Nie „zabezpieczyła”, ale ukradła i sprzedała. Yorkshire Terrier z Czerniejewa odnaleziony po nagłośnieniu sprawy

5 dni temu

Szczęśliwy finał historii, która poruszyła mieszkańców Czerniejewa i okolic. Zaginiony w niedzielę pies rasy Yorkshire Terrier o imieniu Kubuś został odnaleziony – po kilku dniach intensywnych poszukiwań i nagłośnieniu sprawy w mediach. Jak jednak ustalono, zwierzę nie zostało „zabezpieczone”, jak twierdziła kobieta widoczna na nagraniach monitoringu, ale zabrane i sprzedane niczego nieświadomej rodzinie z Gniezna.

Od „zabezpieczenia” do sprzedaży

Zdarzenie miało miejsce w niedzielę, około godziny 11:20, na ulicy Wąskiej w Czerniejewie. Mały york, który wymknął się z posesji, został zabrany przez kobietę do zielonej Skody na tablicach rejestracyjnych zaczynających się od „PO”. Jeszcze tego samego dnia, wieczorem, pies został sprzedany nowym właścicielom z Gniezna, którzy nie mieli świadomości, iż kupują zwierzę pochodzące z kradzieży.

Po nagłośnieniu sprawy w internecie i przez naszą redakcję, kobieta skontaktowała się z nowymi właścicielami we wtorek. Zażądała zwrotu psa, oddała pieniądze i poinformowała, iż „pojawił się problem”, ponieważ właściciele się odnaleźli, a sprawa nabrała rozgłosu w sieci. We wcześniejszej rozmowie nie przyznała jednak, iż pies nigdy nie należał do niej – mimo iż z zebranych informacji wynika jasno, iż po prostu go ukradła.

Właściciel odzyskał pupila

Właściciel, pan Patryk, który od niedzieli nie ustawał w poszukiwaniach, potwierdził, iż Kubuś wrócił już do domu. Wcześniej apelował o pomoc w odnalezieniu zwierzęcia, oferując 5 000 zł nagrody za wskazanie miejsca jego pobytu.

Najważniejsze, iż Kubuś jest cały i bezpieczny. Dziękuję wszystkim, którzy udostępniali posty i pomagali w poszukiwaniach – powiedział właściciel.

Zszokowana była także kobieta, która nieświadoma nielegalnego pochodzenia zwierzęcia, kupiła psa. Także ona skontaktowała się z panem Patrykiem, aby upewnić się, iż pupil bezpiecznie wrócił do domu.

Sprawa trafi do organów ścigania

Choć historia zakończyła się szczęśliwie dla Kubusia i jego opiekuna, finał dla kobiety, która zabrała psa, będzie miał charakter prawny. Jak ustalono, nie zgłosiła ona „zabezpieczenia” żadnym służbom – ani policji, ani schronisku dla zwierząt, ani żadnej organizacji prozwierzęcej. Zamiast tego, zdecydowała się sprzedać psa prywatnej rodzinie, co stanowi poważne naruszenie prawa.

Nie ma i nie będzie przyzwolenia na bezkarne zabieranie zwierząt z ulicy i ich odsprzedawanie. W takich przypadkach należy powiadomić odpowiednie służby, a nie traktować cudze zwierzę jako własne – podkreślają przedstawiciele lokalnych organizacji zajmujących się ochroną zwierząt.

Zgodnie z kodeksem karnym, przywłaszczenie lub kradzież zwierzęcia domowego może być kwalifikowane jako przestępstwo, za które grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub choćby więzienia do 5 lat. Jego dalsza sprzedaż to dodatkowe konsekwencje prawne.

Lekcja dla wszystkich

Historia Kubusia to przykład, jak wielką rolę odgrywa reakcja społeczności i szybkie nagłośnienie sprawy. Dzięki zaangażowaniu mieszkańców, udostępnieniom i czujności internautów, pies wrócił do swojego właściciela w ciągu kilkudziesięciu godzin od publikacji informacji.

Choć emocje opadły, sprawa pokazuje, iż nie można usprawiedliwiać bezprawnego zabierania zwierząt, choćby w dobrej wierze. Prawidłową reakcją w przypadku znalezienia psa powinno być zgłoszenie tego faktu policji lub lokalnemu schronisku, a nie podejmowanie działań na własną rękę.

Idź do oryginalnego materiału