Nieświadomi internauci pod lupą. Opłaty po 90 tys. zł zaskakują Polaków

1 dzień temu

Zakupy w Internecie z drugiej ręki stały się naturalną częścią naszego życia, szczególnie gdy ceny nowych produktów rosną w zawrotnym tempie. Raport PMR przygotowany dla Allegro Lokalnie pokazał, iż aż trzy czwarte Polaków w ubiegłym roku zdecydowało się na zakup używanych rzeczy. Większość z nas traktuje takie transakcje jako prywatne sprawy między kupującym a sprzedającym, nie zdając sobie sprawy, iż państwo ma w tym swój udział.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Rzeczywistość okazuje się jednak bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. Kiedy wartość zakupionej używanej rzeczy przekracza tysiąc złotych, w grę wchodzi podatek od czynności cywilnoprawnych, popularnie zwany PCC. To, co jest szczególnie zaskakujące dla wielu konsumentów, to fakt, iż obowiązek podatkowy spoczywa nie na sprzedającym, ale na kupującym. Oznacza to, iż jeżeli zdecydujesz się na zakup używanego telefona za półtora tysiąca złotych, to ty musisz zapłacić trzydzieści złotych podatku do urzędu skarbowego.

Ten obowiązek powstaje w momencie zawarcia umowy kupna-sprzedaży, niezależnie od tego, czy została ona sformalizowana na piśmie, czy też doszło do niej jedynie w formie ustnej. Prawo nie rozróżnia sposobu finalizacji transakcji – liczy się sama czynność prawna i jej wartość. Stawka podatku wynosi dwa procent od wartości przedmiotu transakcji, a na wypełnienie formularza PCC-3 i wpłatę należnej kwoty mamy jedynie czternaście dni od momentu zakupu.

Przez lata takie transakcje pozostawały praktycznie niewidoczne dla administracji skarbowej. Brak systematycznego nadzoru nad platformami internetowymi oznaczał, iż większość zakupów z drugiej ręki umykała uwadze fiskusa. Sytuacja zmieniła się drastycznie wraz z wdrożeniem unijnej dyrektywy DAC7 w Polsce w 2023 roku. Ten prawny instrument zobowiązał wszystkie większe platformy handlowe do przekazywania szczegółowych informacji o swoich użytkownikach i prowadzonych przez nich transakcjach.

Obecnie Allegro, OLX, Vinted, Facebook Marketplace czy Airbnb muszą regularnie raportować administracji skarbowej dane obejmujące pełne dane osobowe użytkowników, ich adresy zamieszkania, identyfikatory podatkowe, wartości przeprowadzonych sprzedaży oraz liczbę zrealizowanych transakcji. System ten został zaprojektowany przede wszystkim z myślą o kontroli sprzedających, ale zebrane informacje mogą również posłużyć do identyfikacji kupujących, którzy systematycznie dokonują zakupów przekraczających próg podatkowy.

Konsekwencje nieprzestrzegania obowiązków podatkowych mogą być dotkliwe. Niezłożenie deklaracji PCC-3 oraz niepłacenie podatku w wyznaczonym terminie może skutkować wszczęciem postępowania w sprawie wykroczenia skarbowego, a w przypadku większych kwot choćby przestępstwa skarbowego. Dodatkowo urząd skarbowy ma prawo doliczyć odsetki za zwłokę oraz nałożyć grzywnę.

W bieżącym roku wysokość kar może wahać się od jednej dziesiątej do dwudziestokrotności płacy minimalnej, co w praktyce oznacza kwoty od około czterystu sześćdziesięciu złotych do ponad dziewięćdziesięciu trzech tysięcy złotych. Ostateczna wysokość sankcji zależy od wielu czynników, w tym od tego, czy podatnik samodzielnie zgłosi się do urzędu w celu uregulowania zaległości, jak długo trwało opóźnienie w płatności oraz czy działanie miało charakter umyślny czy wynikało z nieznajomości przepisów.

Warto jednak pamiętać, iż nie wszystkie transakcje podlegają obowiązkowi zapłaty podatku PCC. Wyłączenia dotyczą zakupów dokonywanych od przedsiębiorców, gdy kupujący otrzymuje fakturę VAT, transakcji zawieranych między najbliższymi członkami rodziny oraz umów, których wartość nie przekracza tysiąca złotych. Szczególną uwagę należy zwrócić na sposób kalkulacji wartości transakcji – w przypadku zakupu zestawu przedmiotów, na przykład telefona wraz ze słuchawkami i etui, liczy się łączna wartość wszystkich elementów. Podobnie rzecz się ma z kilkoma przedmiotami sprzedawanymi w ramach jednej umowy.

Praktyka pokazuje, iż w 2025 roku znacząco wzrosła liczba wezwań kierowanych przez urzędy skarbowe do osób, które dokonały zakupów z drugiej ręki. Co istotne, kontrole dotyczą nie tylko osób prowadzących regularną działalność handlową w internecie, ale także konsumentów, którzy jednorazowo zdecydowali się na zakup droższego przedmiotu używanego, takiego jak rower, laptop czy aparat fotograficzny. Algorytmy używane przez administrację skarbową nie różnicują intencji ani częstotliwości transakcji – jeżeli system wykryje zakup od osoby fizycznej o wartości przekraczającej tysiąc złotych, może to skutkować otrzymaniem pisma z urzędu.

Osoby planujące większe zakupy na platformach internetowych powinny wcześniej przygotować się na ewentualny obowiązek podatkowy. najważniejsze jest sprawdzenie wartości planowanej transakcji i, w przypadku przekroczenia progu tysiąca złotych, pobranie odpowiedniego formularza z systemu e-Urząd Skarbowy oraz wpłacenie dwóch procent od wartości zakupu w ciągu czternastu dni od momentu zakupu. W przypadku wątpliwości co do interpretacji przepisów warto skonsultować się z doradcą podatkowym lub bezpośrednio z urzędem skarbowym.

Zmiany w podejściu administracji skarbowej do transakcji internetowych oznaczają koniec ery anonimowych zakupów w sieci. Fiskus ma w tej chwili dostęp do szczegółowych danych o działalności na platformach internetowych i systematycznie z nich korzysta. Choć nie każdy zakup automatycznie prowadzi do kontroli podatkowej, świadomość obowiązujących przepisów i potencjalnych konsekwencji ich nieprzestrzegania staje się niezbędna dla wszystkich, kto korzysta z internetowych platform handlowych. Lepiej zapłacić kilkadziesiąt złotych podatku z własnej inicjatywy niż tłumaczyć się później przed urzędem z powodu nieznajomości przepisów.

Idź do oryginalnego materiału