- Kiedy usłyszeliśmy, iż "Jelenia Góra" zgubiła kolejnego dowódcę, byliśmy pewni, iż na tym statku coś się dzieje - wspomina emerytowany kapitan żeglugi wielkiej Roman Nowaczyński. Ale żeby rozwikłać tajemnicę śmierci kapitanów, najpierw trzeba było dogadać się z cenzurą.