W 2022 roku pojawiła się informacja, iż od czerwca 2023 gorzowianie bez przeszkód będą mogli pojechac do stolicy Niemiec. Co więcej, w rozkładzie jazdy pojawiły się choćby te połączenia, ale pociągi do tej pory nie wyjechały na tory. W dni robocze miały to być aż trzy bezpośrednie składy. Z Gorzowa pociągi miały wyjeżdżać o 5:18, 12:27, 21:20. W dni wolne: 8:28, 15:20, 21:20.
Światełko nadziei dla podróżujących do Berlina mieszkańców Gorzowa zapalił kilka dni temu marszałek Marcin Jabłoński, relacjonując swoje niedawne spotkanie z premierem Brandenburgii. Rozmawiano wówczas o konieczności wznowienia bezpośrednich połączeń kolejowych.
– Mam nadzieję, iż to połączenie po remoncie, a tak naprawdę po odbudowie mostu w Kostrzynie nad Odrą, jak najszybciej zostanie przywrócone. Było duże przyzwyczajenie i potrzeba, by funkcjonowało sprawnie – czytamy w newsletterze Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubuskiego.
Problem w tym, iż most na Odrze po stronie niemieckiej został już ukończony i od kilku miesięcy kursują po nim pociągi. Natomiast most w Kostrzynie nad Odrą to w rzeczywistości wiadukt nad rzeką Wartą, który również niedawno przeszedł gruntowny remont. O jakim więc moście mówi marszałek Jabłoński? Skierowaliśmy w tej sprawie pytania do UMWL i czekamy na odpowiedź.
Nawet gdyby w przyszłości wiadukt kolejowy nad Wartą w Kostrzynie wymagał większej naprawy, to już teraz bez problemu jeżdżą po nim pociągi niemieckiej spółki NEB, docierające do stacji Kostrzyn nad Odrą. Nie ma więc technicznych przeszkód, by pociąg mógł pojechać dalej do Gorzowa. Chyba iż to strona niemiecka nie jest zainteresowana uruchomieniem tego połączenia. Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, właśnie tak jest.
Pociągiem z Gorzowa do Berlina? NEB nie ma czym jeździć
Powiedzmy sobie wprost – w najbliższych latach nie ma szans, aby niemiecki przewoźnik wydłużył, tak jak miało to miejsce wcześniej, trasę pociągu z Berlina do Gorzowa. Głównym problemem są braki taborowe. NEB zakupił kilkanaście składów Link, które mogłyby kursować do Gorzowa, ale większość z nich stoi w tej chwili na bocznicy i czeka na przegląd. Są to jedyne pociągi, które mogą poruszać się pomiędzy Polską a Niemcami. Z kolei składy Bombardier Talent, które od dawna obsługują linię Kostrzyn–Berlin, nie mają homologacji na polskie tory, więc nie mogą dojechać do Gorzowa. Z nieoficjalnych informacji wynika również, iż niemiecka spółka NEB zamierza sprzedać polskie Linki. Wszystko więc wskazuje na to, iż wznowienie bezpośrednich połączeń do Berlina nie nastąpi w najbliższym czasie.
Polski przewoźnik dysponuje jedynie dwoma składami, które mogłyby kursować do Berlina. Są to również Linki, przekazane kilka lat temu województwu przez Pesę w zamian za naliczone wysokie kary. Problem polega na tym, iż muszą one obsługiwać wiele niezelektryfikowanych linii wewnątrz województwa, a jak pokazuje codzienna rzeczywistość – bywa z tym różnie. Wysłanie sprawnych pociągów na kolejną długą trasę do Berlina spowodowałoby, iż w pierwszej kolejności ucierpieliby pasażerowie podróżujący np. między Kostrzynem a Krzyżem.