Przestępcy potrafią sklonować naszą kartę bankową, podszywać się pod pracowników przez telefon czy wysyłać sms-y ze spreparowanymi linkami. Za każdym razem jednak sporo ryzykują i muszą się "napracować". Najnowszy typ oszustwa nie jest pozbawiony tych wad, ale brudna robota jest przerzucana na naiwnego (i przy okazji chciwego) klienta.
Nowe oszustwo "na reklamację" w banku. Schemat działania
"Banki od jakiegoś czasu odnotowują nową metodę oszustwa" – podaje serwis MondayNews. Eksperci z zakresu prawa i cyberbezpieczeństwa alarmują, iż to próba wyłudzenia pieniędzy od instytucji finansowej oparta na socjotechnice. Jak to przebiega krok po kroku?
Co grozi nam za udział w takim oszustwie?
To prawdopodobnie jedyne współczesne oszustwo bankowe, w którym ofiara może też mieć problemy prawne. – To nie tylko nielegalne, ale również bardzo ryzykowne – zarówno finansowo, jak i karnie – dla osoby biorącej w tym udział – wyjaśnia radczyni prawna Joanna Gortat-Goska z kancelarii SubiGo.
Złożenie fałszywej reklamacji może zostać zakwalifikowane jako przestępstwo oszustwa z art. 286 §1 Kodeksu karnego. Grozi za to kara grzywny, ograniczenia wolności, a choćby więzienia do 8 lat.
Ponadto możemy mieć też sprawę cywilną założoną przez bank. Instytucja ma prawo domagać się zwrotu nienależnie wypłaconych środków wraz z odsetkami i kosztami postępowania. Tak więc możemy stracić pieniądze podwójnie: najpierw wypłacając je przestępcom, a potem oddając je bankowi.
To nie wszystko. Przestępcy często próbują też przejąć kontrolę nad kontem bankowym ofiary, więc mogą zaciągnąć na nas kredyt, wyczyścić rachunek lub wykorzystać dane do dalszych przestępstw.
Dlatego na wszelkie podejrzane próby pomocy w "odzyskaniu pieniędzy" należy od razu reagować. Nie podawajmy żadnych danych do logowania nikomu i natychmiast skontaktujmy się z bankiem. Warto też zastrzec numer PESEL, o ile tego nie jeszcze nie zrobiliśmy.