Tym razem, aby móc pomóc kolejnemu pacjentowi, trzeba było pokonać trasę z jednego ze szpitali w województwie warmińsko-mazurskim aż do wrocławskiego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Jana Mikulicza-Radeckiego. Drogą lądową to ponad 500 km, czyli aż około 5,5 godziny jazdy samochodem. Nie raz już pisaliśmy, jak cenna jest każda minuta w sytuacjach, kiedy mamy do czynienia z transportem narządów do przeszczepu – szczególnie, jak w tym przypadku, serca. Dlatego, aby wykonać to zadanie w jak najkrótszym czasie, swoje siły już po raz piąty połączyły ze sobą dwie służby – policyjni i wojskowi lotnicy. – Ten lot był dla nas wyjątkowy z dwóch powodów – po pierwsze po raz kolejny sprawdziło się współdziałanie dwóch służb a po drugie mogliśmy podarować wyjątkowy prezent pod choinkę pacjentowi, który potrzebował nowego serca, aby wrócić do pełni sił – mówi insp. pil. Robert Sitek, naczelnik Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP i dodaje: – Dla nas działania rozpoczęły się dzień wcześniej, w momencie gdy koordynator ds. transplantologii z wrocławskiego szpitala zwrócił się z prośbą o pomoc. Po uzyskaniu zgody od kierownictwa Komendy Głównej Policji, rozpoczęliśmy przygotowania do lotu. Następnego dnia, punktualnie o 9.30, z lotniska na warszawskim Bemowie wystartował policyjny Bell-407GXi. Lot do jednego z warmińsko-mazurskich szpitali trwał niecałą godzinę. Ze względu na niestabilne warunki atmosferyczne panujące w rejonie Warszawy wstępnie czas pobrania organu uzależniony był od startu policyjnego śmigłowca z Warszawy.
Dowódca załogi śmigłowca w porozumieniu z koordynatorem ds. transplantacji wrocławskiego szpitala tak ustalili czas pobrania narządu i przylotu maszyny, iż w momencie lądowania Bella-407GXi na przyszpitalne lądowisko wjechała karetka pogotowia wraz z organem do przeszczepu. Niezwłocznie po wylądowaniu piloci mogli więc ruszyć w drogę powrotną. Tym razem na pokładzie śmigłowca oprócz organu do transplantacji znaleźli się także kardiochirurg i dwie instrumentariuszki. Po dotarciu na lotnisko Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin, kontroler z wieży dopytywał dokładnie o czas lądowania, aby odpowiednio skoordynować ruch na lotnisku oraz zezwolić na uruchomienie wojskowego samolotu. Sprawnie i bezpiecznie przekazano serce wraz z załogą gotowej do natychmiastowego startu załodze wojskowej CASY. Również druga część lotu przebiegła gwałtownie i bez żadnych zakłóceń. Całkowity czas transportu trwał około 2 godzin. Serce do przeszczepu w specjalnej lodówce przez cały ten czas znajdowało się pod opieką zespołu medyków z wrocławskiego szpitala. Po wylądowaniu wojskowej CASY na lotnisku Wrocław-Strachowice, w dalszą drogę zespół medyczny wraz z cennym ładunkiem udał się karetką pogotowia. Tam czekał na nich już pacjent oraz lekarze i pielęgniarki gotowi do przeprowadzenia operacji.
– Dla naszego pacjenta czas miał olbrzymie znaczenie. 60-latek od kilku już lat chorował na przewlekłą niewydolność serca. Niestety, w ostatnim czasie jego stan uległ znacznemu pogorszeniu. Mężczyzna trafił na Oddział Kardiologii Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. T. Marciniaka we Wrocławiu, gdzie okazało się, iż wymaga natychmiastowej transplantacji serca. Zespół lekarzy pod przewodnictwem dr hab. Joanny Jaroch pod względem medycznym przygotował pacjenta do zabiegu a następnie przekazał go naszą opiekę – mówi lekarka prowadząca Magdalena Cielecka z wrocławskiego szpitala. – Wszystko wskazuje na to, iż rokowania co do stanu zdrowia 60-latka są pomyślne.
źródło i fot.policja.pl