Kobieta dokonująca rabunków była w ósmym miesiącu ciąży, toteż śledczym początkowo mieli spory problem, by ustalić, kogo adekwatnie szukają. Tak opisywano wygląd sprawcy: "Niewysoka, tęga osoba, jak potem ustalili funkcjonariusze, prawdopodobnie kobieta, wpadła z nożem na salę kasową i zażądała pieniędzy. Kiedy dostała to, co chciała, uciekła piechotą" - podaje portal fakt.pl.
REKLAMA
Zobacz wideo Sarsa ukrywała, iż jest w ciąży. Miała ku temu ważne powody [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
Rodzinie powiedziała, iż pieniądze wygrała w loterii
Sprawczynią napadów w Kurowie i Puławach była 37-letnia gospodyni domowa z jednej z miejscowości pod Puławami. W chwili napaści była w ósmym miesiącu ciąży. Na pomysł napadów wpadła, oglądając filmy gangsterskie. Spróbowała w Kurowie i kiedy udało się jej uciec z pieniędzmi, ponowiła atak w Puławach.
Kobieta nie miała wspólników. Nikt jej nie pomagał, jednak na miejsce pierwszego napadu podwiózł ją mąż. Ciężarna wmówiła mu, iż jedzie na badania. Kiedy mężczyzna odjeżdżał, ona ruszyła w stronę banku.
Z banku w Puławach ukradła niezbyt dużą ilość pieniędzy. - Kasjerka wydała jej pomiędzy 10 a 20 tys. zł. To naprawdę niewielka kwota. Najważniejsze dla nas jest to, iż nikomu z naszych pracowników nic się nie stało. Zgodnie z wewnętrznymi procedurami, zalecamy w takich sytuacjach niestawienie oporu oraz niezwłoczne powiadomienie służb - mówił "Dziennikowi Wschodniemu" Krzysztof Zawadzki, prezes Lubelskiego Banku Spółdzielczego. Łącznie ukradła w ok. 50 tys. zł.
Co ciekawe, kobieta chwaliła się, iż pieniądze, które zabrała z banku to wygrana w loterii. Większość sumy wydała na materiały budowlane.
Sterroryzowała bank. Teraz usłyszała zarzuty
Śledczy dość gwałtownie natrafili na kobietę, która dokonała napadu rabunkowego na dwa banki. Została zatrzymana, postawiono jej zarzuty i gwałtownie trafiła do więzienia, gdzie urodziła dziecko (na wolności ma jeszcze dwójkę maluchów).
Wyrok zapadł latem 2024 roku. Dostała cztery lata więzienia. Kilka dni temu sprawą przestępczyni zajął się Sąd Apelacyjny w Lublinie, jednak ten utrzymał w mocy poprzedni wyrok.