Od 13 lat siedzi za kratkami niesłusznie? Ta sprawa przypomina historię Komendy

15 godzin temu
Piotr Mikołajczyk, mężczyzna z niepełnosprawnością intelektualną, od 13 lat odbywa karę więzienia za rzekome zabójstwo dwóch kobiet. Jego obrońca przekonuje, iż nie ma dowodów, które potwierdzałaby jego winę.


Na podstawie przyznania się do winy sąd skazał Mikołajczyka na dożywocie. W trakcie procesu apelacyjnego ujawniono jednak, iż policjanci mogli wpływać na jego zeznania, co doprowadziło do uchylenia wyroku. W powtórnym procesie sąd wymierzył mu karę 25 lat pozbawienia wolności. Adwokat od lat walczy o sprawiedliwość dla 36-latka, którego rozwój umysłowy odpowiada poziomowi 10-letniego dziecka.

Sprawa Mikołajczyka wykazuje podobieństwa do głośnej sprawy Tomasza Komendy, który spędził wiele lat w więzieniu za zbrodnię, której nie popełnił. O uniewinnienie Piotra walczy także jego kuzynka, która regularnie odwiedza go w zakładzie karnym. Podczas jednej z wizyt poprosiła go o wyjawienie prawdy. Odpowiedział, iż tego nie zrobił.

Dalszy ciąg artykułu pod naszą zbiórką – pomóżcie seniorom razem z nami!


– Dowody zebrane w sprawie nie wskazują na to, iż Mikołajczyk jest zabójcą. Podczas procesu jednak choćby dowody jego niewinności zostały uznane za dowody winy. Tak było np. ze spodniami, na których nie było śladów krwi, ani ich pozostałości, ale sąd zapytał biegłego, czy mogły być i zostały sprane, a jeżeli tak to jakie to musiały być środki, na co biegły odpowiedział, iż mogły – opowiada mecenas Głuchowski.

Adwokat wyraża nadzieję, iż nowe śledztwo doprowadzi do odnalezienia prawdziwego sprawcy zbrodni i oczyszczenia Mikołajczyka z zarzutów.

Sprawę komentowała również prof. Ewa Gruza, kryminalistyk z Uniwersytetu Warszawskiego, która zajęła się nią na wniosek Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka:

– Na Tomasza Komendę, który padł ofiarą strasznej sądowej pomyłki, prokuratura miała chociaż jakąś dziwną ekspertyzę. Na Piotra, proszę mi wierzyć, choć wiem, iż to niewiarygodne, nie ma absolutnie żadnych dowodów poza odwołanym przyznaniem się do winy. Przyznaniem, które mogło być wymuszone.

Nie ma dowodów winy Piotra Mikołajczyka


Tragedia miała miejsce w Tłokini Wielkiej w województwie wielkopolskim, gdzie zamordowano Bronisławę J. i jej córkę Monikę. Ich ciała znalazła 12-letnia córka Moniki. Początkowo podejrzenia padły na syna i wnuka Bronisławy J., którzy byli z nią w konflikcie majątkowym. Ostatecznie jednak oskarżono Mikołajczyka.

– Przyznał się do wszystkiego, co mu sugerowano. Gdyby położyli mu jeszcze trzy zabójstwa, to też by się do nich przyznał – mówił mecenas Paweł Głuchowski.

Piotr Mikołajczyk nie miał motywu, by popełnić tę zbrodnię. Na miejscu zdarzenia znaleziono krwawy ślad na framudze drzwi, który prawdopodobnie należał do sprawcy – ślad ten nie pochodzi jednak od Mikołajczyka. Nie odnaleziono też jego DNA ani śladów krwi ofiar na jego ubraniach.

Idź do oryginalnego materiału