Nowe informacje: 3 grudnia mężczyzna miał pojawić się w mieszkaniu Kanadyjki, prawdopodobnie swojej byłej partnerki. Sąsiedzi po usłyszeniu krzyków, wezwali służby. W rozmowie z "Faktem" powiedzieli, iż widzieli, jak z budynku wyprowadzano 23-latka, który miał całą zakrwawioną twarz. - Nie wyglądał na kogoś, kto przed chwilą dokonał takiej makabry, był nad wyraz spokojny - zdradzili lokatorzy. Ich zdaniem wszystko musiało być zaplanowane.
REKLAMA
Wyrwał broń policjantowi: Kolejnego dnia rano na komisariacie przy ulicy Szerokiej w Krakowie podczas przesłuchania 23-latek nagle wyrwał broń policjantowi i się zastrzelił. Mężczyzna zmarł na miejscu. W tym momencie nie są znane szczegóły zdarzenia. Jak nieoficjalnie ustalił Fakt, policjant, któremu wyrwano broń, pracował w policji od 12 lat.
Zobacz wideo "Łowcy głów" zatrzymali mężczyznę poszukiwanego za szpiegostwo
Gdzie był błąd? Szef ochrony i doradca prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Jerzy Dziewulski w rozmowie z "Faktem" ocenił, iż możliwe jest wyrwanie broni policjantowi, będąc w kajdankach. Stwierdził, iż każdy policjant musi uważać na swoją broń, ale podczas niespodziewanej sytuacji może dojść do jej odebrania. W takim momencie policjant może oddać strzał. Problemem może być także sposób zakucia zatrzymanego. Jego zdaniem jeżeli kajdanki były założone z przodu, to mógł to być błąd. Ekspert wskazuje, iż mógł też być rozkuty, by podpisać dokumenty, a wtedy mogło dojść do samobójstwa.
Tło sprawy: 3 grudnia w Krakowie doszło do awantury między 23-latkiem, a jego 24-letnią partnerką, która pochodziła z Kanady i w Polsce studiowała medycynę. Kobieta została wielokrotnie raniona nożem. Pogotowie wyniosło ją z mieszkania na noszach, ale nie udało się jej uratować, zmarła w szpitalu. Zatrzymany mężczyzna najprawdopodobniej także był z Kanady. Media przekazują, 23-latek pierwszą próbę samobójczą podjął jeszcze w mieszkaniu kobiety.
Więcej na ten temat przeczytasz w artykule: "Nowe ustalenia ws. tragedii na komisariacie w Krakowie. Świadek ujawnił, co działo się wcześniej".Źródła: Fakt 1, Fakt 2, Gazeta.pl