Po 11 latach w zamknięciu Julian Assange jest o włos od ekstradycji

8 miesięcy temu

Julian Assange, pochodzący z Australii haker, wydawca i sygnalista, jest postacią niejednoznaczną. Jego historia stała się jednak częścią dużo większego problemu: czy rząd ma prawo i czy powinien ścigać i zamykać w więzieniu kogoś, kto publikuje mroczne tajemnice tego rządu? Oraz czy państwo może karać za działalność prowadzoną poza granicami tego państwa? Karać kogoś, kto w dodatku nie jest tego państwa obywatelem?

Zadziwiająco wiele amerykańskich i światowych mediów przez cały czas nie zdobyło się na przyznanie, jak wielkie konsekwencje sprawa Assange’a ma dla dziennikarstwa i wolności mediów, chociaż to właśnie te media publikowały rewelacje przekazane serwisowi Wikileaks przez Chelsea Manning, dokumentujące zbrodnie wojenne Ameryki w Iraku i w Afganistanie.

Od 2019 roku Assange jest przetrzymywany w Belmarsh, londyńskim więzieniu o zaostrzonym rygorze, choć nie usłyszał jeszcze żadnego wyroku ani choćby aktu oskarżenia. Czeka w więzieniu, aż sąd uzna, czy zostanie wydany Stanom Zjednoczonym, gdzie grozi mu 105 lat więzienia.

Julian Assange zaczynał jako zdolny australijski haker z obsesją na punkcie dostępu do informacji. Wyciąganie na jaw niesprawiedliwości miało być sposobem na sprawiedliwość, a prawda o prowadzonych przez Amerykę wojnach miała zwalczyć kłamstwa, którymi te wojny (choćby tę w Iraku) usprawiedliwiano. Uważając, iż tylko jawność może zapewnić społeczną kontrolę nad poczynaniami instytucji państwa, w 2006 roku założył WikiLeaks – internetową platformę specjalizującą się w publikowaniu informacji dostarczanych przez sygnalistów. Mówił, iż Wikileaks to „jedyna na świecie agencja wywiadu dla zwykłych ludzi”.

Przez kilka lat działalność Wikileaks nie budziła wielkich kontrowersji, a z serwisem chętnie współpracowały zachodnie media, garściami czerpiąc informacje. W 2010 roku wśród siedmiu istotnych rzeczy, o których dowiedzieliśmy się dzięki Wikileaks, Guardian wymieniał między innymi interesy, jakie premier Włoch Berlusconi ubijał z Putinem, szpiegowanie urzędników ONZ przez amerykańskich dyplomatów i potężną skalę korupcji w rządzonym pod amerykańską kuratelą Afganistanie.

Inna z ówczesnych publikacji Wikileaks dotyczyła wywołanego deregulacją kryzysu finansowego w Islandii, który doprowadził do upadku trzech największych prywatnych banków w tym kraju. Serwis Wikileaks ujawnił na przykład, iż jeden z tych banków, Kaupthing, udzielał wysokich i zwykle niczym niezabezpieczonych kredytów własnym udziałowcom. Islandzki skandal, jeden z największych systemowych kryzysów bankowych w dziejach, wywołał silne protesty społeczne i skończył się wyrokami więzienia dla kilkunastu bankowców i urzędników rządowych.

W 2001 roku mówiło się też, iż serwis Wikileaks mógł się przyczynić do wybuchu Arabskiej Wiosny. Protesty te zaczęły się bowiem w Tunezji niedługo po publikacji materiałów demaskujących wszechobecną korupcję w tunezyjskim rządzie.

Naprawdę głośno zrobiło się o Wikileaks, kiedy Chelsea Manning – wtedy jeszcze Bradley Manning, szeregowy Armii USA i początkujący analityk wywiadu – zgłosił się do WikiLeaks z intencją opublikowania znacznej ilości poufnych dokumentów (prawie miliona związanego z wojną w Afganistanie i czterystu tysięcy dotyczących wojny w Iraku). Publikacja zawierała między innymi pochodzące z 2007 roku nagranie wideo z pokładu amerykańskiego śmigłowca, na którym widać i słychać, jak załoga strzela do nieuzbrojonych cywilów na ziemi, zabijając kilka osób, w tym reportera i kamerzystę agencji Reuters. Ten film, znany pod tytułem Collateral Murder, można przez cały czas obejrzeć na stronie Wikileaks. (Reuters próbował wcześniej uzyskać od wojska informację o tym, co stało się z jego dziennikarzami, powołując się na prawo do informacji publicznej – jednak bez rezultatu).

