Zakrwawionego, nieprzytomnego Pawła Ziętkowicza († 25 l.) rodzina znalazła leżącego w krzakach w Białym Dunajcu (woj. małopolskie). Młody strażak spędził wieczór ze znajomymi druhami w remizie, gdzie najprawdopodobniej został pobity. Zmarł po 10 dniach walki o życie w szpitalu. Prokuratura otrzymała właśnie opinię biegłych, z której wynika, w jaki sposób doszło do śmierci 25-latka. Rodzina Pawła jest oburzona wnioskami. "To nie ma sensu" — mówi nam siostra zmarłego strażaka.