Patron tak wielu

1 miesiąc temu
Mszy św. radiowej przewodniczył ksiądz prałat Wojciech Niedzwiecki, proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP i bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego w Toruniu, który wygłosił homilię. Mówiąc o sylwetce świętego kapłana przypomniał słowa z jego pamiętnika: „Pragnę żyć dla Boga, dla Chrystusa i tak się poświęcić. Chce być kapłanem wedle serca Bożego, chcę posiąść wiarę św. Piotra, mądrość św. Pawła, ale serce chce mieć św. Jana. Życie moje tu na ziemi to jest służba Bogu, to jest mój sens życia”. – prawdopodobnie stał się patronem tak wielu, a może stać się patronem jeszcze innych. Radosne, pełne dobroci i pokory życie młodego kapłana zaledwie dwa lata po święceniach przerwał wybuch drugiej wojny światowej. gwałtownie został aresztowany, osadzony w więzieniach, następnie przewieziony do obozów. I tak począwszy od Fortu VII, przez Gdańsk-Nowy Port, Stutthof, nowe miejsca kaźni, pełne pogardy i cierpienia, Grenzdorf, Sachsenhausen trafia do Dachau – mówił ksiądz prałat Niedźwiecki. Jak dodał, większość jego kapłańskiego życia – sześć z ośmiu lat aż do męczeńskiej śmierci spędził w obozowej niewoli, ale tak jak wtedy dla przebywających z nim w obozie więźniów, tak i dziś dla nas Bóg daje nam go jako opatrznościowego kapłana. – Bo serce jego jest wolne, bo serce jest wciąż przy Bogu, żyje Bogiem i dla Boga i to właśnie uzdrowiło tego młodego kapłana do euforii przeżywania wiary, do zachowania jedności, do tego, iż zawsze pokornie służył bliźnim był zawsze blisko chorych, cierpiących, pogardliwie traktowanych, upokarzanych i poniżanych, choć żyjąc w obozie, żył Bogiem – mówił ksiądz prałat Wojciech Niedźwiecki.
Idź do oryginalnego materiału