Prokuratura chciała, żeby Ukrainiec podejrzany o współpracę przy dywersji na kolei trafił do aresztu, ale nie zgodził się na to sąd. Gdy Mykhalo Ch. wyszedł z sali sądowej bez kajdanek, na korytarzu świętowali jego bliscy. Pozostałym trzem zatrzymanym, prokuratura nie postawiła choćby zarzutu.