Opowieść wigilijna

tabloidonline.wordpress.com 3 miesięcy temu

Jeśli funkcjonujące, przynajmniej wśród niektórych, powszechne dość przekonanie, iż Żydzi rządzą światem, no to bez wątpienia potwierdza to fakt taki, iż właśnie przystąpiono do obchodzenia święta, które Oni wam dali. Żydowskiego geja rodacy, uznaliście za boga, co być może po części przynajmniej, zaprzecza istnieniu czegoś takiego, jak genetyczny polski antysemityzm.

I już pominę te rozważania, czy on w ogóle istniał, czy nie istniał, a jeżeli istniał to skąd się wziął, to znaczy kto puknął tę Marię i czy doszło w związku z tym do gwałtu (nic w tamtych niespokojnych czasach nadzwyczajnego), czy może była to jedynie kwestia dość swobodnych obyczajów, co skutkowało wystawianiem dziury każdemu, kto tego zapragnął (nic w tamtych czasach nadzwyczajnego). To dylemat stary jak chrześcijański świat. Powiedzmy, iż to nie ma już znaczenia.

Wiernolubni mają na ten temat swoją teorię, nota bene dość naiwną, żeby nie powiedzieć prymitywną, zwłaszcza, kiedy zderzyć ją z wiedzą jak najbardziej ogólną, jaką w tej chwili dysponujemy. No, ale umówmy się, iż świat współczesny nie jest złożony tylko i wyłącznie z ludzi mądrych, światłych i tak dalej, ale także z debili, prymitywów, nieuków i w inny sposób upośledzonych, którzy wszelkie swoje braki, mniej lub bardziej zręcznie maskują, a swą niewiedzę i zaburzenia umysłu, tudzież procesu poznawczego, próbują uzupełnić wiarą w gusła, prymitywne bajki sprzed wieków, zwalniające ich od myślenia. No tak już jest na tym świcie, są biali, czarni, żółci i kolorystycznie niedookreśleni, są też mądrzy, głupi, wierni i psychiatrycznie uszkodzeni.

Jeśli przyjmiemy zaś, iż ów Jezus istniał, no to pominąwszy to, iż miał coś nie po kolei w głowie (nic w tamtych czasach nadzwyczajnego), prawdopodobnie funkcjonował na co dzień, mniej więcej tak jak każdy wtedy facet. Niewykluczone przeto, iż miał żonę, co jest też tezą dość popularną, lub przynajmniej kochankę (jedną lub kilka), choć myślę sobie, iż to wcale nie aż tak oczywiste, bowiem każda kobieta (z wyłączeniem niektórych prostytutek) mając przed sobą ewidentnego frika i wariata (z wiekiem choroba Jezusa się pogłębiała), omijała by takiego szerokim łukiem. Zwłaszcza wtedy, kiedy wydanie na świat potomstwa zdrowego psychicznie i silnego fizycznie, było sprawą priorytetową. Facet, który wtedy nie miał żony, uchodził za śmiecia nie za mężczyznę.

Więc osobiście, mimo atrakcyjności owej tezy o jezusowej żonie (na tej podstawie można snuć naprawdę fajne opowieści), nie za bardzo w to wierzę. Sądzę choćby i niejednokrotnie dawałem temu wyraz, iż Jezus wyraźnie kobiet unikał, nie kręciły go, jemu raczej stawał na widok facetów, zaś historia z dwunastoma kolegami, z którymi biesiadował wielokrotnie, aż do samego końca, wskazywałaby na to, iż był stuprocentowym gejem.

Zastanawiające są na przykład jego relacje z niejakim Judaszem, co by sugerowało, iż miał raczej męża niż żonę, i – co jest poglądem dość popularnym – kiedy zdradził Judasza z innym partnerem (partnerami?), ten z zazdrości, ale też z zemsty, doniósł na niego, co wiemy jak się skończyło, przynajmniej wedle tej powieści uważanej dziś za świętość. W każdym razie bycie gejem w tamtych czasach, to nic raczej nadzwyczajnego, świat, w tym ten bliskowschodni roił się od homosiów, tudzież zoofilów, a pedofilia była na porządku dziennym, wręcz zakorzeniona w tradycji.

W gruncie rzeczy sama Maria była nieletnia, przynajmniej w naszym dzisiejszym pojęciu, kiedy Józek zaczął się do niej dobierać (tak na marginesie: stary chłop to był i w ogóle w związku z tym jej nie kręcił) i co oczywiście powinno być tematem do przemyśleń, na temat pedofilskich skłonności ojca mesjasza i boga w jednym, mając na uwadze, fakt taki, iż przecież Maria nie była pierwszą i jedyną, którą z mniejszym lub większym powodzeniem Józef molestował, bowiem miał przecież dzieci z innych, wcześniejszych związków, więc łatwo sobie wyobrazić, co tam musiało się dziać. Wy od dziś, z tego powodu świętujecie.

No, tak to wygląda w dużym skrócie i bez niepotrzebnych, długich wykładów.
Można by tu jeszcze snuć rozważania o tym, kto i kiedy te święta wymyślił i z jakiego powodu, ale szkoda zachodu, bo czaszki przeciętnego polskiego katolika są zalane zbrojonym betonem i nie ma szansy, by do zatopionego w tym betonie jądra, zwanego mózgiem, nota bene wielkości pestki z jabłka, coś takiego dotarło.

A żeby jakiś współczesny kontekst tej historii nadać… To wyobraźmy sobie, iż mamy oto rok 2024 i w garażu, lub altanie (bo o żłobek dziś ciężko) przeciętnego, z metra ciętego Polaka, rodzi się Jezus; na oko widać, iż ciapaty. I co wtedy? No, jak to co, przerzucić przez płot na Białoruś i po zawodach. Wesołych świąt przeto, radujmy się!

Idź do oryginalnego materiału