Nowe fakty w sprawie rozboju. Prokurator zarzuca im ohydne czyny

1 dzień temu

Tydzień temu słupecka policja poinformowała o aresztowaniu dwóch mężczyzn. Jak ustaliliśmy, pokrzywdzonym w tej sprawie jest niepełnosprawny mężczyzna.

23 maja, Sąd Rejonowy w Słupcy postanowił o zastosowaniu tymczasowego aresztowaniu dwóch mężczyzn w wieku 25 i 30 lat. Jak wynika z materiału dowodowego zebranego przez słupeckich policjantów, podejrzani kilka dni wcześniej dopuścili się, w ciągu jednego dnia, wielu przestępstw wobec innego mieszkańca Słupcy. Ukradli mu telefon używając przy tym przemocy, pobili, zastraszając zmuszali do określonego zachowania wbrew woli pokrzywdzonego, włamali się na jego konto bankowe, zaciągnęli pożyczkę, a następnie wypłacali jego pieniądze i płacili nimi w sklepach. Po zgłoszeniu rozboju zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy Wydziału Kryminalnego i trafili do policyjnej izby zatrzymań. Przedstawiono im zarzuty dokonania kilku przestępstw. Na wniosek prokuratora i Policji zostali aresztowani na 3 miesiące. Ich pobyt za kratami może się znacznie przedłużyć, gdyż polskie prawo przewiduje choćby do 15 więzienia za tak karygodne czyny – poinformowała słupecka komenda.

Zachowanie obu słupczan bulwersuje tym bardziej, iż ich ofiarą był mężczyzna posiadający orzeczenie o niepełnosprawności. Dopiero po kilku dniach zdecydował się złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, dokładnie przedstawiając, co się wydarzyło 15 maja. Śledczy zdecydowali o zatrzymaniu dwóch mężczyzn. Nie przyznali się do winy, ale prokurator w ich słowa nie uwierzył. 25- i 30-latek usłyszeli kilka zarzutów, z których najpoważniejszy to rozbój. – Uderzyli pokrzywdzonego kilkukrotnie z pięści w twarz i zabrali mu telefon. Później, wykorzystując jego przerażenie wymusili na nim podanie danych do logowania do bankowości elektronicznej – opisuje Piotr Wrzesiński, prokurator rejonowy w Słupcy. Zatrzymanym mężczyznom przedstawiono też zarzut bezprawnego uzyskania informacji, kradzieży z włamaniem oraz oszustwa. Straty finansowe poszkodowanego mężczyzny wyniosły około 10 tys. zł. Pieniędzy nie udało się odzyskać.

Idź do oryginalnego materiału