Myślałeś, iż to tylko „martwy przepis”? Statystyki są bezlitosne. Tysiące Polaków straciło dorobek życia w jedną noc

2 godzin temu

Wielu kierowców wciąż żyje mentalnie w czasach, gdy za jazdę „na podwójnym gazie” groził mandat, punkty karne i – w najgorszym razie – czasowa utrata prawa jazdy. To była dolegliwość, którą dało się przetrwać. Rok 2026 przyniósł jednak brutalną weryfikację tego podejścia. Przepisy o konfiskacie samochodów, które wchodziły w życie w bólach i przy akompaniamencie politycznych sporów, teraz działają jak dobrze naoliwiona maszyna. Służby opublikowały najnowsze dane, a kierowcy przecierają oczy ze zdumienia. Okazuje się, iż utrata samochodu to nie hipotetyczna groźba dla recydywistów, ale realny scenariusz, który realizuje się każdego dnia na polskich drogach. Wystarczy jeden błąd, by wrócić do domu taksówką, zostawiając auto na policyjnym parkingu – na zawsze.

Fot. Warszawa w Pigułce

Laweta przyjeżdża szybciej niż myślisz

Kiedy w mediach pojawiały się pierwsze informacje o planach wprowadzenia przepadku pojazdów mechanicznych, fora internetowe pękały od kpin. „To niekonstytucyjne”, „Nie mają prawa zabrać mojej własności”, „To martwy przepis, sądy nie będą tego orzekać” – pisali internauci. Rzeczywistość prawna w Polsce na przełomie 2025 i 2026 roku wygląda jednak zupełnie inaczej.

Policja i prokuratura nie mają już dylematów. Procedura stała się automatem. jeżeli badanie alkomatem wykaże stężenie alkoholu we krwi przekraczające ustawowy próg 1,5 promila (w przypadku pierwszego zatrzymania), funkcjonariusz nie ma wyboru. Dokonuje tymczasowego zajęcia mienia ruchomego. W praktyce oznacza to wezwanie lawety na koszt właściciela i odholowanie pojazdu na parking depozytowy. To koniec podróży. I bardzo często – koniec posiadania tego konkretnego samochodu.

Warto podkreślić, iż przy recydywie (czyli ponownym przyłapaniu na jeździe pod wpływem w ciągu 2 lat) próg ten jest znacznie niższy i wynosi zaledwie 0,5 promila. W takich przypadkach konfiskata jest obligatoryjna, a sąd nie ma możliwości odstąpienia od orzeczenia przepadku, chyba iż zachodzą absolutnie wyjątkowe okoliczności (np. stan wyższej konieczności), które jednak w praktyce orzeczniczej zdarzają się niezwykle rzadko.

Dramat „wczorajszych” kierowców

Największą grupą, która w 2026 roku zasila statystyki skonfiskowanych aut, wcale nie są „patologiczni pijacy” zataczający się przy wsiadaniu do auta. To tak zwani kierowcy wczorajsi. Osoby, które bawiły się na imieninach, weselu czy grillu do późnej nocy, a rano, czując się subiektywnie dobrze, wsiadły za kierownicę, by pojechać do pracy lub odwieźć dzieci do szkoły.

Metabolizm alkoholu jest zdradliwy. 1,5 promila to stężenie, które u postawnego mężczyzny może utrzymywać się wiele godzin po zakończeniu konsumpcji, mimo braku wyraźnych objawów upojenia. Dla sądu Twoje samopoczucie nie ma znaczenia. Liczy się wynik na wydruku z urządzenia. To właśnie w ten sposób stateczni ojcowie rodzin i szanowani przedsiębiorcy tracą luksusowe SUV-y czy limuzyny, które były ich narzędziem pracy i dumą. Szok poznawczy w momencie, gdy policjant informuje o zatrzymaniu pojazdu do dyspozycji sądu, jest zwykle paraliżujący.

Samochód nie jest Twój? Zapłacisz jego równowartość

Tu dochodzimy do punktu, który budzi największe przerażenie i finansowe spustoszenie. Co w sytuacji, gdy samochód nie należy do kierowcy? W Polsce ogromna część nowych aut to pojazdy w leasingu, wynajmie długoterminowym lub służbowe.

Ustawodawca przewidział taką sytuację. jeżeli pojazd nie jest wyłączną własnością sprawcy (bo należy do banku, firmy leasingowej lub pracodawcy), sąd orzeka przepadek równowartości pojazdu. I tu zaczynają się prawdziwe schody finansowe.

Wartość pojazdu określa się na podstawie polisy ubezpieczeniowej, a w razie jej braku – na podstawie średniej wartości rynkowej (zazwyczaj według tabel Eurotax lub Info-Ekspert). Wyobraź sobie, iż jedziesz nowym autem w leasingu, wartym 250 000 złotych. Zostajesz zatrzymany z wynikiem 1,6 promila. Sąd nie zabierze auta (bo należy do leasingodawcy), ale nałoży na Ciebie obowiązek zapłaty na rzecz Skarbu Państwa kwoty 250 000 złotych. Tytułem przepadku mienia.

To nie jest mandat. To nie jest grzywna (tę dostaniesz osobno). To dodatkowa sankcja majątkowa. Dla wielu osób oznacza to finansową śmierć cywilną, konieczność sprzedaży mieszkania czy ogłoszenia upadłości konsumenckiej (choć długi z tytułu kar karnych nie podlegają łatwemu umorzeniu).

