- Od siedmiu lat w moim życiu jest jakaś niewiadoma. Mam wrażenie, iż nie obudziłem się ze snu, który zaczął się w momencie, kiedy przewróciłem się z synem. To trwa od 2017 roku - mówił podczas ostatniej rozprawy w sądzie Piotr P. Prokuratura twierdzi, iż śmierć jego pięciomiesięcznego syna wcale nie była nieszczęśliwym wypadkiem. I iż rok wcześniej zabił też swoją trzymiesięczną córkę. Oskarżony zaprzecza.