Od kilku lat regularnie poruszany jest temat oszustw dokonywanych poprzez kasy samoobsługowe. Najczęstszą metodą klientów jest nabijanie drogich produktów jak te znacznie tańsze. Tak właśnie zrobiła 53-letnia kobieta, która zaniżyła wartość swoich zakupów poprzez wybranie przy kasie ikony z jabłkami zamiast znacznie droższego awokado oraz bananów. To nie uszło jej na sucho, ponieważ ostatecznie sąd uznał jej winę.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy Budda słusznie trafił za kratki?
Chciała oszukać na kasie samoobsługowej. Skończyło się sprawą w sądzie
W maju ubiegłego roku w jednym z warszawskich sklepów klientka wzięła ze sklepowych półek około trzech kilogramów bananów oraz 30 sztuk awokado. Wszystko zapakowała w trzy osobne torby, a następnie podeszła do kasy samoobsługowej, by samodzielnie zeskanować towar. Za każdym razem jednak nabijała jabłka, dzięki czemu udało jej się zaoszczędzić około 215 złotych. Kobieta prawdopodobnie nie zdawała sobie jednak sprawy, iż jej działaniu przyglądają się zarówno kamery monitoringu, jak i pracownik ochrony. Klientka została zatrzymana, a na miejscu zjawiła się policja. Sprawa ostatecznie trafiła do sądu, ponieważ w tym przypadku posłużono się art. dotyczącym oszustwa.
Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem dzięki wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze więzienia od 6 miesięcy do lat 8
- czytamy w art. 286 § 1 Kodeksu karnego.
Kupiła awokado i banany, a nabiła jabłka. Tak została oszustką komputerową
Kobieta trafiła również do policyjnego aresztu, gdzie funkcjonariusze z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą i korupcją postawili jej zarzut oszustwa. Później sprawą zajął się Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza. Jak informuje serwis Onet, w grudniu ubiegłego roku miał zapaść prawomocny wyrok, jednak Prokuratura Rejonowa Warszawa Żoliborz zastosowała wobec kobiety nieco inny paragraf, niż ten, o którym pierwotnie rozmawiano. Zdaniem sądu wydarzenie w sklepie należy określać mianem oszustwa komputerowego, za co grozi maksymalnie do pięciu lat pozbawienia wolności.
Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub wyrządzenia innej osobie szkody, bez upoważnienia, wpływa na automatyczne przetwarzanie, gromadzenie lub przekazywanie danych informatycznych, lub zmienia, usuwa albo wprowadza nowy zapis danych informatycznych, podlega karze więzienia od 3 miesięcy do lat 5
- czytamy w art. 287 § 1 Kodeksu karnego. Winna została zaś ukarana grzywną w wysokości 700 złotych i uniknęła więzienia. Ponadto będzie musiała zapłacić na rzecz Skarbu Państwa 1,2 tys. złotych oraz 23-procentowy podatek za pomoc prawną udzieloną z urzędu.Zobacz też: Chciała zarobić na giełdzie. Pomagali jej "doradcy inwestycyjni". Straciła prawie 34 tys. zł
Stosunkowo niska kara wynika z tego, iż sąd uznał to wydarzenie za "wypadek mniejszej wagi". Ponadto "w czasie popełnienia zarzucanego oskarżonej przestępstwa jej zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem była w znacznym stopniu ograniczona".
Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.