Współwłasność małżeńska nie ratuje

Wiele dramatów rozgrywa się w zaciszu domowym, gdy auto stanowi współwłasność małżeńską. Mąż pojechał po piwo, żona została w domu. Mąż stracił auto. Czy żona też ponosi karę? W świetle przepisów o przepadku – niestety tak, pośrednio. Samochód przepada w całości.

Wcześniejsze dyskusje prawników o tym, iż „nie można karać niewinnego współwłaściciela”, zderzyły się z twardą praktyką sądową w 2026 roku. Orzecznictwo idzie w kierunku bezwzględnego wykonywania zapisu ustawy. jeżeli auto przepada, to przepada. Współwłaściciel może ewentualnie dochodzić roszczeń od sprawcy (czyli żona od męża) na drodze cywilnej, co w przypadku wspólnoty majątkowej jest fikcją. Rodzina traci środek transportu, który często służył do dojazdów do pracy czy wożenia dzieci.

Rozbity wrak też ma swoją cenę

Kolejnym mitem jest przekonanie, iż jeżeli pijany kierowca rozbije auto na drzewie, to „nie ma co konfiskować”, bo to kupa złomu. Nic bardziej mylnego. Przepisy mówią jasno: jeżeli pojazd uległ zniszczeniu lub znacznemu uszkodzeniu, orzeka się przepadek jego równowartości sprzed wypadku.

To podwójny cios. Kierowca traci auto (fizycznie rozbite), nie dostaje odszkodowania z AC (bo polisa nie działa przy jeździe po alkoholu), musi pokryć koszty naprawy infrastruktury drogowej (znaki, latarnie) z własnej kieszeni (regres ubezpieczeniowy), a na dodatek sąd nakazuje mu wpłacić do budżetu państwa wartość sprawnego samochodu, jakim poruszał się chwilę przed uderzeniem. W takim scenariuszu koszty jednego wieczoru idą w setki tysięcy złotych.

Licytacje komornicze przeżywają oblężenie

Co dzieje się ze skonfiskowanymi autami? Trafiają one na licytacje prowadzone przez urzędy skarbowe. W 2026 roku rynek ten kwitnie. Samochody przejęte od pijanych kierowców są często łakomym kąskiem dla handlarzy i łowców okazji. Cena wywoławcza w pierwszej licytacji to 75% wartości oszacowania, a w drugiej – zaledwie 50%.

Można tam znaleźć wszystko: od 20-letnich Golfów, po roczne Mercedesy i Tesle. Dla Skarbu Państwa to czysty zysk, który ma zasilać fundusze pomocy ofiarom wypadków. Dla byłego właściciela – widok jego ukochanego auta wystawionego na aukcji za połowę ceny jest ostatecznym upokorzeniem.

Sądy nie mają litości, bo prawo nie daje im wyboru

Kluczową zmianą, która sprawiła, iż konfiskata stała się tak powszechna, jest ograniczenie swobody sędziowskiej. W przypadku przekroczenia progu 1,5 promila, sędzia nie może powiedzieć: „To porządny obywatel, pierwszy raz mu się zdarzyło, damy zawiasy i grzywnę”. Obligatoryjność przepadku (lub jego równowartości) wiąże ręce wymiarowi sprawiedliwości.

Istnieje co prawda furtka w postaci „wyjątkowego uzasadnionego wypadku”, ale w 2026 roku sądy korzystają z niej niezwykle oszczędnie, bojąc się zarzutów o korupcję czy sprzyjanie przestępcom drogowym. Linia orzecznicza jest twarda: piłeś, jechałeś, płacisz.

Co to oznacza dla Ciebie?

Żyjemy w nowej rzeczywistości prawnej, w której samochód przestał być świętością. Ryzyko związane z alkoholem za kierownicą jest dziś nieporównywalnie wyższe niż kilka lat temu. Oto wnioski, które mogą uratować Twój majątek:

  • Zainwestuj w profesjonalny alkomat: Nie ufaj „kalkulatorom promili” w internecie ani tanim gadżetom z marketu za 20 złotych. Porządny alkomat elektrochemiczny kosztuje 300-500 zł. To ułamek wartości Twojego samochodu. jeżeli masz wątpliwości rano – dmuchnij. jeżeli wynik jest powyżej 0,00 – nie jedź.
  • Poznaj swoją polisę AC: Sprawdź Ogólne Warunki Ubezpieczenia. Pamiętaj, iż w przypadku jazdy po alkoholu ubezpieczyciel nie wypłaci ani grosza za Twoje auto, a za szkody wyrządzone innym zapłaci, ale potem ściągnie z Ciebie wszystko co do złotówki (regres).
  • Uświadom rodzinę: jeżeli korzystasz z auta żony, ojca czy brata, pamiętaj, iż Twoja głupota obciąży finansowo całą rodzinę. W przypadku aut pożyczonych sąd orzeknie przepadek równowartości, którą będziesz musiał spłacić.
  • Jeśli piłeś – zapomnij o aucie: choćby przestawienie auta na parkingu pod blokiem czy podjazd do bramy jest w świetle prawa prowadzeniem pojazdu. Policja i sądy znają tysiące przypadków osób, które „tylko przeparkowywały” i straciły samochód.
  • Leasing to nie tarcza: jeżeli masz auto w leasingu, ryzyko jest największe. Nie stracisz auta (zabierze je leasingodawca i rozwiąże umowę, naliczając kary), ale będziesz musiał zapłacić państwu jego pełną wartość rynkową. Zostaniesz bez auta i z gigantycznym długiem.

Rok 2026 to czas zerowej tolerancji. Konfiskata nie jest już straszakiem z wiadomości – to procedura, która działa każdego dnia. Nie bądź kolejną cyfrą w policyjnych statystykach.

Idź do oryginalnego materiału