Przyznam, iż troszkę dziwnie się czuję w związku z napływającymi życzeniami świątecznymi, szczególnie takimi o klasycznym brzmieniu, iż o religijnym nie wspomnę.
Nie należę, jak wiecie, do osób wierzących i wszystkie te skierowane do mnie górnolotne zdanka o wielkanocnej odnowie duchowej czy wręcz o zmartwychwstaniu Pana wprawiają mnie w zakłopotanie, to tak najdelikatniej mówiąc.
Odnowa duchowa? Jak najbardziej, choćby i cielesna także, ale to głównie ze względu na totalne opierdalanie się połączone z obżeraniem pysznościami.
Plus włóczenie się po bliższej i dalszej okolicy, ile tylko się da, tak na full, wdychanie, wciąganie, zachłystywanie się zapachami i kolorami wiosny.
I oby zostało trochę czasu w jakieś opisywanie, a później przemeblowywanie porcelany.
Dziś natomiast kolejna kontrola ucha na otolaryngologii, nie przeżyłabym jej chyba bez Eweliny, total nietomna po oglądaniu serialu do 4 rano i pobudce niedługo później. Ale warto było się zwlec z wyra, ponieważ ucho oglądał sam Pan Profesor, ho ho ho, ależ zostałam zaszczycona. Uznał, iż zupełnie dobrze się goi, wprawdzie jeszcze jest zaczerwienienie wewnątrz, ale gojenie trwa choćby do 3 miesięcy a u mnie minął dopiero 1. Kolejna kontrola w czerwcu i oczywiście zabukowałyśmy sobie z Eweliną termin na ten sam dzień i sąsiadujące godziny, przemiła babeczka w rejestracji bez problemu nam takie znalazła, chyba już nas i nasze przynudzania za każdym razem zaczyna kojarzyć 😛
I rzecz jasna nie obyło się bez rytualnego obżarstwa w szpitalnym bufecie – u mnie tym razem tarta z porzeczkami na miejscu, a 2 ze szpinakiem na wynos 🙂
No i wygrałam jak na loterii – przyspieszono mi termin rehabilitacji ręki w Poradni Leczenia Obrzęku Limfatycznego, był termin na grudzień – a tu ciach! i zapraszają mnie zaraz po Świętach, nojapierdole!
I wszystko absolutnie najsuper, tyle, iż będę musiała zrywać się z wyra o świcie, bo os. Piastów to zadupie zadupia, na krańcach Nowej Huty, miejska komunikacja wiezie mnie tam ponad półtorej godziny, a muszę zameldować się na miejscu przed 9:30 i to codziennie przez 5 tygodni. Jak to sie człowiek musi poświęcać dla zdrowia, ech.
Ale jutro – żadnego poświęcania, kurwa 🙂 Tylko 1 zajęcia wieczorem, Kraków należy do mnie 🙂
więcej w tej kategorii: https://drzoanna.wordpress.com/category/blog-spis-tresci/