Niedługo potem platforma opublikowała Afghan War Logs – sześcioletnie archiwum poufnych wojskowych dokumentów, które pokazywały rozmiar amerykańskiej porażki w Afganistanie.

Materiały Assange’a zostały opublikowane w kwietniu 2010 roku przez pięć wielkich gazet – „Guardiana” w Wielkiej Brytanii „Der Spiegel” w Niemczech, „New York Times” w Stanach, „El Pais” w Hiszpanii i „Le Monde” we Francji. Assange skontaktował się również z Departamentem Stanu USA, prosząc o pomoc w redakcji materiałów (typowa prośba ze strony mediów, mająca na celu uniknięcie publikowania naprawdę wrażliwych informacji, które mogłyby kogoś kosztować życie). Rząd nie podjął dyskusji z Wikileaks, zamiast tego próbując negocjować bezpośrednio z mediami. „New York Times” nie uległ jednak presji rządu, za to Ameryka uznała Juliana Assange’a za wroga publicznego numer jeden.

Na wewnętrznej naradzie Hillary Clinton miała się zastanawiać, czy nie można by usunąć Assange’a przy użyciu drona (podobno żartowała), a strateg Partii Demokratycznej Bob Beckel powiedział w telewizji Fox News, iż „martwy człowiek nie zdradzi już żadnego sekretu”. Brutalnie i personalnie atakowano go w mediach – również w tych, które wcześniej współpracowały z Wikileaks i publikowały przekazane przez sygnalistów materiały, redagując je w porozumieniu z Assangem. W 2011 roku najwięksi operatorzy transakcji finansowych – w tym VISA, Mastercard, Bank of America i PayPal – nałożyli na Wikileaks „blokadę bankową”, która uniemożliwiła wpłacanie darowizn na działalność serwisu.

W sierpniu 2010 roku Assange pojechał do Szwecji na konferencji WikiLeaks, gdzie został oskarżony przez dwie kobiety o gwałt i molestowanie seksualne. Szwedzka prokuratura wydała nakaz aresztowania Assange’a, który jednak dzień wcześniej wyjechał do Londynu. Kilka miesięcy później Assange został aresztowany przez brytyjską policję, która rozważała ekstradycję Assange’a do Szwecji.

Assange twierdził, iż jest gotowy odpowiedzieć na postawione mu w Szwecji zarzuty, obawiał się jednak, iż Szwecja nie postawi go przed własnym sądem, a odeśle prosto do USA, które domagały się jego ekstradycji. Dlatego w 2012 roku schronił się w ambasadzie Ekwadoru, a prezydent Rafael Correa udzielił mu azylu . W nieustannie otoczonej przez brytyjską policję ambasadzie Assange napisał książkę Cyberpunks: Freedom and the Future of the Internet (2016) i spędził tam, w jednym małym pokoju, aż siedem lat. W 2019 roku nowy prezydent Ekwadoru Lenin Moreno pod presją ze strony USA i Międzynarodowego Funduszu Walutowego uchylił azyl i wyprosił Assange’a z ambasady. Natychmiast aresztowała go brytyjska policja.

Dla administracji Obamy Assange z pewnością nie był priorytetem. W 2017 roku Obama ułaskawił Chelsea Manning, która odsiedziała już niemal cały wyrok. Nie ułaskawił natomiast sygnalisty Edwarda Snowdena i ani słowem nie wspomniał o Assange’u.

Sytuacja zmieniła się za prezydentury Trumpa, który za pośrednictwem niesławnego Paula Manaforta zabiegał w Wielkiej Brytanii o przyspieszenie decyzji sądu i wydanie Assange’a Ameryce.

