Wielu uważa, iż praktykowanie prawa imigracyjnego sprowadza się zasadniczo do wypełniania formularzy. To prawda, iż większość procedur jest szczegółowo usystematyzowana, a nie wymyślono do tej pory lepszego narzędzia niż formularz. Dobry formularz powinien używać jasnych sformułowań i nie pozostawiać wątpliwości, jakiej należy udzielić odpowiedzi. Szkopuł w tym, iż przepisy prawa, na których opierają się formularze, nie są wcale tak jasne i nie wystarcza tylko dobra znajomość angielszczyzny, by je prawidłowo wypełnić. pozostało praktyka funkcjonowania samych instytucji, którą można jedynie poznać na podstawie osobistego doświadczenia.
Niech za ilustrację posłuży nam jeden z podstawowych formularzy I-485, który jest w istocie podaniem o „zieloną kartę” i fundamentem całej procedury legalizacji. Sam formularz, który jeszcze parę lat temu miał 4 strony, a teraz ma stron 24, w większości składa się z niewinnych biograficznych pytań. Problemy zaczynają się dopiero na czternastej stronie, w rozdziale dziewiątym, gdzie pada pytanie: „Czy Pan/Pani kiedykolwiek pracował/pracowała w USA bez zezwolenia?”. I tu właśnie jest problem. Większość moich klientów nie jest majętna od urodzenia i zwykle z oczywistych powodów jest zmuszona do pracy zarobkowej. o ile sponsorem składającego podanie jest obywatel USA i jednocześnie członek najbliższej rodziny, to odpowiedź twierdząca nie ma negatywnych skutków. W każdym innym przypadku przyznanie się do nielegalnego zarobkowania wyklucza możliwość uzyskania pobytu w formie zmiany statusu i wymaga procedury konsularnej z jej dodatkową komplikacją i nieprzewidywalnością. W praktyce nikt ze znanych mi adwokatów nie doradza udzielenia odpowiedzi twierdzącej. Samo pytanie jest też bardzo podejrzane, bo wymaga od składającego podanie analizy prawnej, do której naturalnie nie-prawnik nie powinien być zmuszany. Rozwiązaniem prawdopodobnie byłaby modyfikacja formularza i umożliwienie trzeciej odpowiedzi takiej jak „nie wiem”, ale jeszcze nikt nie wpadł na ten pomysł. Absurd tego wymogu jest wynikiem sprzeczności: z jednej strony bardzo ograniczone możliwości uzyskania legalnego prawa do pracy, a jednocześnie wymóg finansowej samowystarczalności jako warunku legalizacji. W praktyce urzędnicy prowadzący imigracyjne interview wydają się być całkiem świadomi tej niedoskonałości, bo jeszcze nie przydarzyło mi się, by wałkowano tą kwestię poza miarą i zwykle przechodzono nad taką deklaracją czystości do porządku dziennego.
Następnym przykładem, gdzie praktyka mało pokrywa się z teorią, jest pytanie nr 13: „Czy Pan/Pani kiedykolwiek pogwałcił/pogwałciła warunki nieimigracyjnego statusu w USA?”. Tu znowu pytanie prosi nie-prawnika o legalną interpretację, bez zdefiniowania samego terminu „nieimigracyjny status”. W rzeczywistości pytanie dotyczy kwestii ciągłości legalnego statusu w USA. o ile zatem ktoś przekroczył granicę bez dopełnienia formalności wizowych, to jest rzeczą oczywistą, iż nigdy nie nabył żadnego statusu, który mógłby później pogwałcić. Odpowiedź „nie” zatem jest jak najbardziej na miejscu. No ale to wiemy z doświadczenia.
Tomasz Maj Esq.
[email protected]
718-349-3434
973-575-6311