16 września rano dokonano niepokojącego znaleziska w parku im. Rydza-Śmigłego, tuż przy ogrodzeniu terenu Senatu RP. Pierwsze sygnały wskazywały, iż może być to kolejny dron. Okazało się jednak, iż tym razem to fałszywy alarm.
– O godzinie 9.40 dostaliśmy informację od Straży Marszałkowskiej, z której wynikało, iż na trawniku znaleziono mały samolot. Funkcjonariusze ustalili, iż był on zdalnie sterowaną zabawką – wyjaśniła Edyta Adamus z Wydziału Komunikacji Społecznej Komendy Stołecznej Policji w rozmowie z "Super Expressem".
Zaledwie dzień wcześniej nad budynkami rządowymi naprawdę latał dron
Przypomnijmy, iż kilkanaście godzin przed tym premier Donald Tusk przekazał informacje o akcji SOP w sprawie bezzałogowego statku powietrznego m.in. nad Belwederem. "Przed chwilą Służba Ochrony Państwa zneutralizowała drona operującego nad budynkami rządowymi (Parkowa) i Belwederem. Zatrzymano dwóch obywateli Białorusi. Policja bada okoliczności incydentu" – napisał na platformie X.
Stacja Polsat News podała, iż w ręce policji trafił 21-letni obywatel Ukrainy i 17-letnia Białorusinka. Funkcjonariusze weryfikują ich tożsamość i sprawdzają, czy mają prawo legalnego pobytu w Polsce. Dron został zabezpieczony przez służby.
Zatrzymani spędzili noc w policyjnym pomieszczeniu dla zatrzymanych i są podejrzani o naruszenie art. 212 prawa lotniczego, który dotyczy karnej odpowiedzialności za różne wykroczenia lub przestępstwa związane z operowaniem statkiem powietrznym w tym dronem.
Rzecznik SOP płk Bogusław Piórkowski w rozmowie z TVN24 przypomniał, iż nie wolno latać nad budynkami rządowymi. – To jest strefa zakazu lotów, która jest nadzorowana przez Służbę Ochrony Państwa, więc nie ma możliwości legalnie latać nad takimi budynkami rządowymi na terenie Warszawy i w strefie ochronnej SOP – podkreślił.
– Cały czas jesteśmy tutaj czujni, jesteśmy przygotowani na takie sytuacje i będziemy zawsze reagować – zapewnił płk Piórkowski.