Nieudokumentowany, ale potrzebny! Między

2 godzin temu

Kto żyje w Stanach dłużej niż jedną dekadę, ten wie, iż „Ameryka emigrantami stoi”! Amerykanie, tubylcy nie podejmują pewnych prac; robią to za nich przybysze. Czym jest i czy zanika etos pracy?

Problemami z emigracją pokrywa się gospodarcze zastoje. Kto był tutaj na przełomie XX i XXI wieku ten wie, ile obaw mieli wówczas emigranci. Rynek zatrudnienia należał do pracodawców. Często oznaczało to niższą stawkę, dyspozycyjność, robotę po godzinach bez dodatków, bez urlopów, a jeżeli premia, to w naturze, ot, mrożony indyk na Dziękczynienie. Czy tak wiele się zmieniło? Zresztą pozwolenie do pracy było wtedy marzeniem. Stąd natrętne pytanie: wrócę czy zostanę? Można to usłyszeć w kultowym songu „Pamiętaj” Funky Polaka. Okresowe przeglądy stanu emigrantów w małych biznesach powodowały popłoch. Kto pracował bez pozwolenia do pracy narażał siebie i szefa na problemy. Wielu z nas przybyło do Stanów turystycznie, z legalną wizą. Kto nie przedłużył terminu tej wizy lub nie zamienił jej na inną, łamał amerykańskie prawo, stawał się osobą nieudokumentowaną. Kto pokonywał granicę łódką, od północy, z Kanady lub od południa, z Meksyku lub z Kuby miał więcej obaw. Zatrzymani przez służby, mogli przed sądem ubiegać się o zmianę swej sytuacji na legalną.

A przecież trzeba było zarobić na opłaty. U Latynosów częściej zdarzały się kontrole służb imigracyjnych, szczególnie w miejscach pracy. Kto zdążył do kościoła mógł liczyć na pomoc. Natomiast na rozterki naszej społeczności reagowały polonijne media. Popularność zdobywały programy radiowe, w których amerykański prawnik, specjalista w sprawach imigranckich udzielał odpowiedzi na antenie, po polsku. Uważny słuchacz otrzymał motywację: „zrób coś dla siebie, nie czekaj na cud, rozejrzyj się, jesteś w amerykańskim środowisku!” Kto chciał słuchać, ten działał. Prosił pracodawcę o sponsorowanie do pracy lub na studia, do szkoły. Inni rozważali związki rodzinne. Dzieci urodzone w Ameryce mogły sponsorować rodziców i przez cały czas mogą, gdy rodzic, rodzice poczekają, aż dziecko ukończy 21 rok życia. Porady starszych Polonusów owocowały wyrazami pocieszenia i przestróg, aby pilnować podatków, a kontakty ze służbami porządku, bezpieczeństwa ograniczać do minimum.

Z biegiem lat uprawnienia emigrantów w Stanach doznają ograniczeń. W tym roku już nie tylko dla świętego spokoju bazowe dokumenty powinien nosić przy sobie (do okazania) zarówno obywatel z urodzenia, jak i obywatel naturalizowany, nie mówiąc o osobach nieudokumentowanych! To paradoks. Jakim dokumentem powinna posłużyć się osoba nieudokumentowana?! Czym kończy się zatrzymanie nie obywatela, osoby nieudokumentowanej przez uprawnioną służbę? Kaucją, zwolnieniem, wyjściem albo zatrzymaniem na dłużej, do wyjaśnienia lub deportacji. Określenie „osoba nieudokumentowana” zastąpiło określenie osoby „nielegalnej”. Przez całe lata lingwiści nie wypracowali dla tego zjawiska precyzyjnych nazw w żadnym języku.
O co chodzi? Czas na reformę imigracyjną. Stop metodzie kija i marchewki. Gdy zbliżają się wybory, emigrantom żyje się łatwiej. A co do kija, to czasem jest to giętka witka, innym razem masywny kostur. Starsi Amerykanie, tubylcy, których pytamy teraz: „co zrobiliście z tą piękną Ameryką”, odpowiadają: „weź na przeczekanie”.

Barbara M. Zmudka
Adres do korespondencji: [email protected]

Idź do oryginalnego materiału