Policjant zastrzelił mężczyznę, który nie zareagował na polecenie przerwania ataku nożem na kobietę w jednym z mieszkań w Markham

bejsment.com 1 dzień temu

Prowincjalna instytucja nadzorująca działania policji oczyściła z zarzutów funkcjonariusza policji regionalnej York, który w lipcu śmiertelnie postrzelił 34-latka atakującego kobietę nożem w apartamencie na terenie Markham.
W środę SIU opublikowała końcowy raport dotyczący strzelaniny, do której doszło 11 czerwca w kompleksie mieszkalnym przy Buchanan Drive, w pobliżu skrzyżowania Warden Avenue i autostrady 7, tuż po godzinie 4:30 nad ranem.
Jak podano, dyrektor SIU Joseph Martino, po przeanalizowaniu materiału dowodowego, „nie znalazł podstaw do uznania, iż funkcjonariusz dopuścił się przestępstwa w związku ze śmiercią mężczyzny”.
W raporcie przedstawiono szczegółowy przebieg wydarzeń tamtego poranka, korzystając z zeznań świadków, danych zebranych przez policję regionalną York oraz innych źródeł. SIU poinformowało, iż funkcjonariusz bezpośrednio zaangażowany w interwencję (określony jako SO) skorzystał z prawa do odmowy złożenia zeznań oraz nie przekazał swoich notatek służbowych.

Zgodnie z ustaleniami SIU, zgłoszenie pochodziło od sąsiada, który zauważył zakłócenia w sąsiednim mieszkaniu.
„Zgłaszający słyszał kłótnię pomiędzy kobietą a mężczyzną, krzyki, płacz oraz dźwięki przewracanych mebli” – czytamy w raporcie.
Po przybyciu na miejsce, dyżurny oraz dwóch innych funkcjonariuszy zapukali do drzwi mieszkania, przedstawiając się jako policja i prosząc o ich otwarcie – podała SIU.
„Z mieszkania nie nadeszła żadna odpowiedź, jednak funkcjonariusze usłyszeli przerażające dźwięki, w tym krzyk kobiety – napisano w raporcie. Policjanci próbowali dostać się do środka, jednak drzwi były zamknięte.
Kilka minut później, przy wsparciu ochrony budynku, udało się otworzyć drzwi. Policjanci weszli do lokalu i zastali nagą kobietę, leżącą twarzą w dół na stole do masażu – podało SIU.

Mundurowi próbowali nawiązać kontakt z kobietą, jednak ta nie odpowiadała.
Zgodnie z relacją SIU, chwilę później z sypialni wyszedł mężczyzna i błyskawicznie podszedł do kobiety.
„Trzymał nóż, którym zaczął zadawać wielokrotne ciosy w plecy” – opisano w raporcie.
Policjanci wezwali go do zaprzestania ataku, jednak mężczyzna kontynuował dźganie.
Wówczas jeden z funkcjonariuszy oddał pojedynczy strzał z broni półautomatycznej, trafiając napastnika w głowę. Mężczyzna stracił przytomność i zmarł na miejscu. Kobieta została przewieziona do szpitala.
„Zgromadzony materiał dowodowy wskazuje, iż funkcjonariusz podjął decyzję o oddaniu strzału w celu ochrony kobiety przed realnym zagrożeniem życia” – napisał w raporcie dyrektor Martino. Zaznaczył, iż mimo iż funkcjonariusz nie złożył zeznań, zgromadzone fakty mówią same za siebie.
„Biorąc pod uwagę, iż mężczyzna aktywnie zadawał ciosy nożem w plecy, logiczne jest stwierdzenie, iż policjant użył broni, by powstrzymać ten brutalny atak” – zaznaczył Martino.
Dodał, iż użycie broni było adekwatne do sytuacji, a próba fizycznego obezwładnienia napastnika mogłaby narazić życie funkcjonariusza na poważne niebezpieczeństwo.
Martino stwierdził również, iż użycie paralizatora wiązałoby się z większym ryzykiem, gdyż mógłby on nie zadziałać prawidłowo lub nie obezwładnić skutecznie napastnika.
„Broń palna dawała największe szanse na skuteczne powstrzymanie agresora. W rzeczywistości to właśnie jej użycie natychmiast zakończyło atak i uchroniło ofiarę przed kolejnymi poważnymi obrażeniami lub choćby śmiercią” – podsumował dyrektor SIU.

Idź do oryginalnego materiału