Assange jest od wielu lat w złym stanie zdrowia, fizycznie i psychicznie. Jego uwolnienia od lat domaga się Amnesty International i wiele innych organizacji pozarządowych. Redakcje „New York Timesa”, „Guardiana”, „Le Monde’a”, „Spiegla” i „El Pais” opublikowały – co prawda dopiero w 2022 roku – stanowisko, w którym stwierdzają, iż ściganie Assange’a zagraża wolności wszystkich mediów, a „rozliczanie rządów z ich działań jest elementem fundamentalnej misji wolnej prasy w demokratycznym kraju”. Nils Melzer, specjalny sprawozdawca ONZ do spraw tortur, po wizycie w więzieniu Belmarsh nazwał traktowania Assange’a (w tym długotrwałe odosobnienie) „psychologiczną torturą”, a ściganie go przez najpotężniejsze rządy świata uznał za kryminalizację dziennikarstwa śledczego. W tym samym tonie utrzymane było oświadczenie grupy lekarzy opublikowane w 2020 roku w magazynie „The Lancet”.

Sprawiedliwości dla Assange’a (i dla Edwarda Snowdena) domagał się zmarły w ubiegłym roku sygnalista-weteran Ameryki, Daniel Ellsberg, który w 1971 przekazał do New York Timesa i Washington Post tzw. Pentagon Papers, poufne dane z Pentagonu, czym przyczynił się w jakiejś mierze do zakończenia wojny w Wietnamie. Wreszcie, po latach, o Assange’a upomina się jego kraj ojczysty, Australia, gdzie młody Julian został skazany za włamywanie się do systemów komputerowych

Co będzie dalej? Kiedy już władze USA rozprawią się z Assangem, pozostanie pytanie o to, czy „New York Times” również nie powinien zapłacić za publikowanie poufnych dokumentów, które narażają amerykańskie wojsko i amerykańskich dyplomatów na hańbę.

Kilka dni temu Departament Sprawiedliwości przedstawił prawnikom Assange’a propozycję zawarcia ugody obejmującej przyznanie się do winy, która została odrzucona. Prezydent Joe Biden kontynuuje pasywną politykę Obamy i modli się pewnie, żeby Assange zniknął mu z oczu i żeby nie trzeba było dyskutować publicznie o pierwszej poprawce do amerykańskiej konstytucji, która gwarantuje wolność słowa i prasy.

Obecnie Assange przez cały czas czeka w londyńskim więzieniu na ostateczną decyzję sądu. jeżeli Wielka Brytania zgodzi się na jego ekstradycję do USA, trafi do federalnego ośrodka CMU (communication management unit), który nie pozwala na żadną komunikację z zewnętrznym światem. Najprawdopodobniej czeka go tam zupełna izolacja i z pewnością nieludzkie traktowanie.

Amerykański rząd uśmiecha się szeroko i obiecuje Wielkiej Brytanii, iż torturować Assange’a nie będzie, choć poprzedni dyrektora CIA, Michael Pompeo, przygotowywał pełen plan zabicia Assange’a. Hiszpańska firma ochroniarska, UC Global, która monitorowała Assange’a przez siedem lat jego bytności w ambasadzie, otrzymała zlecenie przygotowania porwania. Winę planowano zrzucić na przypadkowo niezamknięte drzwi do budynku. Rozważano choćby otrucie sygnalisty.

Jeśli Ameryce uda się położyć łapy na Assange’u, rząd postawi mu osiemnaście zarzutów, z czego siedemnaście na podstawie Ustawy o szpiegostwie z 1917 roku. Póki co – wszystko w rękach Sądu Najwyższego Wielkiej Brytanii, który też ma nie lada orzech do zgryzienia.

**
Od redakcji: we wtorek 26 marca brytyjski sąd wstrzymał decyzję o ekstradycji Juliana Assange’a i uzależnił ją od uzyskania gwarancji, iż Assange’owi nie będzie grozić w USA kara śmierci, a w swojej obronie będzie mógł się powołać na prawo do wolności słowa. Sąd dał amerykańskim urzędnikom trzy tygodnie na odpowiedź.

Idź do oryginalnego materiału