Pobicie ratownika medycznego. Czy ktoś popełnił błąd?

1 dzień temu





Wracamy do sprawy napaści odurzonego alkoholem i lekami 23-latka z Chełmka na zespół ratownictwa medycznego (ZRM) pogotowia ratunkowego.

O zdarzeniu informowaliśmy w Faktach Oświęcim 29 grudnia 2024 roku, niecałą dobę po zdarzeniu – TUTAJ.

Dzień wcześniej około godziny 21 załoga karetki pogotowia otrzymała drogą elektroniczną wezwanie do Chełmka do pacjenta pod wpływem narkotyków i alkoholu, który jest agresywny w stosunku do rodziny. Zespół ratownictwa medycznego pojechał do zdarzenia na sygnałach.

Ratownicy po przyjeździe zastali na posesji trzy kobiety, które powiedziały, iż ich 23-letni brat jest mocno pobudzony po zażyciu tabletek i wypiciu około litra alkoholu. Sam agresor kazał się medykom wynosić. Ci weszli do karetki i poprosili o wsparcie patrolu policji. Zgłosili, iż mogło dojść do próby samobójczej poprzez zażycie nieustalonej liczby leków.

Dobrze zbudowany, umięśniony młody człowiek zaczął wyładowywać swoją złość na ambulansie. Ratownika, który chciał go przekonać, by nie niszczył samochodu, z dużą siłą uderzył pięścią w twarz. Do przyjazdu policji powalonego na ziemię 23-latka przytrzymywali członkowie rodziny wraz z drugim ratownikiem.

62-letni ratownik trafił na szpitalny oddział ratunkowy (SOR) Szpitala Powiatowego w Oświęcimiu, a po kilku godzinach na dodatkową konsultację do lecznicy w województwie śląskim. Okazało się, iż doznał m.in. obrażeń głowy, urazu twarzoczaszki i skręcenia kręgów kręgosłupa szyjnego.

Agresora policjanci przetransportowali do izby wytrzeźwień. W chwili zdarzenia miał 2,4 promila alkoholu w organizmie. Gdy wytrzeźwiał, mógł wrócić do domu. teraz będzie się tłumaczył przed prokuratorem i sędzią.

„Ratownicy medyczni podczas wykonywania obowiązków służbowych korzystają z ochrony przewidzianej w kodeksie karnym dla funkcjonariuszy publicznych” – przypomina aspirant sztabowa Małgorzata Jurecka, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji (KPP) w Oświęcimiu.

Sprawcy za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego grozi kara do trzech lat więzienia, za uszkodzenie ciała do pięciu lat w odosobnieniu, a za znieważenie grozi jeszcze rok.

Po publikacji pierwszej informacji na temat napaści na ZRM, pojawiło się w sieci wiele komentarzy. Niektóre przypisywały błąd ratownikowi, który mając do czynienia z agresywnym pacjentem, powinien wraz z partnerem zamknąć się w karetce, a nie próbować uspokajać napastnika. Taka była argumentacja.

Nam natomiast nasuwa się pytanie, dlaczego do agresywnego, jak było w zgłoszeniu, pacjenta pojechał tylko zespół pogotowia ratunkowego? Dlaczego osoba przyjmująca zawiadomienie, nie posłała tam równolegle patrolu policji? Albo też policjantów w pierwszej kolejności? Czy ktoś tu popełnił błąd?

Idź do oryginalnego materiału