Rząd szykuje miliardowy zastrzyk gotówki na ochronę ludności, a temat schronów – jeszcze niedawno niemal nieobecny w debacie publicznej – nagle wraca z pełną mocą. W przyszłym tygodniu ma odbyć się spotkanie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z resortem obrony narodowej. Na stole leży 16 miliardów złotych z Programu Ochrony Ludności. Wiceminister MSWiA Wiesław Leśniakiewicz zapowiada, iż najważniejsze decyzje dotyczące podziału środków zapadną właśnie wtedy. Priorytet? Realna ochrona cywilna, czyli schrony, które istnieją nie tylko na mapach.
Według założeń programu aż 5 miliardów z tej puli trafi do samorządów. Podział ma być prosty – proporcjonalnie do liczby mieszkańców. Co dalej zrobią z pieniędzmi gminy i powiaty, zależy już od nich: mogą modernizować stare obiekty, mogą budować nowe, mogą inwestować w sprzęt, szkolenia, instalacje awaryjne. Rząd daje pieniądze, ale oczekuje konkretnych efektów. – Schron to nie może być pusta piwnica z tabliczką. On ma być sprawny, wyposażony, gotowy do działania – mówi Leśniakiewicz.
Na liście kwalifikowanych wydatków są m.in. przeglądy techniczne, zakup sprzętu CBRN, detekcji skażeń, dekontaminacji, a także infrastruktura wspomagająca: systemy zasilania awaryjnego, niezależne ujęcia wody, a choćby lądowiska dla śmigłowców ratowniczych przy szpitalach. Co ważne, program ma charakter wieloletni – pierwsza tura wniosków ma zostać rozstrzygnięta do końca września 2025 roku, kolejna do marca 2026.
Samorządy mogą zacząć działać już teraz – bez czekania na środki. To tzw. faza zerowa. – Warto zacząć od inwentaryzacji i planów technicznych. To skróci czas wdrożenia, gdy pieniądze już będą – przekonuje wiceminister. Jednocześnie zapowiadane są zmiany legislacyjne – MSWiA i MON mają wspólnie opracować nowe rozporządzenia określające, czym tak naprawdę powinien być współczesny schron i jakie musi spełniać wymagania.
Choć temat przez lata był spychany na margines, dziś, w obliczu wojny w Ukrainie i niestabilnej sytuacji międzynarodowej, państwo zaczyna traktować go poważnie. Samorządy zyskują konkretne narzędzia i fundusze, ale odpowiedzialność za wykonanie spoczywa właśnie na nich. Bo choć strategia może powstać w Warszawie, to bezpieczeństwo obywateli zaczyna się w ich własnym mieście, dzielnicy, ulicy. I tam właśnie ma być widoczna ta zmiana.