W polskich górach nie brakuje ukraińskich turystów, którzy chętnie poznają nasz kraj. Jednak historia z 13 sierpnia należy do bardzo nietypowych. Właśnie wtedy policjanci z Bukowiny Tatrzańskiej zostali powiadomieni, iż na Słowacji zatrzymano naszego turystę, który wędrował po Łysej Polanie niekompletnie ubrany. Jego wyjaśnienia były bardzo nietypowe.
Ukrainiec zatrzymany w Tatrach na Słowacji. Wcześniej zniknął jego obóz
Do nietuzinkowego zdarzenia doszło w środę wieczorem. Właśnie wtedy zatrzymano Ukraińca, który nie miał przy sobie żadnych rzeczy osobistych ani pieniędzy. Podczas kontroli na Łysej Polanie na polsko-słowackiej granicy okazało się, iż mężczyzna ma polski numer PESEL. Słowaccy funkcjonariusze na miejsce wezwali polskich policjantów.
Stan zatrzymanego mężczyzny mógł budzić wątpliwości. Turysta był niekompletnie ubrany. Miał na sobie letnią odzież, a po szlaku wędrował bez butów. Kiedy policjanci z Bukowiny Tatrzańskiej dotarli na miejsce i wypytywali go o całe zdarzenie, opowiedział, iż jego obóz zniknął.
"Tłumaczył, iż jego biwak zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach po spotkaniu z nieznanymi mu osobami, z którymi wcześniej spożywał alkohol" – przekazali polscy policjanci w komunikacie.
Ukrainiec chciał dotrzeć nad Morskie Oko, trafił na Słowację
Podczas rozmowy z policjantami mężczyzna tłumaczył także, iż pieszo chciał dotrzeć nad Morskie Oko. Musiał jednak zabłądzić, bo znalazł się na Łysej Polanie już na terenie Słowacji. Ostatecznie jego tułaczka właśnie tam dobiegła końca.
"Tatrzańscy policjanci po upewnieniu się, iż zdrowiu i życiu turysty nic nie zagraża, przetransportowali go do Zakopanego, gdzie dach nad głową zapewniono mu w miejskiej noclegowni" – przekazali policjanci.