Niemcy: Polak podejrzewany o zabicie policjanta

14 godzin temu
Zdjęcie: Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Fabian Koss/onw-images/PAP/DPA


Po śmierci policjanta podczas pościgu za złodziejami samochodów w Brandenburgii we wschodnich Niemczech o morderstwo zostanie oskarżony 37-letni Polak - podała w środę niemiecka prokuratura. Mężczyzna miał prowadzić samochód, którym potrącił policjanta, powodując jego śmierć.


Policyjny zespół prowadził we wtorek w Lauchhammer (ok. 50 km na południowy zachód od Chociebuża) w Brandenburgii, przy granicy z Polską, operację przeciwko gangowi złodziei samochodów. Według prokuratury, do aresztu trafiło łącznie czterech pochodzących z Polski mężczyzn w wieku od 26 do 37 lat - podał dziennik "Bild", powołując się na rzecznika prokuratury.

Jeden z podejrzanych, 37-letni Polak, miał prowadzić skradziony samochód. Podczas gdy inni podejrzani znajdowali się w samochodzie eskortującym, kierujący skradzionym pojazdem miał uderzyć w policjanta, który stał przy bagażniku służbowego pojazdu. 32-letni funkcjonariusz z Drezna zmarł na miejscu.

Prokuratura w Hildesheim w Dolnej Saksonii od pewnego czasu prowadzi dochodzenie w sprawie grupy Polaków, pod kątem udziału w gangach złodziei samochodów - powiedział rzecznik prokuratury w Chociebużu. Władze wydały już nakazy aresztowania trzech Polaków, którzy są znani policji, w związku z kradzieżami, przyjmowaniem skradzionych towarów i innymi przestępstwami - podał "Bild".

Zabójstwo policjanta

W środę jeden z podejrzewanych miał zostać oskarżony o "zabójstwo w celu zatuszowania przestępstwa" - powiedział rzecznik prokuratury w Chociebużu, cytowany przez "Bilda". Nie jest na razie jasne, czy pozostali mężczyźni mogli być pośrednio zaangażowani w zabójstwo policjanta.

Po śmierci funkcjonariusza MSW Brandenburgii nakazało opuszczenie flag we wszystkich budynkach policyjnych w tym kraju związkowym. "Opłakujemy stratę młodego policjanta i ojca, który zginął na służbie. Najgłębsze wyrazy współczucia kieruję do jego rodziny" - powiedział premier landu Dietmar Woidke.

Źródło: PAP

Idź do oryginalnego materiału