem oszust informuje o „czekającym zysku do wypłaty”, ale zanim ofiara otrzyma pieniądze, musi wpierw przelać dodatkową kwotę – jako „opłatę manipulacyjną”, „podatek” lub „zabezpieczenie transakcji”. To klasyczny przykład taktyki „stopniowego zaangażowania” – im więcej pieniędzy ofiara już wpłaciła, tym trudniej jej się wycofać.
Instalacja programu = kontrola nad komputerem
W pewnym momencie oszust może poprosić o zainstalowanie specjalnego systemu – TeamViewer, AnyDesk, Splashtop czy Zoom. Tłumaczy, iż to „bezpieczny program do zarządzania inwestycją” lub „narzędzie do weryfikacji konta”.
Instalacja takiego programu to klucz do katastrofy. Oszust zyskuje pełną kontrolę nad urządzeniem ofiary – widzi wszystko, co dzieje się na ekranie, może poruszać kursorem, otwierać programy i wpisywać tekst. jeżeli ofiara zaloguje się w tym czasie do bankowości internetowej, przestępca ma dostęp do konta, haseł i kodów autoryzacyjnych.
W praktyce oznacza to, iż oszust może samodzielnie wykonać przelew z konta ofiary, zmienić ustawienia bezpieczeństwa, dodać nowego odbiorcę czy wypłacić całe oszczędności. Wszystko to dzieje się w czasie rzeczywistym, podczas gdy ofiara nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia.
Co to oznacza dla Ciebie?
Jeśli korzystasz z internetu – a adekwatnie każdy z nas to robi – jesteś potencjalną ofiarą. Nie musisz być „naiwny” ani „łatwowierny”, by wpaść w pułapkę. Oszuści perfekcyjnie opanowali sztukę manipulacji i wykorzystują mechanizmy psychologiczne, które działają na wszystkich.
Każdy, kto chciałby gwałtownie pomnożyć swoje oszczędności, może w pewnym momencie ulec pokusie. Szczególnie narażone są osoby, które niedawno otrzymały większą sumę pieniędzy – spadek, trzynastka, premia roczna – i szukają sposobu na ich zagospodarowanie. Przestępcy doskonale o tym wiedzą i celują właśnie w takie momenty.
Jeśli stracisz pieniądze w wyniku oszustwa, odzyskanie ich jest praktycznie niemożliwe. Środki trafiają na zagraniczne konta, gwałtownie są przelewane dalej, wymieniane na kryptowaluty lub wypłacane gotówką. Policja może wszcząć postępowanie, ale szanse na skuteczne odzyskanie pieniędzy są minimalne.
Jak rozpoznać oszustwo zanim będzie za późno?
Po pierwsze – żadna znana osoba nie będzie promować „pewnej inwestycji” w reklamach internetowych. jeżeli widzisz polityka, sportowca czy celebrytę zachęcającego do wpłacania pieniędzy, to prawie na pewno fałszywy materiał.
Po drugie – obietnica szybkiego i wysokiego zysku to zawsze czerwona flaga. Legalne inwestycje wiążą się z ryzykiem, a zyski nie są gwarantowane. jeżeli ktoś obiecuje, iż „zarobisz na pewno” lub „bez ryzyka”, to oszustwo.
Po trzecie – żaden prawdziwy doradca finansowy nie poprosi Cię o instalację programów zdalnego dostępu, podanie hasła do banku czy przesłanie skanu dowodu osobistego. Te dane są poufne i nigdy nie należy ich udostępniać osobom trzecim.
Po czwarte – sprawdź, czy firma, która rzekomo oferuje inwestycję, istnieje naprawdę. Komisja Nadzoru Finansowego prowadzi publiczny rejestr instytucji nadzorowanych – jeżeli nie znajdziesz tam nazwy firmy, z którą masz do czynienia, to prawie na pewno oszustwo.
Co zrobić, gdy podejrzewasz oszustwo?
Jeśli otrzymałeś podejrzany telefon lub natrafiłeś na reklamę, która wydaje się zbyt piękna, by była prawdziwa – przerwij kontakt natychmiast. Nie rozmawiaj z „doradcą”, nie klikaj w linki i nie wpłacaj żadnych pieniędzy.
Zgłoś próbę oszustwa na policję lub do Komisji Nadzoru Finansowego. Możesz również poinformować swój bank, który może ostrzec innych klientów przed tym samym schematem.
Jeśli już zainstalowałeś program zdalnego dostępu, natychmiast go odinstaluj i zmień wszystkie hasła – do banku, poczty elektronicznej, mediów społecznościowych. Skontaktuj się z bankiem i poinformuj o sytuacji – mogą zabezpieczyć Twoje konto przed nieautoryzowanymi transakcjami.
ING apeluje: weryfikuj, zanim zainwestujesz
Bank przypomina o funkcji „Czy dzwoni ING”, która pozwala sprawdzić, czy telefon faktycznie pochodzi z banku. jeżeli ktoś twierdzi, iż reprezentuje ING, warto skorzystać z tego narzędzia przed przekazaniem jakichkolwiek informacji.
ING podkreśla również, iż pracownicy banku nigdy nie proszą telefonicznie o podanie pełnego hasła, kodu BLIK, numeru CVV z karty czy PIN-u. jeżeli ktoś o to prosi, to oszust – choćby jeżeli twierdzi, iż dzwoni z banku.
Przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej warto również sprawdzić informacje na stronach rzetelnych instytucji. Komisja Nadzoru Finansowego publikuje ostrzeżenia o nieautoryzowanych firmach oferujących usługi finansowe. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów prowadzi rejestr nieuczciwych przedsiębiorców. Dom Maklerski może potwierdzić, czy dana platforma inwestycyjna rzeczywiście istnieje.
Przykłady z życia – ludzie, którzy stracili wszystko
Pani Małgorzata z Warszawy straciła 80 tysięcy złotych – wszystkie oszczędności, które zbierała przez 15 lat. „Myślałam, iż to bezpieczna inwestycja. W reklamie był znany aktor, który zachęcał do spróbowania. Rozmawiałam z miłym doradcą, który pokazywał mi, jak rosną moje pieniądze. Dopiero gdy chciałam wypłacić część zysku, zrozumiałam, iż to było oszustwo” – opowiada w materiale medialnym.
Pan Krzysztof z Krakowa przegrał 120 tysięcy złotych – pieniądze ze sprzedaży mieszkania po rodzicach. „Zainstalowałem program, który rzekomo miał pomóc w zarządzaniu inwestycją. Nie wiedziałem, iż ktoś ogląda mój ekran. Gdy zalogowałem się do banku, w kilka minut wypłacili wszystko” – przyznaje.
To nie są pojedyncze przypadki. Według szacunków tylko w 2024 roku Polacy stracili w wyniku oszustw inwestycyjnych ponad 200 milionów złotych. Liczba zgłoszonych przestępstw rośnie każdego miesiąca, a faktyczna skala problemu jest prawdopodobnie jeszcze większa – wiele osób wstydzi się przyznać, iż padło ofiarą oszustwa.
Czy banki zwracają pieniądze ofiarom oszustw?
Nie zawsze. jeżeli ofiara dobrowolnie przekazała pieniądze oszustowi, zalogowała się do banku przy włączonym zdalnym dostępie lub podała hasło, bank może odmówić zwrotu środków. Przepisy traktują to jako niedbalstwo klienta, który nie zachował należytej ostrożności.
Sytuacja wygląda inaczej, gdy doszło do włamania na konto bez udziału klienta – na przykład w wyniku ataku hakerskiego na systemy banku. W takim przypadku bank ponosi odpowiedzialność i musi zwrócić pieniądze.
Dlatego tak ważne jest, by nigdy nie podawać nikomu danych do logowania, nie instalować podejrzanych programów i nie autoryzować przelewów pod presją czasu. Chwila zastanowienia może uratować oszczędności życia.
Złote zasady bezpieczeństwa
ING Bank Śląski przypomina kilka kluczowych zasad, które mogą uchronić przed oszustwem:
Nigdy nie przelewaj pieniędzy osobom, których nie znasz osobiście lub których tożsamości nie możesz zweryfikować. Nie instaluj żadnych programów na prośbę nieznajomych, choćby jeżeli przedstawiają się jako doradcy czy pracownicy banku. Nie podawaj nikomu hasła do banku, kodu BLIK, numeru CVV z karty ani PIN-u. Prawdziwi pracownicy banku nigdy o to nie proszą.
Zachowaj spokój i nie działaj pod wpływem emocji. Oszuści często wywierają presję czasu – „oferta ważna tylko dziś”, „musisz wpłacić teraz, bo inaczej stracisz okazję”. To celowa manipulacja mająca zablokować racjonalne myślenie.
Jeśli coś wydaje się zbyt piękne, by było prawdziwe, to prawdopodobnie tak właśnie jest. Zdrowy rozsądek pozostaje najlepszą ochroną przed oszustami.